REKLAMA

To źródło energii w Europie jest wciąż mało wykorzystywane. Bruksela stawia na elektrownie wodne

Chociaż Bruksela bardzo stara się, żeby zmniejszyć jak najszybciej unijne uzależnienie od paliw kopalnych, to ich import z Rosji cały czas kosztuje krocie. Tylko od początku wojny w Ukrainie UE wydała w tym celu już ponad 153 mld euro. Być może receptą byłoby większe i bardziej efektywne korzystanie z unijnych elektrowni wodnych. Ale przeciwnicy takiego rozwiązania zwracają uwagę, że stawiania bardziej na zdolności hydroelektryczne dodatkowo zdemoluje stan ekosystemów rzecznych w Europie, który już teraz jest w fatalnej kondycji.

energia-wodna-transformacja-UE
REKLAMA

Elektrownie wodne na poziomie europejskim stanowią w sumie ok. 17 proc. mocy. Trzeba też pamiętać, że zbiorniki lub systemy magazynowania pompowego stanowią również 90 proc. zdolności magazynowania energii elektrycznej w UE. A mimo to energia wodna nie jest na pierwszej linii walki z paliwami kopalnymi. Powód? Te wodne instalacje po prostu nie są w pełni wykorzystywane. Eurelectric, największy związek zawodowy branży elektroenergetycznej w UE, twierdzi, że tylko poprawa stanu zbiorników wodnych pozwoliłaby zwiększyć możliwości magazynowania energii elektrycznej o 80 proc., a tym samym zapewnić większą elastyczność w koszyku energetycznym UE.

REKLAMA

Energia wodna może szybko zastąpić gaz i węgiel?

W UE pojawia się coraz więcej głosów, że złoża hydroelektryczne nie są w pełni wykorzystywane. Dobrym przykładem jest Francja, na co zwraca uwagę Euractiv. Obecnie funkcjonuje tam 2500 hydroelektrowni — w tym 2270 o mocy mniejszej niż 10 MW. Ich łączna moc zainstalowana to ponad 25 GW, co zapewnia 10–14 proc. francuskiej produkcji energii w ciągu roku. Tym samym zaraz po energii jądrowej, energia z wody stanowi drugie co do wielkości źródło mocy we Francji. W jej rozwoju nie pomaga jednak spór z Komisją Europejską. Paryż chce wszak państwowej kontroli nad elektrowniami wodnymi, tymczasem Bruksela woli ich otwarcie na sektor prywatny. A ponieważ do końca nie wiadomo, jak skończy się ten spór, to operatorzy skłaniają się do zmniejszenia inwestycji w tym sektorze do ścisłego minimum.

Eurelectric szacuje, że obecnie energia wodna stanowi nawet 33 proc. odnawialnych źródeł energii w UE. A dzięki modernizacji istniejących zbiorników, w całej Europie byłoby możliwe dostarczenie dodatkowych aż 36 000 MW. To równowartość 80 proc. już istniejącej pojemności elektrowni szczytowo-pompowych w UE lub 11,5 mln pojazdów elektrycznych.

Teraz jest realizowanych w UE kilka tego typu projektów. Np. w Austrii powstaje Lünerseewerk II — nowa elektrownia szczytowo-pompowa, zbudowana na istniejącym zbiorniku wodnym o mocy wytwórczej 1000 MW i potencjalnej mocy pomp 1000 MW. Z kolei w Szwecji, gdzie energia wodna stanowi już 40 proc. krajowych mocy, coraz częściej dochodzi do przekształcania małych elektrowni wodnych w elektrownie szczytowo-pompowe, aby w ten sposób uzyskać dodatkową moc 720 MW, co odpowiada 9 proc. całkowitej produkcji wodnej w Szwecji. 

W Polsce z kolei rząd w marcu 2023 r. przyjął specustawę, która ma usprawnić budowę elektrowni wodnych, które mogłyby posłużyć jako dodatkowe magazyny energii. To ma pozwolić uelastycznić bardziej cały system, wtedy, kiedy OZE nie dają wystarczająco dużo mocy (bo np. wiatr nie wieje lub słońce nie świeci). Na teraz w Polsce funkcjonuje sześć elektrowni szczytowo-pompowych o łącznej mocy zainstalowanej 1,9 GW. Nowe projekty zakładają zaś powstanie ok. 2,5 GW nowych mocy. M.in. PGE chce wybudować taką instalację wodną (750 MW) w Młotach (dolnośląskie). Spółka chciałaby uruchomić tę elektrownię w 2030 r. 

Ekolodzy ostrzegają: to zniszczy europejskie rzeki

Dynamicznego rozwoju energetyki wodnej boją się za to ekolodzy. Organizacja pozarządowa European Rivers Network (ERN) przestrzega, że zwłaszcza plany dotyczące rozprzestrzeniania się małych instalacji wodnych byłoby bardzo groźne dla chronionych gatunków i siedlisk. Kondycja europejskich rzek, która już teraz pozostawia wiele do życzenia, też miałby na tym sporo stracić.

REKLAMA

W sumie ponad 130 organizacji ekologicznych zaapelowało do unijnych decydentów, żeby nowy potencjał hydroenergetyczny nie był traktowany jako energia odnawialna. Bo ich zdaniem eksploatacja nowych złóż zaszkodzi środowisku i jednocześnie nie przyczyni się do unijnej transformacji energetycznej. Właśnie te argumenty stały ostatnio za uznaniem rzeki Vjosy, płynącej przez Grecję i Albanię, za park narodowy. Dzięki temu ten system rzeczny będzie chroniony według najwyższych międzynarodowych standardów, co zablokuje plany dotyczące budowy nawet 3 tys. zapór i kilku elektrowni wodnych.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA