REKLAMA

Potrzebujemy jeszcze więcej pomp ciepła. Polska może na tym dużo ugrać

Wyniki badania przeprowadzonego przez Cambridge Econometrics, wykonanego w imieniu Europejskiej Fundacji Klimatycznej i Europejskiego Stowarzyszenia Pomp Ciepła, nie pozostawiają żadnych złudzeń. Więcej pomp ciepła w europejskich domach, to mniejsze zapotrzebowanie na gaz, mniejsze rachunki energetyczne, a także wzrost zatrudnienia i PKB. To dobrze się składa, bo wychodzi na to, że Europa Wschodnia staje się powoli zagłębiem produkcyjnym dla tego typu urządzeń.

OZE-ogrzewanie-pomoc-rzadu
REKLAMA

Przeprowadzona analiza wskazuje, że głównym źródłem europejskiego uzależnienia od gazu jest powszechne wykorzystywanie w budownictwie mieszkaniowym kotłów zasilanych paliwami kopalnymi. I chociaż od kilku lat Bruksela neutralność klimatyczną odmienia na wszelkie możliwe sposoby, to i tak średnio co osiem sekund w UE instalowany jest nowy tego typu piec. Być może ten trend szybko wyhamuje, bo Komisja Europejska właśnie rozpoczęła dyskusję w sprawie propozycji, żeby zakazać sprzedaży takich kotłów od września 2029 r. Ale czy do tego czasu warto czekać z założonymi rękami? Wyniki badań wykonane przez Cambridge Econometrics nie pozostawiają żadnych złudzeń: zdecydowanie lepszym rozwiązaniem będzie spory krok do przodu.

REKLAMA

Więcej pomp ciepła to mniejsze rachunki i wzrost zatrudnienia

Okazuje się, że za jednym razem można załatwić wzrost zatrudnienia i PKB, poprawę zdrowia mieszkańców, ograniczenie importu gazu, mniejsze rachunki za energię, a także skuteczną walkę z ubóstwem energetycznym. Jak? Dzięki pompom ciepła. Jeżeli do 2030 r. w UE będzie zainstalowanych w sumie 60 mln tego typu urządzeń, to zapotrzebowanie na gaz jeszcze w tej dekadzie spadnie o 40 proc. A ponieważ pompy ciepła są o ok. 30 proc. tańsze w eksploatacji niż kotły gazowe w całym okresie ich użytkowania, to dzięki temu do 2030 r. koszty importu energii do Europy spadłyby o 60 mld euro, a koszty ogrzewania gospodarstw domowych o 20 proc.

Na tym nie koniec korzyści. Badanie wykazuje, że realizacja celu REPowerEU do 2030 r. w zakresie pomp ciepła, doprowadzi do wzrostu rocznego PKB o 2,5 proc. w porównaniu z dotychczasowym scenariuszem. Stworzy w tym czasie także nawet 3 mln dodatkowych miejsc pracy. W porównaniu zaś z 2022 r. zmniejszy emisję CO2 z budynków mieszkalnych o 46 proc., emisję tlenków azotu z ogrzewania gospodarstw domowych o prawie 40 proc.

Polska też zyska. I to całkiem sporo

Polska będzie mogła jak najbardziej być beneficjentem tych zmian. Modelowanie wykonane przez specjalistów z Cambridge Econometrics pokazuje, że przyspieszone przejście na efektywniejsze pod względem energetycznym budynki i na pompy ciepła będzie pozytywne dla polskiej gospodarki, prowadząc do wzrostu rocznego PKB o 0,8 proc. w 2030 r. Dzięki temu w tej jeszcze dekadzie może powstać ponad 45 tys. nowych miejsc pracy. W ten sposób moglibyśmy też zmniejszyć zapotrzebowanie na gaz i węgiel kamienny w budynkach odpowiednio o 26 i 42 proc. w stosunku do 2022 r. Oddychalibyśmy również zdecydowanie bardziej czystym powietrzem. W porównaniu z ub.r. emisje NOx i pyłów zawieszonych PM2.5 zredukowałyby się o 33 i 100 proc.

Europa Środkowa zagłębiem produkcyjnym?

Ten trend wzrostowy dla pomp ciepła w Europie doskonale wyczuwają już inwestorzy. Dobrym tego przykładem jest właśnie Polska, gdzie powstaje już czwarta fabryka pomp ciepła. Po Toshiba-Carrier, Viessmann i Daikin, czas przyszedł na niemieckiego Boscha. Inwestycja do końca 2027 r. ma pochłonąć nawet 255 mln euro, czyli blisko 1,2 mld zł. W tym czasie, zgodnie z deklaracjami Bosch, powinno tam powstać 500 miejsc pracy. Rozpoczęcie produkcji miałoby ruszyć już na przełomie 2025 i 2026 r. Tym samym eksperci kreślą wizję, w której już w 2025 r. w Polsce będzie produkowanych nawet 1 mln pomp ciepła, z czego ponad 2/3 pójdzie na eksport. 

REKLAMA

Ale wygląda na to, że fabryki pomp ciepła będą powstawać jak grzyby po deszczu w całej Europie Środkowej. W Słowacji Vaillant uruchomi produkcję pomp ciepła w miejscowości Senica. Od 2019 r. z kolei z powodzeniem w Popradzie funkcjonuje fabryka Stiebel Eltron. Gorsi pod tym względem nie chcą być też Czesi. W działającej już od 2018 r. fabryce w Pilźnie, Panasonic zamierza mocno zwiększyć możliwości produkcyjne. Z kolei japoński Daiki celuje w swoją fabrykę w Brnie, gdzie przed 2025 r. miałoby powstać 500 nowych miejsc pracy.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA