Umowy o dzieło powoli tracą na popularności. Tak wynika z najnowszych danych ZUS, ale to wciąż ważny element rynku pracy, nawet w branżach, w których praca jest typowo etatowa i trudno mówić o jakimkolwiek „dziele”. PIP ma dostać nowe uprawnienia do zamieniania umów cywilnoprawnych w etaty, ale sądy bardzo niechętnie podważają te pierwsze – nawet w oczywistych, mogłoby się wydawać, sytuacjach.

ZUS opublikował analizę dotyczącą umów o dzieło za pierwsze półrocze tego roku. Wynika z niej, że takich kontraktów jest coraz mniej – w porównaniu z ubiegłym rokiem spadek wyniósł ponad 10 proc., a względem 2023 roku aż 26 proc. Najczęściej korzystają z nich małe firmy, które zatrudniają tylko kilka osób.
Kto pracuje na umowie o dzieło?
Z danych ZUS-u wynika też, że z umów o dzieło korzystają zarówno kobiety, jak i mężczyźni, choć nieco częściej panowie. Najwięcej wykonawców to osoby w wieku 30-39 lat. Ciekawe jest to, że prawie jedna trzecia kontraktów trwa zaledwie jeden dzień. Na rynku widoczna jest też obecność cudzoziemców, choć ich udział spada. Najwięcej osób pochodzi z Ukrainy i Białorusi, a pracują głównie w budownictwie i usługach. Widać jednak, że szczególnie Ukraińcy rzadziej wybierają tę formę pracy niż jeszcze rok temu.
Umowy o dzieło najczęściej spotykane są w sektorach kreatywnych, takich jak informacja i komunikacja, gdzie przypada ponad 22 proc. wszystkich kontraktów. Drugą branżą są działalności profesjonalne i techniczne, a trzecią – kultura i rozrywka.
Więcej wiadomości na temat rynku pracy można przeczytać poniżej:
ZUS podkreśla, że spadek liczby umów może wynikać z rosnącej popularności samozatrudnienia i zleceń, a także ze wzrostu świadomości pracowników. Wielu wybiera dziś formy, które zapewniają im prawo do świadczeń, co w praktyce oznacza etat albo samozatrudnienie. Taki model dominuje w wielu branżach, na przykład usług kurierskich.
Wybranie umowy o pracę czy choćby założenia własnej firmy całkowicie zmienia naszą sytuację w kontekście ubezpieczeń społecznych. Daje to osobie ubezpieczonej prawo do świadczeń, które są niedostępne dla wykonawców umów o dzieło – wskazuje Dominik Jaruga z ZUS-u, który współtworzył raport.
Nowe uprawnienia PIP-u
Na rynku pracy trwa jednak szersza dyskusja o granicę między umową o dzieło a etatem. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, sądy w Polsce nie mają jednolitego podejścia do tego problemu. Zdarza się, że nawet w przypadkach ewidentnego stosunku pracy – z pracą zmianową, systemem hierarchicznym, etc. – sędziowie uznają ważność umowy cywilnoprawnej, powołując się na wolę stron.
Innymi słowy, jeśli pracownik nie kwestionuje swojej umowy o dzieło, sąd uznaje, że nie ma powodu w to ingerować. Dochodzi do tak absurdalnych sytuacji, jak ta opisana przez „Wyborczą”. PIP uznał, że osoba pakująca mięso w określonym miejscu i godzinach, pod nadzorem przełożonego, powinna pracować na etacie. Jednak sądy obu instancji stwierdziły, że umowa o dzieło jest wystarczająca.
Cytowana przez gazetę prof. Monika Gładoch, ekspertka prawa pracy, zwraca uwagę na chaos w orzecznictwie. Sądy coraz częściej podkreślają, że skoro pracownik świadomie wybrał umowę cywilnoprawną, to należy to uszanować, nawet jeśli warunki przypominają etat. W efekcie rozbieżności między praktyką PIP a linią sądów są olbrzymie.
Wkrótce inspektorzy pracy mają zyskać nowe uprawnienia – możliwość samodzielnego przekształcania umów cywilnoprawnych w etaty. Jednak skuteczność tej reformy będzie ograniczona, jeśli sądy nadal będą podważać decyzje inspektorów. Szef PIP Marcin Stanecki zapewnia, że nikt nie będzie „na siłę” zmuszał ludzi do etatów, a decyzje administracyjne będą wydawane wyłącznie w przypadku naruszenia prawa. Podkreśla, że chodzi o ochronę słabszych pracowników, a nie o masowe kontrole i kwestionowanie każdej umowy.