Przeklęty metan. Pójdziemy z torbami jak nic
Unijne rozporządzenie metanowe zacznie w pełni obowiązywać od 1 stycznia 2027 r., kiedy wejdzie w życie limit emisji. Jesteśmy na to przygotowani? Najnowszy raport Fundacji Instrat twierdzi, że nie bardzo.

Rozporządzenie metanowe wchodzi w życie stopniowo. 1 stycznia 2025 r. zaczął obowiązywać zakaz emisji metanu z systemów odmetanowania. Z kolei 1 stycznia 2027 r. powitamy limity dla emisji tego gazu cieplarnianego z szybów wentylacyjnych. W wyniku negocjacji, w które Polska mocno się zaangażowała, ustalono do 5 ton metanu na 1000 ton wydobytego węgla energetycznego, a od 2031 r. - do 3 ton. Jak nam idzie przygotowanie do tych regulacji? Odpowiedzi udzielają autorzy najnowszego raportu Fundacji Instrat „Metan pod lupą. Wdrażanie zasad monitoringu i raportowania emisji z unijnego rozporządzenia metanowego”.
Choć kluczowe elementy rozporządzenia metanowego znane są już od przeszło dwóch lat, nasze państwo traktuje zawarte wymogi i terminy z dużą niefrasobliwością - twierdzą eksperci.
Metan: kary w wysokości 500 mln zł już w 2027 r?
Skąd takie wnioski? Autorzy raportu zwracają uwagę, że z pięciomiesięcznym opóźnieniem wskazaliśmy organ odpowiedzialny za nadzór nad realizacją rozporządzenia w Polsce, który będzie Wyższy Urząd Górniczy. Z kolei Minister Energii nie określił cały czas katalogu krajowych kar za przekroczenie limitów emisji metanu, które zaczną obowiązywać, chociaż powinno to nastąpić do końca sierpnia br. Brakuje też administracyjnych ram zgłaszania naruszeń. Dlatego raport Instrat stwierdza, że w tym tempie nie mamy szans na terminową realizację kolejnych zadań, związanych z ewidencją i monitoringiem źródeł emisji metanu (w tym z zamkniętych kopalń).
Musimy na poważnie wziąć obowiązki płynące z racji członkostwa w UE i zacząć tworzyć przepisy, a nie udawać, że nie widzimy regulacji. Potrzebujemy systemowego podejścia: skutecznego monitoringu i nadzoru, kar za przekroczenia limitów, ale też mechanizmu wsparcia dla inwestycji w ograniczenie emisji. Nie możemy już dłużej zwlekać - przekonuje Zuzanna Charkowska, analityczka Instrat i współautorka raportu.

Te regulacyjne opóźnienia nasze kraju mogą okazać się bardzo kosztowne. Analitycy z Instrat już wcześniej wyliczali, że - biorąc pod uwagę scenariusz, w którym kary za przekroczenia oparte będą na najniższych szacunkach dotyczących szkodliwości metanu - ponadlimitowe emisje z kopalni węgla energetycznego mogą kosztować nasze spółki wydobywcze już ponad 500 mln zł w 2027 r.
Kluczowym kontekstem jest również trwający proces zamykania polskich kopalni węgla energetycznego. Planując wsparcie dla inwestycji w ograniczenie emisji metanu, musimy myśleć o perspektywach danej kopalni - akcentuje Michał Smoleń, współautor raportu.
NIK też bije na alarm
Wcześniej w sprawie metanu alarmowała też Najwyższa Izba Kontroli (NIK), która zwracała uwagę, że polskie kopalnie emitują średnio od 8 do 14 ton metanu na kilotonę wydobytego węgla. Obecnie zaś jedynie około 25 proc. emisji metanu jest wykorzystywane gospodarczo, co wskazuje na duży potencjał jego szerszego zastosowania.
Brak inwestycji w technologie umożliwiające wychwyt metanu z powietrza wentylacyjnego kopalń może prowadzić do naruszenia przepisów rozporządzenia i wiązać się z ryzykiem nałożenia kar na spółki węglowe - twierdzi NIK.
NIK nie ma wątpliwości: wykorzystanie metanu z kopalń węgla kamiennego do zaspokajania krajowego zapotrzebowania na energię nie tylko przyczyniłoby się do ochrony środowiska i realizacji celów klimatycznych, ale także zwiększyłoby niezależność Polski od importu gazu ziemnego. Tymczasem polskim kopalniom, bez przyspieszenia redukcji, grożą z roku na rok większe emisje metanu.
Tym samym rośnie ryzyko nieosiągnięcia celów rozporządzenia metanowego - uważa NIK.