Czy polskie kopalnie przetrwają? W Brukseli zapadła ważna decyzja dla naszego górnictwa
Cieszą się polscy politycy od lewej do prawej, radości nie ukrywają górniczy związkowcy. Parlament Europejski zaakceptował zdecydowanie mniej bolesne dla Polski rozwiązania, niż niedawno zaproponowała Komisja Europejska. Tyle że to jeszcze nie koniec. Teraz czas na decydujące negocjacje między przedstawicielami PE, KE i Rady UE.
Związkowcy górniczy twierdzą, że jeszcze kilka tygodni temu najbardziej prawdopodobne było przyjęcie rozporządzenia metanowego w wersji proponowanej przez KE. Limit emisji miał wynieść 0,5 tony metanu na kilotonę wyprodukowanego węgla. Zdaniem Dominika Kolorza, szefa śląsko-dąbrowskiej Solidarności, regulacje w takim kształcie zmusiłyby Polskę do zamykania pierwszych zakładów wydobywczych już w 2027 r. Ale ta propozycja ostatecznie w głosowaniu europosłów przepadła. Rozporządzenie metanowe jest już w nowej wersji.
Dzięki wprowadzonym do tych przepisów zmianom, zwiększono limit emisji metanu do 5 ton na kilotonę wydobywanego węgla. Istotne jest też to, że ów próg ma nie być stosowany osobno do każdej kopalni, tylko do ich operatora, pod warunkiem że jeden podmiot prowadzi kilka zakładów wydobywczych. I też kary za złamanie tych limitów mają być traktowane inaczej. Mają to być opłaty trafiające do kasy UE lub państwa członkowskiego, które powinny wracać potem do kopalni, z przeznaczeniem na inwestycje w technologie redukujące emisję metanu.
Rozporządzenie metanowe, czyli przedwczesna radość?
Na wieść o zmianach zapisów w unijnym rozporządzeniu metanowym, polscy politycy nie kryli zadowolenia. Jerzy Buzek stwierdził, że jesteśmy świadkami kompromisu, dobrego dla kopalni w Polsce i jednocześnie dla klimatu. Ale jak szybko zaznaczył, to jeszcze nie koniec tej sprawy. Pozostały jeszcze decydujące i trójstronne negocjacje.
Doskonale z tego zdaje sobie sprawę też Dominik Kolorz i inni związkowcy. Ostateczny kształt rozporządzenia w sprawie emisji metanu poznamy dopiero po negocjacjach między PE, KE a Radą UE.
Zielone światło dla umowy społecznej z górnikami?
Zdaniem europosłanki Izabeli Kloc (PiS), która uczestniczyła w negocjacjach metanowych, takie rozstrzygnięcia w sprawie przyszłego rozporządzenia metanowego, pozwalają spokojniej oceniać polską transformację energetyczną. I na dotychczasowe ustalenia z branżą górniczą też.
Przypomnijmy: umowę społeczną rząd popisał z górnikami pod koniec maja 2021 r. Oprócz gwarancji zatrudnienia, jednorazowych odpraw, czy indeksacji górniczych pensji, składa ona także harmonogram zamykania kopalni w Polsce, który zgodnie z tymi zapisami ma zakończyć się w 2049 r., czyli na rok przed osiągnięciem przez UE neutralności klimatycznej. Przed złożeniem podpisów obie strony umowy, czyli rząd i górnicy, umówili się na obligatoryjne notyfikowanie jej przez KE. Na razie nic takiego jeszcze nie miało miejsca. Ale podobno nie ma się o co martwić.