Chodź, damy ci 20 tys. zł miesięcznie. Studia nie są potrzebne
Coraz więcej firm rezygnuje z tradycyjnych wymagań dotyczących wykształcenia. Stawiają na skills-based hiring, czyli rekrutację opartą na weryfikacji umiejętności. Stosują go już IBM, Google, Revolut czy LinkedIn, teraz czas na polskie firmy. Korzyści dla pracowników? Eksperci McKinsey uważają, że zatrudnianie oparte na umiejętnościach jest pięciokrotnie zwiększa szanse na odniesieniu sukcesu zawodowego niż poleganie na wykształceniu.
Przyszłość pracy będzie wiązać się ze zmianami w zapotrzebowaniu na zawody, podnoszeniem kwalifikacji, wzrostem automatyzacji i wyzwaniami związanymi z produktywnością, co jeszcze bardziej uwypukla potrzebę proaktywnego zarządzania talentami – czytamy w raporcie McKinsey „The critical role of strategic workforce planning in the age of AI”.
Umiejętności, nie dyplomy
Trudno się dziwić, że do korzystania skills-based hiring przyznaje się już 81 proc. firm na świecie. Z raportu „The State of Skills-Based Hiring 2024” firmy TestGorilla wynika, że dla 94 proc. badanych firm jest to bardziej efektywne rozwiązanie niż tradycyjne podejście oparte na CV i dyplomach.
Eksperci wskazują, że na pytanie „czy potrzebny jest tytuł magistra, by zostać świetnym analitykiem danych, specjalistą IT albo project managerem?”, coraz więcej firm odpowiada: niekoniecznie. Pamiętajmy, że to branże, w których stawki należą do najwyższych na rynku. W przypadku programistów zarobki na umowach B2B wciąż potrafią sięgać 30 tys. zł miesięcznie.
Analitycy wskazują, jedną z kluczowych zalet zatrudniania opartego na umiejętnościach jest zwiększenie puli talentów, z której można skorzystać przy rekrutacji. Takie podejście sprawdziło się między innymi w firmach LinkedIn czy Revolut.
Więcej wiadomości z rynku pracy w Bizblogu
Zatrudnianie Nowy standard na rynku pracy
Eksperci rynku pracy wskazują, że zatrudnianie oparte na umiejętnościach polega na ocenie kandydatów na podstawie ich rzeczywistych kompetencji, a nie formalnych kwalifikacji. Z raportu TestGorilla wynika, że 81 proc. pracodawców zastosowało tę strategię w 2024 roku w porównaniu z 57 proc. w 2022 roku. Jego autorzy wskazują, że takie podejście nie tylko zwiększa różnorodność w miejscu pracy, poprawia retencję pracowników, a więc obniża rotację, wreszcie redukuje koszty rekrutacji. W Polsce taka metoda rekrutacji również zdobywa coraz większą popularność.
Elon Musk, Steve Jobs i Richard Branson mówili wprost: nie chodzi o papierek, chodzi o umiejętności. I mieli rację. W dzisiejszym, dynamicznie zmieniającym się świecie, zatrudnianie ludzi na podstawie ich faktycznych kompetencji to nie tylko trend, to konieczność. Podejście skills-based hiring daje firmom realną przewagę konkurencyjną – podkreśla Krzysztof Inglot, założyciel Personnel Service.
Jak jednak zaznacza, wielu pracodawców nadal polega na tradycyjnych metodach.
Deklarują odejście od wymagań dotyczących dyplomów, ale zmiany są powierzchowne. Aby w pełni wykorzystać potencjał zatrudniania opartego na umiejętnościach, konieczne jest wdrożenie kompleksowych systemów oceny kompetencji i ciągłego rozwoju pracowników – podkreśla Krzysztof Inglot.
Na czym w praktyce polega skills-based hiring
W modelu rekrutacji opartej na umiejętnościach najważniejsze stają się:
- konkretne zadania praktyczne i testy kompetencyjne,
- mikrocertyfikaty i kursy, potwierdzające znajomość narzędzi,
- portfolio i efekty pracy zamiast CV z listą uczelni.
W opinii ekspertów rynku pracy takie podejście zwiększa szanse kandydatów, ale też ułatwia firmom szybkie reagowanie na zmieniające się potrzeby rynku, zwłaszcza w branżach związanych z technologią, logistyką, obsługą klienta czy analityką.
