REKLAMA

Co drugi Polak nie wie, że płaci VAT. Czas wykorzystać tę ignorancję

Podatek od towarów i usług, czyli popularny VAT, płacimy przy każdym najmniejszym nawet zakupie. Nieważne czy jest to masło, samochód czy usługa fryzjerska. Sęk w tym, że 40 proc. Polaków nie ma o tym pojęcia. Co z tym zrobić? Cynicznie wykorzystać! Choćby tak, by składkę zdrowotną uczynić podatkiem i schować ją tam, gdzie połowa Polaków go nie zobaczy.

Co drugi Polak nie wie, że płaci VAT. Czas wykorzystać tę ignorancję
REKLAMA

VAT to dla nas czarna magia – tak wynika z najnowszych badań. Niby jest coraz lepiej z naszą wiedzą o podatkach. Wiemy o tym, ponieważ zbadała to firma Maison & Partners na zlecenie Warsaw Enterprise Institute. Ostatnio okazały się najnowsze wyniki badania, ale wcześniej w 2017 r. przeprowadzono podobny sondaż. Dzięki temu, że wyniki można porównać w czasie, widać, że mamy progres. Na przykład zaledwie siedem lat temu zaledwie 49 proc. Polaków wiedziało, co to CIT, obecnie wie już 80 proc. W 2017 r. VAT rozpoznawało 87 proc. badanych, a dziś 95 proc., natomiast PIT - w 2017 r.  90 proc., obecne 95 proc.

REKLAMA

Pieniądze rosną na drzewach?

Ale to by było na tyle optymistycznych informacji, bo z badania wynika jednocześnie, że respondenci zapytani, skąd się biorą pieniądze na sfinansowanie potrzeb państwa, czyli policję, drogi, szkoły itd., tylko 80 proc. spontanicznie odpowiedziało, że z podatków. Czyli 20 proc. albo w ogóle się na tym nie zastanawia, albo myśli, że pieniądze rosną na drzewach.

Jeszcze lepsze, że jak już ktoś rozumie, że to podatki finansują budżet państwa, to zwykle myśli głównie o podatku PIT, czyli tym, który nakładany jest na dochody z pracy. A tak naprawdę ważniejszym źródłem pieniędzy dla budżetu państwa wcale nie jest podatek PIT, a podatek VAT nakładany na towary i usługi.

W pewnym sensie to zrozumiałe. VAT doliczany jest do ostatecznej ceny każdego dobra czy usługi automatycznie i nikt nie każe nam rozliczać się z tego podatku w deklaracji rocznej. Płaci się go w sklepie przy każdej transakcji, podczas gdy podatek PIT najczęściej również bez udziału pracownika rozlicza pracodawca, ale tylko częściowo, bo pracodawca nalicza jedynie zaliczki na podatek PIT, a potem trzeba samodzielnie się z niego rozliczyć przed fiskusem, wypełniając zeznanie roczne.

Ale to jednak dość szokujące, że tylko 60 proc. badanych wie, że płaci podatek VAT, a na to właśnie wskazują badanie WEI. Bo przecież czym innym jest wiedzieć, że VAT istnieje i jest jakimś tam podatkiem, a czym innym rozumieć, jak działa i kiedy go płacimy.

Co ciekawe, podobną historię mamy z akcyzą - tylko 50 proc. wie, że płaci ją przy zakupie alkoholu, papierosów czy paliwa na stacji.

Więcej wiadomości na temat podatków można przeczytać poniżej: 

VAT ważniejszy niż PIT

Ale wróćmy do VAT-u, żebyście zrozumieli jego wagę. Na przykład w 2023 r. wszystkie dochody budżetu państwa wyniosły 574 mld zł. W tej kwocie dochody podatkowe to prawie 507 mld zł, w tym 244 mld zł to wpływy z VAT, a z PIT niecałe 92 mld zł, czyli 2,5-krotnie mniej. Na marginesie dodam, że wpływy z CIT za ubiegły rok to 68 mld zł.

Teraz dopiero jasno widać, że to VAT króluje. Tym bardziej szokuje, że aż 40 proc. Polaków nawet nie wie, że go codziennie płaci. To może należy to jakoś wykorzystać zamiast ubolewać nad naszym niezorientowaniem w rzeczywistości i zwykłą ignorancją? Na przykład tak by to w VAT upychać potrzeby finansowe państwa, w tym tak kontrowersyjne jak składka zdrowotna. Hejterzy zarzucają rządzącym, że to nie jest żadna składka, tylko podatek, może więc rzeczywiście uczynić ją podatkiem i częściowo schować w VAT?

Nie, żeby akurat kwotę, której potrzebuje co roku NFZ rozłożyć równo i i do każdej stawki VAT na każdy produkt i usługę dodać na przykład 1 pkt. proc., czy ile tam trzeba by było. To byłoby skrajnie głupie. Dlaczego? Bo w ten sposób ciężarem utrzymania systemu ochrony zdrowia obciążylibyśmy najbardziej najbiedniejszych.

Kilka lat temu ekonomista Jakub Sawulski z SGH w raporcie „Kogo obciążają podatki w Polsce” wykazał, że w grupie 10 proc. najbiedniejszych Polaków VAT obciąża 14 proc. ich dochodów, natomiast w grupie 10 proc. najbogatszych - tylko 9 proc., co oznacza, że de facto najbiedniejsi w Polsce płacą o połowę wyższy VAT niż najbogatsi. Podwyżka VAT równo na wszystko jeszcze bardziej powiększyłaby tę dysproporcję.

Ale można stawkami VAT sterować ręcznie.

Nowa matryca VAT. Uderzajmy mądrzej

Nowa matryca VAT od 1 lipca 2020 r. niby zrobiła coś takiego, zmniejszono na przykład stawkę na owoce i część orzechów z 8 do 5 proc. To samo stało się z VAT na artykuły dziecięce – pieluchy, foteliki samochodowe itd., z kolei stawka na drewno opałowe wzrosła z 8 do 23 proc. - i to też dobrze, biorąc pod uwagę walkę ze smogiem. A z drugiej strony VAT na homary, ośmiorniczki czy kawior wzrósł z 5 do 23 proc.

Tylko że ostatecznie wprowadzenie nowej matrycy politycy chcieli ogłosić pod hasłem obniżki podatków, dlatego ostatecznie zmiany stawek skończyły obniżeniem wpływów z podatku VAT o 350 mln zł. Mało, biorąc pod uwagę wszystko wpływy podatkowe państwa, bo to obniżka o jakieś dwa promile. Nie była to zatem wcale realna zmiana. 

Ale gdyby tak pogmerać w tej matrycy raz jeszcze i nie po to, żeby chwalić się obniżaniem podatków, tylko po to, żeby je podnieść? Podwyżkę PIT społeczeństwo łyknie znacznie trudniej niż podwyżkę VAT, skoro 40 proc. nie rozumie, że ten podatek płaci.

REKLAMA

Oczywiście całej składki zdrowotnej zamienionej w podatek nie da się ukryć w VAT na towary, które dotyczą raczej zamożnych niż biednych. Ale część bym próbowała. Przy tej okazji cichaczem można by próbować przemycić to, czego Polskiemu Ładowi się nie udało, bo został zakrzyczany przez wąskie grupy interesu - zwiększenie progresywności opodatkowania. Tylko w ramach takiej zabawy trzeba by pilnować luki VAT. Podatek od towarów i usług to bowiem jednocześnie jedna z najbardziej kryminogennych danin, a karuzele VAT i mafie VAT-owskie skutecznie wywaliłyby cały ten misterny plan ogrania nieświadomych Polaków.

No i oczywiście muszę przyznać, że to sięganie lewą ręką do prawego ucha. Najłatwiej byłoby zostawić VAT w spokoju i podnieść PIT i CIT w zamian za likwidację składki zdrowotnej. Ale politycy nie mają odwagi.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA