Te firmy oferują pięciocyfrowe zarobki. Studia nie są potrzebne
Coraz więcej firm rezygnuje z tradycyjnych wymagań dotyczących wykształcenia. Stawiają na skills-based hiring, czyli rekrutację opartą na weryfikacji umiejętności. Taki system stosują już IBM, Google, Revolut czy LinkedIn, teraz czas na polskie firmy.
Mimo że kobiet pracujących w branży IT jest niewiele, to prawie 1/3 z nich rozważa rzucenie pracy. A jaki jest tego powód? Przede wszystkim brak szkoleń, wsparcia i chęć lepszego wynagrodzenia. Z opinii ekspertów wynika, że firmy, które chcą zapewnić sobie różnorodność wśród pracowników, muszą jeszcze mocniej postawić na mentoring, by wykorzystać potencjał i umiejętności kobiet.
Komu świat najbardziej drenuje mózgi? Nam, Polakom
Nie Chinom, nie Rosjanom, Indiom też nie, choć możecie mieć stereotypowe przekonanie, że to właśnie hinduskich migrantów jest najwięcej na przykład w branży finansowej na całym świecie. A! Bo nie powiedziałam, że drenaż mózgów to wysysanie wysoko wykształconych obywateli przez inne kraje, nie mylcie więc z praniem mózgu.
Wielka zmiana na rynku pracy. Studia i tytuły to już przeżytek?
Pomimo iż od wielu lat biznes i placówki edukacyjne zacieśniają współpracę, to działania te wciąż wydają się niewystarczające. Pomiędzy oba bytami brakuje synergii, która pomogłaby lepiej dopasować system kształcenia do realnych potrzeb rynku pracy. W konsekwencji absolwenci opuszczający mury uczelni często nie mają wystarczających umiejętności praktycznych lub nie potrafią przełożyć wiedzy na kontekst biznesowy, co utrudnia im start w karierze. Do tego dochodzi również zderzenie wyobrażeń o pracy w danej branży z rzeczywistością.
Kaczyński brak dzieci zrzuca na wódkę. Morawiecki mu nie powiedział, że to przez studia
Gdzie są TE dzieci? – pytają na billboardach od jakiegoś czasu katolicy martwiący się polską demografią. Prezes Kaczyński odpowiada, że nie ma, bo młode kobiety piją za dużo alkoholu. Ale gdyby wziął na serio wysiłki analityczne premiera Morawieckiego i przeczytał raport powołanego niedawno przez niego Instytutu Pokolenia, wiedziałby, że zagrożeniem dla dzietności nie jest alkohol, ale studia.