Wynajem mieszkania to wciąż kosmos. Lepiej kupić?
Ceny najmu mieszkań wciąż są wysokie choć przynajmniej przestały rosnąć w szaleńczym tempie. Średnio najtańsze lokale są w Bydgoszczy i Katowicach, z kolei najdroższe w stolicy. Pocieszające jest jednak to, że mieszkań na wynajem jest więcej.
Wynajem dwupokojowego mieszkania najdrożej wychodzi w Warszawie, gdzie średnio trzeba wyłożyć ok. 3,5 tys. zł. Nieco taniej jest w Gdańsku, Krakowie i Wrocławiu, które zbliżają się do 3 tys. zł. Z kolei najmniej wychodzą lokale w Bydgoszczy i Łodzi, które miesięcznie kosztują przeciętnie ok. 2 tys. zł (często plus opłaty) - wynika z szacunków HREIT opartych o dane Unirepo.
Bartosz Turek, główny analityk HRE Investment Trust, zwraca uwagę, że daleko nam do sytuacji, w której moglibyśmy powiedzieć, że najem jest przystępny cenowo.
To oczywiście wpływa też na większą skłonność do współdzielenia mieszkań, aby dzięki temu było też z kim dzielić się kosztami. To wprost przekłada się na tzw. „przeludnienie mieszkań”, które według danych Eurostatu za 2022 rok jest w Polsce największym w Europie - tłumaczy Bartosz Turek.
Czytaj też: Cisza nocna w bloku – jakie są przepisy?
Drogie mieszkania, ale przynajmniej są
W tym roku przynajmniej można znaleźć mieszkanie na wynajem, co rok temu często graniczyło z cudem ze względu na brak lokali zarówno w dużych jak i małych miastach.
Z danych Unirepo wynika, że w kwietniu 2022 roku liczba unikalnych ofert mieszkań na wynajem w całej Polsce wynosiła zaledwie 40 tysięcy. Dla porządku należy dodać, że wtedy wynik poniżej 60-70 tysięcy powinniśmy odczytywać jako bardzo mocne wykupienie oferty - przypomina Bartosz Turek.
Z kolei mniej mieszkań dostępnych na rynku wynajmu poskutkował szybkim wzrostem cen średnio o 20-25 proc.
Teraz sytuacja jest znacznie lepsza. Stawki czynszów nie rosną już aż tak gwałtownie (od stycznia do sierpnia o niecałe 3 proc.), a liczba dostępnych ofert jest wyraźnie wyższa niż w 2022 roku - uważa ekspert.
I wskazuje na dane Unirepo, z których wynika, że na na koniec sierpnia 2023 roku liczbę unikalnych ofert mieszkań na wynajem można w całej Polsce szacować na prawie 77 tysięcy. A to oznacza, że jest ich niemal 30 proc. więcej niż w analogicznym okresie rok wcześniej i prawie dwa razy więcej niż w szczególnie słabym pod tym względem kwietniu 2022 roku.
Więcej o rynku nieruchomości przeczytasz na Spider's Web:
Zamiast wynajmować lepiej kupić?
Zdaniem Bartosza Turka sytuacja w 2023 roku wyraźnie się poprawia, choć wciąż daleka jest do ideału, dzięki ułatwieniom w dostępach do kredytów oraz odpływowi części imigrantów. Do tego pojawienie się rządowego programu Bezpieczny kredyt 2 proc. stało się dla wielu Polaków alternatywą dla drogiego najmu.
Trudno ocenić czy było to zamierzone czy nie (dokumenty dołączone do ustawy na to nie wskazują), ale dał on sporej części najemców wybór. Mogą oni zamiast opłacać co miesiąc czynsz, kupić własne „M”, nierzadko płacąc za nie mniej niż będąc najemcami - mówi główny analityk HRE Investment Trust.
I dodaje, że jest to też jeden z powodów, dla których rządowy program tanich kredytów cieszy się niesłabnącą popularnością. Co dokładnie widać na liczbach: w ciągu zaledwie 10 tygodni złożono prawie 48 tysięcy wniosków o ten preferencyjny kredyt. Zdaniem Bartosza Turka oznacza to znacznie większy popyt niż ten, którego spodziewał się rząd na etapie prac legislacyjnych.
Czytaj także: Opłata adiacencka a zmiana właściciela nieruchomości