Kojec dla psa lepszy niż mieszkanie. Tobie, Polaku, ma wystarczyć 12 mkw.
Przepisowy kojec dla psa jest większy od mikrokawalerki. W dodatku przepisy dotyczące psów właśnie się zmieniają i 30 kg pies będzie musiał mieć zapewnione 20 mkw., ale człowiek może spokojnie mieszkać na 2,5 mkw.

W skrócie mówiąc: psom się poprawia, ludziom się pogarsza. Kilka miesięcy temu pisałam wam o ofercie sprzedaży mieszkania o powierzchni 12 mkw. i to bez łazienki i przy tej okazji wyszło, że ustawa mówiąca o minimalnej powierzchni kojca w takim lokalu nie pozwoliłaby mieszkać psom, które mają więcej niż 66 cm w kłębie.
Przepisy bowiem mówią, że:
- jeśli jest to pies (czy inne zwierzę) do wysokości 50 cm w kłębie, powierzchnia kojca nie może być mniejsza niż 9 mkw.;
- jeśli ma 51-66 cm w kłębie, wtedy potrzebuje minimum 12 mkw.;
- a jeśli powyżej 66 cm - 15 mkw.
Ale to się zaraz zmieni, na lepsze dla psów. Przy okazji głośnej ustawy łańcuchowej, która zakazuje trzymania psów na łańcuchach, zmieniono również przepisy dotyczące wielkości kojca dla psa.
30 kg pies musi mieć 20 mkw., człowiek może mieć 2,5 mkw.
Zmienią się w ogóle zasady, bo po wejściu w życiu ustawy, minimalna wielkość kojca, jaką człowiek musi zapewnić psu, będzie zależała od wagi, a nie wysokości psa. I tak:
- pies o masie poniżej 20 kg musi mieć kojec o powierzchni minimum 10 mkw.;
- pies od 20 kg do 30 kg musi mieć kojec o powierzchni minimum 15 mkw.;
- pies ważący powyżej 30 kg, musi mieć kojec o powierzchni minimum 20 mkw.
Tymczasem zupełnie nic nie stoi na przeszkodzie, żeby człowiek o wzroście 1,75 m i wadze 80 kg mieszkał na wspomnianych 12 mkw.
Albo na 8,5 mkw. (właśnie znalazłam ofertę sprzedaży takiej kawalerki w Szczecinie na jednym z portali ogłoszeniowych).
Albo na 2,5 mkw., bo ponoć to jest rekord powierzchni małego mieszkania - nie mam pojęcia, jaki cudem miałby tam żyć człowiek, ale taka oferta naprawdę była kilka lat temu w Koszalinie, a deweloper, który takie mieszkanie zaprojektował, mówił, że nie robi nic złego, „odpowiada jedynie na potrzeby rynku".
Więcej wiadomości na temat mieszkań można przeczytać poniżej:
Od 2008 r. mieszkania skurczyły się o 17 mkw.
I to wcale nie chodzi tylko o to, że istnieje takie zjawisko jak mikrokawalerki, które nie są jednak wiodącym modelem budowania mieszka.
Chodzi o to, że nowo budowane mieszkania generalnie się kurczą - coraz więcej buduje się kawalerek, ale też teoretycznie duże lokale są coraz mniejsze, co oznacza, że deweloperzy potrafią zaplanować trzypokojowe mieszkanie na powierzchni ledwo 40 mkw. Wychodzi na to, że każdy z pokoi jest zaledwie pomieszczeniem na kij szczotki.
Patrzę w dane GUS i okazuje się, że przeciętna powierzchnia użytkowa nowo oddanych do użytku mieszkań w I kw 2025 r. w budynkach wielorodzinnych wynosiła 50,7 proc.
Rok wcześniej to były 52 mkw., a więc zaledwie w ciągu jednego roku przeciętna powierzchnia mieszkania skurczyła się o 1,3 mkw. Pięć lat temu, w I kw 2020 r. było to 52,7 mkw., a więc o 2 mkw. więcej niż obecnie.
Ale to jeszcze nic, bo wrócić należy do 2008 r., kiedy ten downsizing mieszkań się zaczął na wielką skalę. Wówczas średnia powierzchnia mieszkania oddawanego do użytku przez deweloperów wynosiła 67,8 mkw. - o ponad 17 mkw. więcej niż dziś. I to jest prawdziwy szok.
A wiecie, że „człowiek spędza średnio około 80 proc. swego życia w mieszkaniu, toteż stanowi ono zasadniczy wyznacznik ludzkiego bytu”? Tak w 1981 r. pisano w raporcie o naprawie budownictwa mieszkaniowego.
Pisano w nim też, że mieszkanie jest nie tylko miejscem regeneracji, ale decyduje ono w dużej mierze o trwałości rodziny, wymiarze kultury i modelu życia, wyznacza trend demograficzny i jest miejscem chroniącym istotne wartości społeczne i narodowe.
Tym samym sytuacja mieszkaniowa kraju rozstrzyga w dużej mierze o losie narodu - czytam tamże.
A my się dziwimy, że najgorsze prognozy mówią, że z niecałych 38 mln obecnie zostanie nas 4 mln w 2200 r.