REKLAMA

Polska woli palić odpady niż składować. To próba ominięcia unijnego systemu ws. CO2?

Unijnej polityce klimatycznej Polska co chwilę stara się podstawiać nogę. Przez lata blokowaliśmy lądową energetykę wiatrową fatalną zasadą 10H. O gospodarce o obiegu zamkniętym też możemy na razie zapomnieć, bo nasz system kaucyjny cały czas bardzo dobrze się prezentuje, tyle że na papierze. A z górnikami umawiamy się na zamykanie kopalni na 2049 r., czyli na rok przed planowanym osiągnięciem przez UE neutralności klimatycznej. Teraz z kolei Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej (NFOŚiGW) celuje w jak najwięcej spalarni odpadów, mimo że bardzo realne jest ich włącznie do unijnego systemu handlu emisjami ETS.

odpady-spalarnie-emisje-CO2
REKLAMA

Polska nie lubi unijnej polityki klimatycznej. Dlaczego? Bo Warszawa ciągle jest węglowa i twierdzi, że z tego względu wymaga specjalnego traktowania. Bruksela zaś wydaje się mieć to w nosie i nie oglądając się na kraj nad Wisłą, dalej skręca w zielone. Dlatego może niekiedy się wydawać, że Polska transformacja energetyczna podąża jednak w zgoła odmiennym kierunku od tego obranego przez UE. Tak było, chociażby w przypadku podpisanej pod koniec maja 2021 r. umowy społecznej z górnikami. Ustalono harmonogram zamykania kopalni do 2049 r. i stwierdzono jednocześnie, że dokument musi notyfikować Komisja Europejska - ta sama, która celuje w neutralność klimatyczną rok później, czyli w 2050 r. Natomiast teraz plany NFOŚiFGW względem spalarni odpadów wydają się pasować do zielonej strategii Brukseli jak pięść do nosa. Ale co tam, grunt, że nam się to kalkuluje. 

REKLAMA

W istniejących już instalacjach termicznego przekształcania odpadów ceny ich odbioru nie są wysokie i znacząco spadły w ostatnich latach. To jest obecnie od 170 do 300 zł za tonę. To jest dużo mniej niż w innych instalacjach zagospodarowania odpadów, gdzie trzeba płacić za ich odbiór średnio 550–600 zł - tłumaczy Dominik Bąk, wiceprezes NGOŚiGW, w rozmowie z portalsamorzadowy.pl.

Odpady: w Polsce może powstać nawet 30 spalarni

Bąk przekonuje, że instalacje termicznego przekształcania odpadów, potocznie nazywane spalarniami, są bezpieczne dla otoczenia i środowiska. Składowanie zaś odpadów, to - w jego opinii - nie alternatywa, tylko konieczność, w przypadku kiedy nie ma zbyt dużo tego typu instalacji do przetworzenia odpadów. 

Ważne dla nas, dla mieszkańców jest to, żeby było czysto, niedrogo i byśmy mieli przekonanie, że odpady są zagospodarowywane zgodnie z prawem, zgodnie z ich składem i charakterem, z poszanowaniem środowiska - podkreśla wiceszef NFOŚiGW.

A że niektóre odpady nie nadają się do recyklingu, to trzeba je albo składować, albo palić. Trzeciej drogi nie ma. Tymczasem w UE średnia składowania odpadów komunalnych wynosi 24 proc., a w Polsce aż 43 proc. I znowu musimy gonić Zachód. NFOŚiGW właśnie zaczął przebierać nogami i po zwiększeniu budżetu programu finansującego budowy spalarni do 6 mld zł zapowiada budowę 30 tego typu instalacji w naszym kraju. 

W Norwegii, Szwecji czy Szwajcarii trafia do termicznej obróbki 50 proc. wszystkich odpadów komunalnych. W Niemczech, które mają doskonałą, wartą naśladowania strukturę systemu gospodarki odpadami, 67 proc. odpadów poddaje się recyklingowi, 32 proc. termicznemu przekształcaniu, a tylko 1 proc. jest składowany - wylicza Dominik Bąk.

KE zacznie pobierać opłaty za emisję CO2?

Wiceszef NFOŚiGW słusznie zwraca uwagę, że zgodnie z unijnymi przepisami do 2035 r. będzie można składować jedynie do 10 proc. wszystkich odpadów. Dominik Bąk uważa, że z resztą coś trzeba będzie zrobić, a że przy okazji jest to frakcja palna, więc powinniśmy ją wykorzystać do produkcji energii. 

Instalacje termicznego przekształcania odpadów są też zhermetyzowane, dzięki czemu nie emitują żadnych odorów, które są wielkim problemem w przypadku składowisk - zwraca uwagę.

I twierdzi, że powinniśmy się bać braku takich instalacji, a nie tego, że mają one powstać.

A co z emisjami CO2? Te z gospodarki odpadami, obok emisji z transportu, lotnictwa i budownictwa, nadal stanowią 60 proc. wszystkich emisji i zgodnie z planem Brukseli mają być zredukowane do 2030 r. o 40 proc. w porównaniu z 2005 r. Nic więc dziwnego, że pojawia się coraz więcej głosów nakłaniających włączenie właśnie gospodarki odpadami do unijnego systemu handlu emisjami ETS, który obejmuje już ok. 10 tys. elektrowni i zakładów produkcyjnych w UE i reguluje w sumie ok. 40 proc. wszystkich emisji gazów cieplarnianych. I na stole jest już pomysł, żeby spalarnie komunalne włączyć do systemu ETS od 2026 r. 

Włączenie to zapewniłoby, że surowce wtórne zostaną wyciągnięte ze strumienia odpadów przeznaczonych do spalenia i poddane recyklingowi zgodnie z unijną hierarchią postępowania z odpadami poprzez zastosowanie systemów sortowania odpadów zmieszanych - twierdzi Janek Vahk, koordynator programu ds. klimatu, energii i zanieczyszczenia powietrza w Zero Waste Europe.

REKLAMA

Na razie jednak nic nie jest przesądzone. Do 31 stycznia 2026 r. KE ma przedłożyć sprawozdanie w sprawie włączenia spalarni komunalnych do systemu ETS. Miałoby to nastąpić od 2028 r., z możliwością rezygnacji najpóźniej do 2030 r. 

Składowiska odpadów mają wiele konsekwencji dla środowiska, w tym zanieczyszczenie powietrza, skażenie wody i wysoką emisję metanu z rozkładu odpadów organicznych - przypomina Benoit Englebert, Business Development Manager w Keppel Seghers Belgium.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA