Zaczyna się. Pierwsza kopalnia idzie pod nóż
Czytając komentarze w social mediach można odnieść wrażenie, że polskie górnictwo właśnie zaczyna się zwijać. Węglokoks Kraj poinformował o likwidacji kopalni Bobrek-Piekary. Rzecz jasna przy okazji dostaje się rządowi Donalda Tuska. Ale oskarżanie tej ekipy o dekarbonizację jest niepoważne. Nie po to przecież powołano do życia Ministerstwo Przemysłu.
W sieci wrze. Internauci są przekonani, że właśnie są świadkami zakamuflowanej akcji rządu, który miesiącami miał udawać miłość do górników, a teraz wystrychnął ich na dudka i zaczyna likwidację kopalni. Innymi słowy: wyrok na polskie górnictwo już jest spisany.
Po co kopalnie w Polsce jak są w Niemczech. Sami sobie zgotowaliście ten los 15 października 2023 r., głosując na Tuska i jego bandę - piszę ktoś na Facebooku.
Przez tą koalicja 13 grudnia za chwilę Polacy w ogóle nie będą mieli gdzie pracować. Wszystko pozamykają…- dopisuje ktoś inny.
Zaczyna się, do 2030 r. będzie pozamiatane, według porozumienia co złodziejskie związki podpisały, to mieli fedrować do 2040 r. To pokazuje jak szybko zaorają górnictwo - kreśli tylko czarne scenariusze jeden z uczestników tej dyskusji.
Ale co takiego się stało? Rząd faktycznie wypowiedział górnikom podpisaną w maju 2021 r. umowę społeczną, która gwarantowała pracę kopalni do 2049 r.? Nic z tych rzeczy. Inna sprawa, że przy obecnym Ministerstwie Przemysłu, dla którego priorytetem jest dobry nastrój górników, taki scenariusz jest niemożliwy do realizacji. Skąd więc to poruszenie? Wszystko przez informację od Węglokoksu Kraj.
Polskie górnictwo z jedną kopalnią mniej
Ale po kolei. W nocy z 26 na 27 marca br. na terenie KWK Bobrek-Piekary doszło do tragicznego wypadku. W efekcie poszkodowanych było 9 górników, a jeden z nich niestety zmarł. Dyrektor Okręgowego Urzędu Górniczego postanowił wstrzymać roboty górnicze w rejonie Bobrek-Miechowice. Jednocześnie poddano ocenie założenia dotyczące eksploatacji w tym obszarze, pod kątem dalszego, bezpiecznego prowadzenia prac. I co się okazało? Po analizie dokumentów powołana do życia komisja przez prezesa Wyższego Urzędu Górniczego wydała negatywną opinię w tej sprawie.
Od stycznia 2026 r. konieczne będzie rozpoczęcie działań likwidacyjnych. Planujemy przeprowadzić likwidację naszej Kopalni własnymi siłami - z wykorzystaniem naszej Załogi - informuje Węglokoks Kraj.
Więcej o górnictwie przeczytasz na Spider’s Web:
Dalej, w piśmie skierowanym do pracowników, węglowa spółka twierdzi, że proces likwidacji będzie prowadzony w oparciu o umowę społeczną z maja 2021 r. - z wykorzystaniem gwarancji świadczeń socjalnych w całym okresie likwidacji. Chodzi o urlopy górnicze, urlopy dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla, jednorazowe odprawy górnicze oraz alokację do spółek węglowych i innych spółek nie objętych umową społeczną - dających gwarancję kontynuacji zatrudnienia.
Chcemy, aby ten proces przebiegł podobaniem jak miało to miejsce w Ruchu Piekary, gdy kończyliśmy tam wydobycie - w spokoju, z zachowaniem bezpieczeństwa dalszego bytu dla naszych pracowników i ich rodzin. Zadbamy o to, by był to proces przejrzysty i zrozumiały dla każdego z naszych pracowników. Wszystkie działania będziemy na bieżąco konsultować ze stroną społeczną i realizować przy wsparciu Ministerstwa Przemysłu i władz miasta Bytomia - obiecuje Węglokoks Kraj.
Przy takim Ministerstwie Przemysłu dekarbonizacji nie będzie
Spółka jeszcze zaznacza, że te działania będą wymagać zgody Ministerstwa Przemysłu. Ale to formalność. Piszę o polskim górnictwie już trzecią dekadę i tak spolegliwego resortu względem górniczej braci nie pamiętam. Ministerstwo, pod przewodnictwem Marzeny Czarneckiej, najpierw tygodniami obiecywało górnikom dochowanie zapisów umowy społecznej, która gwarantuje fedrowania do 2049 r. (czyli raptem na rok przed planowanym osiągnięciem przez UE neutralności klimatycznej), a teraz pokazało wszem i wobec, że zdrowie Polaków ma w głębokim poważaniu i na nowe normy jakości węgla (który ma dotyczyć małej części całego wolumenu, ale i tak przez to, zdaniem górników, branża dostanie finansowe bęcki) tak po prostu nie godzi się. Argumenty o duszącym Polaków smogu trafiają w próżnię. Tak więc stawiam dolary przeciwko orzechom, że dekarbonizacja w Polsce w ogóle nie wystartuje przy takim a nie innym Ministerstwie Przemysłu.