To jedyna recepta, by wyhamować globalne ocieplenie. Cena będzie słona
To, że zielona transformacja energetyczna tak po prawdzie jest jedyną receptą na wyhamowanie globalnego ocieplenia i skuteczną walkę ze zmianami klimatu, wiadomo nie od dziś. Teraz z kolei dowiadujemy się o kosztach związanych z porzuceniem paliw kopalnych na boczny tor. Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) wszystko dokładnie policzył. I czy nam się to podoba, czy nie, tanio nie jest.
Chyba nie ma lepszego zobrazowania podejmowanych w ostatnich latach wysiłków na rzecz zielonej transformacji energetycznej i walki z globalnym ociepleniem, a także unijnej polityki klimatycznej - zgodnie z postanowieniami Porozumienia Paryskiego - niż unijny system handlu emisjami EU ETS. Jeszcze raptem sześć lata temu w październiku i listopadzie 2017 r. wyemitowanie jednej tony CO2 kosztowało w granicach 5–6 euro. A teraz jesteśmy na poziomie kilkukrotnie wyższym powyżej 80 euro. W lipcu br. analitycy przewidywali dojście do poziomu 100 euro za tonę dwutlenku węgla w kolejnych latach, ale teraz korygują swoje prognozy. I wyliczają, że w 2024 r. ceny emisji powinny wynieść średnio 83,55 euro za tonę CO2, a w 2025 r. - 88,95 euro. Tak przynajmniej wynika z ankiety przeprowadzonej przez Reuters.
Wygląda na to, że w 2023 r. emisje w energetyce i przemyśle będą spadać z roku na rok. Emisje z energetyki zostały zmniejszone dzięki niskiemu obciążeniu, dużej produkcji energii ze źródeł odnawialnych i przejściu z węgla na gaz - komentuje Benjamin Lee, analityk Energy Aspects.
Zielona transformacja energetyczna swoje będzie kosztować
Ale na to, że ceny emisji jeszcze długo pozostaną poniżej poziomu 100 euro, nie ma co liczyć. Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) w swoim najnowszym Tygodniku Gospodarczym przywołuje ostatnie wyliczenia MFW, który prognozuje wzrost światowego długu w relacji do PKB w kolejnych latach. Ten finansowy ciężar ma spaść przede wszystkim na gospodarki rozwinięte oraz Chiny. A to wszystko przez koszty związane z zieloną transformacją energetyczną.
MFW przygotował długookresową projekcję zadłużenia. W głównych scenariuszach analitycy Funduszu wskazują, że w połowie bieżącego stulecia koszty związane z transformacją będą podnosić światowy dług publiczny od 9,3 proc. do 15,8 proc. - czytamy w tygodniku PIE.
Jednocześnie saldo budżetowe na świecie, nie licząc kosztów obsługi długu, pogorszy się o ok. 0,4 PKB. Na pierwszym miejscu są tutaj inwestycje, które mają odpowiadać nawet za 75 proc. zmian. Reszta kosztów to głównie działania osłonowe dla gospodarstw domowych.
Więcej o transformacji energetycznej przeczytasz na Spider’s Web:
Na całym świecie trzeba wprowadzić opłaty za emisje CO2
MFW zaleca przy tej okazji wszystkim krajom wprowadzenie - wraz z mobilizacją innych dochodów - opłat za emisję CO2. W 2030 r., w krajach rozwiniętych, te opłaty zdaniem MFW powinny być na poziomie 130 dol. za tonę, czyli jakieś 122–123 euro. Z kolei w krajach rozwijających się ta cena nie powinna przekraczać 45 dol. (42–43 euro) za emisję 1000 kg dwutlenku węgla.
Rządy będą jednocześnie wprowadzać polityki osłonowe dla wrażliwych gospodarstw domowych. Niższe wydatki w sektorze paliw kopalnych częściowo zrównoważą wyższy popyt na kapitał w zielonym sektorze - informuje tygodnik PIE.
A jaki zielona transformacja będzie miała wpływ na finanse publiczne? Zdaniem MFW będzie on umiarkowany przynajmniej do 2028 r. Łączna wartość nakładów inwestycyjnych wyniesie 2 proc. PKB w państwach rozwiniętych oraz 4 proc. na rynkach wschodzących. Te wydatki mają być równoważone przez większe przychody z podatku węglowego i rozszerzenia praw emisji. Chodzi o włącznie do EU ETS nie tylko budowlanki i transportu, ale także na przykład metanu.