Zamiast polskiego węgla znowu będzie ten z importu? Górnicy są wściekli i wzywają rząd do tablicy
Ponad rok temu górnicy ostrzegali, że opału w Polsce będzie jak kot napłakał na starcie sezonu grzewczego, a dodatkowo będzie on bardzo drogi. Nikt wtedy ich za bardzo nie słuchał, chociaż parę miesięcy później okazało się, że mieli rację. I teraz znowu biją na alarm. Piszą list do premiera Mateusza Morawieckiego i innych ministrów, w którym proszę o pilne spotkanie. Chcą rozmawiać w pierwszej kolejności o nieodbieraniu polskiego, zakontraktowanego węgla przez spółki energetyczne, przez co boją się o swoje miejsca pracy.
Zgodnie z danymi Agencji Rozwoju Przemysłu w kwietniu 2023 r. polskie kopalnie sprzedały raptem 3,34 mln t węgla. To najgorszy wynik w historii. Z wydobyciem też jest zresztą kiepsko. Wynik na poziomie 3,53 mln t jest drugim najgorszym w historii, po maju 2020 r. (3,19 mln t). Co gorsza: to nie żaden incydent, tylko potwierdzenie trendu spadkowego, trwającego tak po prawdzie od miesięcy. Nic więc dziwnego, że górnicy, którzy mają w pamięci to, co stało się w ubiegłym roku, kiedy we wrześniu 2022 r. tona węgla potrafiła kosztować nawet 5000 zł, tracą powoli cierpliwości i proszą najważniejszych dla siebie przedstawicieli rządu o zorganizowanie pilnego spotkanie. I zwracają się przy tej okazji bezpośrednio do premiera.
Górnicy boją się o polski węgiel i miejsca pracy
Górnicy na spotkanie, oprócz szefa rządu, zapraszają również wicepremiera i ministra aktywów państwowych Jacka Sasina, minister klimatu i środowiska Annę Moskwę oraz pełnomocnika rządu do spraw transformacji spółek energetycznych i górnictwa węglowego Marka Wesołego. W pierwszej kolejności chcą z nimi rozmawiać o braku odbioru węgla zakontraktowanego w polskich spółkach węglowych przez koncerny energetyczne. A wszystko dlatego, zdaniem autorów listu, że do Polski sprowadzono miliony ton węgla celem zabezpieczenia gospodarstw domowych przed zbliżającym się wówczas sezonem grzewczym. I ten właśnie ma zalegać do dziś, tym samym blokując polskie kopalnie.
Mają przez to cierpieć wszystkie polskie spółki wydobywcze. I teraz, zdaniem górników, to jest po stroni rządu, który podjął decyzję o imporcie drogiego węgla, powinien zdecydować, co zrobić z jego nadwyżką. Inaczej związkowcy podejmą działania protestacyjno-strajkowe.
Co dalej z umową społeczną?
Zalegający polski węgiel to niejedyny temat, który chcą podjąć górnicy z rządem. Interesuje ich też bardzo, co dzieje się dalej z umową społeczną, którą podpisali z rządem ponad dwa lata temu pod koniec maja 2021 r. Ta zakładała m.in. harmonogram zamykania kopalni w Polsce, który kończył się w 2049 r. Dokument miał być notyfikowany przez Komisję Europejską.
I jest jeszcze kwestia rozporządzenie metanowego. Chociaż Polska już odbębniła sukces i zapowiedziała złagodzenie pierwotnych regulacji, to dalej nie wiadomo, czy uda się wyłączyć z obowiązku stosowania tych przepisów podmioty wydobywające węgiel koksowy, takie jak JSW. Mimo że sam koks znalazł się na liście surowców krytycznych UE.