Rząd poddał się ws. turbin. Jest zielone światło dla ustawy wiatrakowej
Ustawa wiatrakowa cały czas czeka na nowelizację, pierwszy raz obiecaną przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska (MKiŚ) już ponad rok temu. Ale w końcu chyba dojdzie do zmiany tych przepisów. Bo wychodzi na to, że udało się ostatecznie udobruchać Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi (MRiRW). I też podobno premier ma już dosyć tego niekończącego się legislacyjnego serialu o energetyce wiatrowej na lądzie.

Jest szansa na to, że jeszcze w lutym pod obrady rządu trafi nowelizacja ustawy wiatrakowej, o czym donosi money.pl. Zielone światło miał dać premier Donald Tusk. Ale czy tak faktycznie się stanie, czas pokaże. Nowe regulacje, już tak skutecznie nieblokujące rozwoju energetyki wiatrowej na lądzie, zapowiadane były już co najmniej kilkakrotnie i za każdym razem na ostatniej prostej dochodziło do jakiegoś regulacyjnego poślizgu. Pewne jest za to, że MRiRW już odpuściło w sprawie lobbowania na rzecz ustalenia minimalnej odległości od turbin na poziomie nie 500 a 700 metrów. W zamian do nowelizacji mają dojść nowe zapisy.
Ustaliliśmy, że musimy dołożyć do tej ustawy jeden komponent w ramach deregulacji - przyznała Paulina Hennig-Kloska, szefowa MKiŚ w Porannej rozmowie w RMF FM.
Energetyka wiatrowa: będą dodatkowe korzyści dla mieszkańców?
Przypomnijmy: w 2023 r. nieszczęsną zasadę 10H, przez lata skutecznie blokującą rozwój energetyki wiatrowej na lądzie, zastąpiono zasadą 700 m. I przez spory czas Ministerstwo Rolnictwa opowiadało się za jej pozostawieniem i jednocześnie sprzeciwiało się zmniejszeniu tej minimalnej odległości od zabudowań do 500 m. Zdaniem resortu zamiast zmniejszać tę odległość, lepiej było skoncentrować się na takich OZE, „które umożliwiają stabilną produkcję energii w ciągu doby i całego roku i jednocześnie będą stanowiły podstawę funkcjonowania krajowego systemu elektroenergetycznego”.
Więcej o energetyce wiatrowej przeczytasz na Spider’s Web:
Ale teraz MRiRW miało zmienić zdanie, o czym informuje serwis Prawo.pl. Tak wynikać ma z pisma szefa rolniczego resortu Czesława Siekierskiego do Mariusza Skowrońskiego, sekretarza Stałego Komitetu Rady Ministrów, w którym stoi, że Ministerstwo Rolnictwa odstępuje od wcześniejszych uwag dotyczących zmian odległościowych wiatraków od zabudowań. W zamian do projektu nowelizacji ustawy wiatrakowej mają być wpisane propozycje dodatkowych korzyści dla mieszkańców - ze względu na „odległości mniejsze niż tzw. 10H” (czyli dziesięciokrotności całkowitej wysokości turbiny).
W nowelizacji ma znaleźć się też miejsce na repowering, czyli zwiększenie mocy wytwórczych już działających turbin. Przy okazji przecięcia wstęgi inwestycji Baltic 2 - mówił o tym premier Donald Tusk. Dzięki tym przepisom inwestor mógłby zwiększyć dotychczasową wysokość swojego wiatraku, co miałoby się przyczynić do uzyskiwania większej mocy.
To ciekawy pomysł, który będziemy chcieli zastosować - zapowiedział pod koniec stycznia szef rządu.
Koniec kosztownego dla gospodarki opóźnienia
Wychodzi więc na to, że nowelizacji ustawy wiatrakowej już raczej żadna krzywda nie może się zdarzyć, zwłaszcza, że szef rządu chce sprawę zamknąć jak najszybciej. Branża jest zadowolona z zakończenia międzyresortowych ustaleń i zachowaniu odległości 500 m. Ale cieszy się przede wszystkim z tego, że energetyka wiatrowa na lądzie w końcu nie będzie miała nałożonego kagańca, co będzie korzystne dla całej gospodarki. Polskie Stowarzyszenie Energetyki Wiatrowej (PSEW) wylicza, że sama zmiana odległości minimalnej w ustawie z 700 na 500 metrów uwolni potencjał wiatru na poziomie ok. 41 GW do 2040 r.
Już w perspektywie 2–3 lat od zmiany przepisów, moglibyśmy oczekiwać efektów w postaci dodatkowych mocy w systemie elektroenergetycznym, co przy konieczności wyłączeń przestarzałych elektrowni węglowych i grożącej Polsce luce wytwórczej ma kolosalne znaczenie - zwraca uwagę Michał Hetmański, prezes zarządu Fundacji Instrat.