Komu świat najbardziej drenuje mózgi? Nam, Polakom
Nie Chinom, nie Rosjanom, Indiom też nie, choć możecie mieć stereotypowe przekonanie, że to właśnie hinduskich migrantów jest najwięcej na przykład w branży finansowej na całym świecie. A! Bo nie powiedziałam, że drenaż mózgów to wysysanie wysoko wykształconych obywateli przez inne kraje, nie mylcie więc z praniem mózgu.
Jeśli komuś po przeczytaniu tytułu od razu przyszło do głowy hasło: „włącz myślenie, wyłącz telewizor”, to nie ta bajka. Mówimy tym razem nie o dezinformacji czy manipulacji, ale o zjawisku wyjazdów za granicę dobrze wykształconych obywateli. Gospodarka ich własnego kraju traci na ich wyjazdach, stąd dość brutalne określenie „drenaż mózgów”.
To nie praca na zmywaku jest problemem
W Polsce o masowych wyjazdach Polaków za granicę mówiło się najwięcej po 2004 r., kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej. To rozpoczęło jedną z największych migracji w powojennej historii. Dekadę później GUS raportował, że w 2015 r. ok 2,4 mln Polaków przebywało za granicą.
Nasza gospodarka na tym traciła, a premier Mateusz Morawiecki w ostatnich latach zwracał na to uwagę i kładł duży nacisk na konieczność zachęcenia obywateli do powrotu do Polski. Chyba na słowach się skończyło, jednak niezależnie od starań rządu, część Polaków rzeczywiście wróciła.
Według GUS na koniec 2022 r. liczba polaków żyjących za granicą spadła do 1,4 mln.
Więcej o społeczeństwie przeczytacie w tych tekstach:
W międzyczasie stało się coś, nad czym jakoś głośno publicznie nie rozpaczamy - staliśmy się światowym liderem emigracji tej najlepiej wykształconej części społeczeństwa, na co zwraca właśnie uwagę forsa.pl. To zupełnie inna emigracja niż tuż po 2004 r., kiedy Polacy wyjeżdżali głównie na przysłowiowy zmywak do Anglii.
Polska straciła najwięcej na świecie
Dane może nie są najświeższe, ale za to prezentują się bardzo ciekawe. OECD opublikowała wyliczenia z lat 2015/2016. I oczywiście z liczbach bezwzględnych najwięcej wysoko wykształconych obywateli wyjechało nie z Polski, a rzeczywiście z Indii - 3,1 mln osób. Ale nic w tym dziwnego, bo to i populacja tego kraju jest największa - 1,3 mld ludzi. Drugim krajem w rankingu są Chiny - 2,2 mln wysoko wykształconych migrantów żyło poza swoim krajem. Trzecie Filipiny - 1,9 mln. A Polska? 1,2 mln wykształconych obywateli mieszkało za granicą i była to szósta najwyższa liczba w rankingu.
Jeśli jednak spojrzymy nie na liczby bezwzględne, ale na to, jaki to odsetek populacji całego kraju, Polska nagle ląduje na pierwszym miejscu. 3,1 proc. całej populacji kraju - tyle straciliśmy na rzecz innych krajów. To talenty, które nam uciekły i pracują na sukces innych.
Jak to dużo? Dużo. Indie, które straciły 3,1 mln wykształconych ludzi, straciły de facto tylko 0,2 proc. populacji, Chiny - 0,16 proc.
Na tej liście drenażu mózgów są też Niemcy - one straciły 1,8 proc., Meksyk 0,9 proc., Wielka Brytania 2,6 proc. i Rosja zaledwie 0,7 proc. Choć w tym ostatnim przypadku zapewne akurat wiele się zmieniło po agresji na Ukrainę.