Ale wy macie szczęście. Nigdy wcześniej tak łatwo nie można było kupić mieszkania
To nie moja teza, a parafraza tego, o co ostatnio stoczyła się wojna na Twitterze, bo tezę te próbował udowodnić dr Maciej Bukowski, szef think tanku WISE Europa. Druga strona tego obrazka jest taka: 60 proc. Polaków zarabia za mało, by kupić albo wynająć mieszkanie, tak żeby te koszty zjadły nie więcej niż 30 proc. pensji.
30 proc. wynagrodzenia przeznaczane na zapewnienie potrzeb mieszkaniowych uznawane jest powszechnie za bezpieczny poziom. Gdy na mieszkanie - niezależnie, czy to na ratę kredytu czy czynsz najmu - gospodarstwo domowe wydaje 40 proc. dochodów, robi się nieciekawie i nie jest to sytuacja pożądana ani ekonomicznie ani społecznie. A jak dochodzimy do 50 proc., to już w ogóle groza.
60 proc. gospodarstw domowych w Polsce jest w sytuacji nieciekawej albo wchodzi w fazę grozy, bo szacunki Instytutu Rozwoju Miast i Regionów pokazują, że właśnie taki odsetek ma dochody, które nie pozwalają zamknąć się wydatkom na mieszkanie w granicy 30 proc. Gorzej, że jednocześnie w tej grupie większość osób zarabia i te zarobki są zbyt wysokie, by otrzymać mieszkanie socjalne lub komunalne. Ci ludzie są w czarnej dziurze i od dawna wiedzą o tym eksperci, ale politycy zupełnie nie są zainteresowani rozwiązaniem problemu.
Czytaj też: Cisza nocna w bloku – jakie są przepisy?
Problem będzie większy, bo ceny mieszkań rosną
Część ekonomistów próbuje udowadniać dokładnie przeciwną tezę: o mieszkanie jest w Polsce coraz łatwiej, a nie coraz trudniej. Niedawno dr Paweł Bukowski pokazywał analizy, że dzisiejszych młodych stać na prawie dwa razy większe mieszkanie niż młodych sprzed 15 lat:
Dowody? Liczba wybudowanych mieszkań w przeliczeniu na jednego dwudziestolatka oraz w przeliczeniu na jedno nowo zawarte małżeństwo.
Więcej na temat kryzysu mieszkaniowego:
Dyskusję o tym, że zarówno 20-latków jest dziś dużo mniej niż było 15 lat temu ze względu na zmiany demograficzne, pominę, przeczytacie ją sobie w tym twitterowym wątku. Kolejna sprawa – znacie dwudziestolatków, których stać na mieszkanie? Na dodatek liczba zawieranych małżeństw również spada ze względu na zmiany społeczne. No ale ładne te wykresiki, ładne, statystyką można wyjaśnić wszystko.
Czytaj także: Opłata adiacencka a zmiana właściciela nieruchomości
Coraz mniejsze mieszkania
A teraz wróćmy do danych Instytutu Rozwoju Miast i Regionów, które jednak nie są optymistyczne. A może one są na tym poziomie od zawsze, więc może i się nie poprawia, ale też się nie pogarsza?
Tropem mogą być dane, na które powoływała się kilka miesięcy temu w Obserwatorze Finansowym Joanna Waszczuk, ekspertka w Departamencie Stabilności Finansowej NBP. Otóż w bardzo szybkim tempie kurczy się średni metraż nowych mieszkań oddawanych do użytku. Teraz to niewiele ponad 50 mkw., w 2021 r. było to 55 mkw., a jeszcze w 2009 r. 65 mkw.
Z nieco innej strony te same informacje przynosi firma doradcza JLL REAS. Według jej badań w IV kwartale 2020 r. udział osób akceptujących w poszukiwanych lokalach metraż w przedziale 30–39 mkw wynosił 36 proc., w IV kwartale 2021 r. odsetek ten skoczył już do 47 proc.
Czyżbyśmy w pandemii tak pokochali życie w ścisku, że chociaż nas stać, kupujemy coraz mniejsze mieszkania?