Kto kłamie ws. wysokich cen prądu? Ministra wrzuciła post i się zaczęło
Obowiązująca w Polsce narracja jest taka: mamy za drogą energię przez politykę klimatyczną Unii Europejskiej i system handlu emisjami ETS. Z tego szeregu właśnie wyszła wiceszefowa resortu klimatu i środowiska.

Górniczy związkowcy o gwałtownie rosnących kosztach wydobycia węgla w Polsce wolą nie mówić. Ale żalą się na to, że spółki energetyczne kupują znacznie tańszy opał z importu. No i wiadomo: dyżurnym chłopcem do bicia jest polityka klimatyczna Brukseli, z systemem handlu emisjami ETS na czele. Obecnie wyemitowanie tony dwutlenku węgla kosztuje więcej niż 76 euro. A jeszcze 10 lat temu, w 2015 r., to było raptem ok. 7 euro.
Wystarczy połączyć kropki i wychodzi, że to tylko i wyłącznie przez tę zieloną ofensywę UE mamy w Polsce tak drogą cenę energię. W taką narrację wchodzą też ochoczo populistyczni politycy. Rząd, nie chcąc przy okazji dodatkowo drażnić górników, z którymi ostatnio mu nie po drodze, raczej w tej sprawie się nie odzywa. Wyjątek od tej reguły postanowiła właśnie zrobić Urszula Zielińska, wiceszefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Cena energii pod presją drogiego węgla i dopłat?
Ten system handlu emisjami ETS to dopiero początek. Przecież nadchodzi rozporządzenie metanowe i system ETS2, naliczający emisje z budownictwa i transportu. Przez to cena węgla dla gospodarstw domowych - zdaniem autorów raportu „Nierówności regionalne europejskiego systemu ETS-2” - ma u nas wzrosnąć o więcej niż 31 proc. Wnioski są oczywiste: polityka klimatyczna UE zrujnuje Polaków. Niespodziewanie w jej obronie, na platformie X, wystąpiła wiceministra klimatu i środowiska Urszula Zielińska.
Gdyby Polska całkowicie porzuciła unijne ambicje klimatyczne, czyli zrezygnowała z systemu opłat za emisje CO2, ceny energii w hurcie w Polsce dalej byłyby wyższe niż średnia w UE, wyższe niż w Chinach i wyższe niż w USA - czytamy w jej poście.
Skąd takie wnioski. Zielińska tłumaczy: bo to nie ambicje klimatyczne, a wysokie uzależnienie od drogiego węgla i gigantyczne dopłaty do jego wydobycia, są główną przyczyną wysokiej ceny energii w Polsce.
Ktoś musi kłamać
W odpowiedzi na ten post wiceszefowej MKiŚ ktoś przypomina o wyliczeniach analityków z Biura Maklerskiego Pekao, z którego wynika, że opłaty w ramach unijnego systemu ETS stanowią znaczną część kosztów wytworzenia energii elektrycznej w naszym kraju. I wynoszącą 59–68 proc. dla bloków na węgiel kamienny i brunatny oraz 25 proc. dla energii z gazu.
Ktoś musi kłamać. Oni, albo Pani - zwraca uwagę jeden z internautów.
Więcej o cenie energii przeczytasz w Bizblog:
Warto jednak przypomnieć o dopłatach do górnictwa. W 2025 r. to jest w sumie ponad 9 mld zł, a budżet na 2026 r. (na razie) przewiduje 5,5 mld zł. Rozmawiając o cenie energii w Polsce, nie sposób też ominąć rosnących jak na drożdżach kosztach wydobycia węgla. Jeszcze przed kryzysem energetycznym w 2021 r. średni koszt największych spółek górniczych wynosił 470 zł za tonę ekwiwalentu węglowego. W 2024 r. to było już 945 zł, a w 2025 r. przebiliśmy granicę 1000 zł. Tymczasem energetyka za tonę węgla płaci (dane za sierpień 2025 r.) ok. 327 zł, a ciepłownie - ok. 445 zł.