REKLAMA

Coś z tymi mieszkaniami Polaków jest nie tak. Jesteśmy ewenementem na całą Europę

Polska to taki dziwny kraj, w którym nawet najbiedniejsi mają mieszkania na własność - w grupie, w której dochody są poniżej 60 proc. mediany zarobków, aż 82 proc. ma własne mieszkanie - to o 30 pkt proc. więcej niż w UE. Jak to możliwe? Jak je zdobyli? Rozdaliśmy po prostu mieszkania społeczne za grosze w PRL i w latach 90., a dziś wmawiamy ludziom, że każdy powinien mieć kąt na własność.

Coś z tymi mieszkaniami Polaków jest nie tak. Jesteśmy ewenementem na całą Europę
REKLAMA

Obecna dyskusja na temat kredytów hipotecznych - i tych frankowych, o które toczy się od kilku lat awantura, i tych złotowych, o których jest szum z powodu wysokich stóp procentowych - może powodować złudne wrażenie, że kredyty hipoteczne to problem całego kraju. Otóż mało kogo to obchodzi.

REKLAMA

To nie kredyty hipoteczne napędzały rynek mieszkaniowy

Wiecie dlaczego? Bo tylko 15 proc. wszystkich gospodarstw domowych mieszkających we własnych lokalach posiada kredyt hipoteczny. Dla porównania w Unii Europejskiej odsetek ten wynosi średnio 37 proc., a w skrajnych przypadkach jak Holandia, Szwecja czy Dania to nawet około lub powyżej 80 proc. - zwracali niedawno uwagę analitycy Pekao w swoim obszernym raporcie o rynku mieszkaniowym.

Jak bardzo Polska, szczególnie w porównaniu do innych krajów, nie „wisi” jeszcze na kredytach hipotecznych, pokazuje też wskaźnik wolumenu hipotek w stosunku do PKB. W Polsce to zaledwie 20 proc., a w UE średnio dwukrotnie więcej. Jest to zresztą cecha większości krajów naszego regionu, spośród których wiele wykazuje nawet niższy poziom tego  wskaźnika - podkreślają analitycy.

Co ciekawe, spojrzeli oni na dane z początku ubiegłej dekady i doszli do wniosku, że rynek kredytów mieszkaniowych rośnie w porównywalnym tempie do wzrostu całej gospodarki. Co z tego?

Choć patrząc na to, jakie propozycje w sprawie rynku mieszkaniowego mają politycy, należy się spodziewać, że hipoteki tym motorem rzeczywiście się jednak staną. I do takich wniosków dochodzi też Pekao, ale zwracając uwagę nie na przedwyborcze programy partii politycznych, ale na to, że obecnie łączna wartość zobowiązań polskich gospodarstw domowych z tytułu zaciągniętych kredytów mieszkaniowych odpowiada około jednej trzeciej ich rocznych dochodów rozporządzalnych.

 class="wp-image-2090542"
Źródło: Analizy Pekao

I mimo że oczywiście mamy w Polsce znacznie niższe przeciętne wynagrodzenia niż reszta Unii Europejskiej, a właściwie zachodnia jej część, to obciążenie konsumentów hipotekami jest jednak wciąż niewielkie, bo średnio w UE to niemal trzy czwarte zamiast jednej trzeciej.

I jeszcze jedno: mamy w Polsce niską nominalną wartość zaciągniętych kredytów hipotecznych w przeliczeniu na jednego mieszkańca. U nas to 3,6 tys. euro (w 2021 r.), a to zaledwie około 20 proc. średniej unijnej i stawia nas na jednej z ostatnich pozycji w Unii Europejskiej.

Skąd Polacy mają mieszkania?

Skąd w takim razie mamy te mieszkania, skoro nie kupiliśmy ich na kredyt? Przecież hipotekę zaciąga się na 25-30 lat, a w PRL-u kredyty hipoteczne nie były pod strzechami. Jasne - wiele osób spłaca kredyt przed terminem i ze swojej hipoteki już się uwolniło. Ale to nie tłumaczy wszystkiego. Właściwie tłumaczy tylko margines zjawiska.

Bo z jednej strony mamy bardzo mało kredytów hipotecznych w stosunku do średniej UE, ale jednocześnie znacznie więcej gospodarstw domowych mieszka we własnych, nie wynajmowanych mieszkaniach.

W Polsce mieszkanie wynajmuje tylko 13 proc. gospodarstw domowych, a w UE wskaźnik ten jest średnio ponad dwukrotnie wyższy, nie mówiąc o Niemczech, gdzie wynosi on nawet około 50 proc.

Jeszcze ciekawsze, że w grupie najbiedniejszych gospodarstw domowych, czyli takich, które mają dochody poniżej 60 proc. mediany, aż 82 proc. posiada swoje mieszkania. Dziwne, co? Mówimy przecież o Polakach, których przy takich dochodach w życiu nie byłoby stać na kupienie własnego lokalu. Dla porównania w UE ten odsetek wynosi tylko 52 proc.

 class="wp-image-2090536"
Źródło: Analizy Pekao

Skąd je więc mają? To spadek po okresie PRL i pierwszych latach transformacji lat. 90., kiedy ogrom Polaków otrzymało lub wykupiło mieszkania za bezcen.

REKLAMA

Co chcę przez to powiedzieć? Tamten proces wyrobił w nas przekonanie, że mieszkanie trzeba mieć własne, bo wszyscy mają i dlatego nie jesteśmy skłonni wynajmować długoterminowo.

Tylko to przekonanie dziś funkcjonuje już w innym świecie i skutkuje kolejnymi awanturami o kredyty hipoteczne, które dziś są jedyną ścieżką do własności albo i prawem człowieka. Wasi rodzice tego nie przerabiali - to zapewne ma na myśli lewica i skupieni w niej aktywiści, którzy mówią, że poprzednie pokolenie miało lepiej niż dzisiejsze, czym wywołuje powszechne oburzenie. W dużej mierze mają rację.

REKLAMA
Najnowsze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA