REKLAMA

COP28 z rekordową liczbą uczestników. W większości to obrońcy paliw kopalnych

Jak zwykle po zakończeniu kolejnego Szczytu Klimatycznego ONZ trwa dyskusja nad tym, czy zakończył się sukcesem, czy może odwrotnie - sromotną porażką. Osobiście skłaniam się zdecydowanie ku tej drugiej tezie. Chociaż okazuje się, że COP28 - w porównaniu z wcześniejszymi odsłonami - w jednym się bardzo wyróżnia. Chodzi o liczbę desygnowanych na te obrady delegatów. Jeszcze nigdy wcześniej nie było ich tak dużo. Ciekawostką jest też to, że największe reprezentacje miały te kraje, które do galopujących zmian klimatu dokładają najwięcej.

szczyt-klimatyczny-rekord-uczestnikow
REKLAMA

Podczas zorganizowanego w Zjednoczonych Emiratach Arabskich Szczytu Klimatycznego COP28 podjęto kilka ważnych decyzji. To chociażby kwestia powołania do życia Funduszu ds. Szkód i Strat, który na starcie zasilono kwotą 800 mln dol. Te pieniądze mają być wsparciem dla krajów rozwijających się, które ponoszą największe straty w związku z pogłębiającymi się zmianami klimatu. Trzeba też pamiętać o decyzjach w sprawie pierwszego Globalnego Przeglądu, który co pięć lat ma sprawdzać postępy wypełniania zapisów Porozumienia Paryskiego. Niestety, nie udało się w końcowym porozumieniu uzgodnić zapisów dotyczących odchodzenia od paliw kopalnych. Znowu są tylko nic nie znaczące deklaracje na ten temat. Ale okazuje się, że Szczyt Klimatyczny COP28 ma z pewnością jeden powód do dumy: pod względem liczby uczestników pozostawia wszystkie poprzednie edycje w dalekim tyle.

REKLAMA

Szczyt Klimatyczny COP28 z największą liczbą delegatów w historii

O takie wstępne szacunki, dotyczące liczby delegatów na COP28, pokusił się think tank Carbon Brief. Z tych wyliczeń wynika, że w trakcie dwutygodniowych debat o zmianach klimatu do Zjednoczonych Emiratów Arabskich przyjechało najwięcej ludzi w historii i tym samym można się pokusić o stwierdzenie, że COP28 był też największym do tej pory szczytem klimatycznym ONZ. Ogólna liczba delegatów, licząc także tych wyłącznie wirtualnych, to 100 446 osób.

Więcej o szczycie klimatycznym przeczytasz na Spider’s Web:

Dla porównania: podczas pierwszego Szczytu Klimatycznego COP zorganizowanego w Berlinie w 1995 r. uczestników było raptem niespełna 4000. Widać też bardzo wyraźnie, że z roku na rok przybywa lawinowo gości klimatycznych debat. Podczas COP26 w Glasgow było ich ok. 38 tys., a w trakcie COP27 w Szarm el-Szejk - już prawie 50 tys. Szkoda tylko, że ta rosnąca liczba uczestników szczytów klimatycznych nie przekłada się na konkrety. W Dubaju zabrakło przede wszystkim tych dotyczących paliw kopalnych. 

Czy nam się to podoba, czy nie, odejście od paliw kopalnych jest nieuniknione. Miejmy nadzieję, że nie przyjdzie zbyt późno - komentował taką formę porozumienia końcowego COP28 Antonio Guterres, sekretarz generalny ONZ.

Najwięksi truciciele najliczniej reprezentowani

Analizują dogłębniej dane o liczbie gości na COP28 i sprawdzając, które konkretne kraje miały najliczniejszą reprezentację, można dojść do wniosku, że szczyty klimatyczne ONZ powoli bardziej służą przeciwnikom walki ze zmianami klimatu niż orędownikom zdecydowanych działań. Z wyliczeń Carbon Brief wynika, że na pierwszym miejscu - w rankingu dotyczącym liczby delegatów - plasuje się gospodarz, trzeci producent ropy na świecie, czyli Zjednoczone Emiraty Arabskie: 4409 uczestników. Drugie miejsce przypadło w udziale Brazylii. To drugi, po USA, największy producent wołowiny na świecie. Tylko w latach 2015–2017 tamtejszy eksport bydła był powiązany z wylesieniem od 65 do 75 tys. hektarów rocznie. 

Trzecie miejsce ex aequo zajmują Chiny i Nigeria. W Państwie Środka w 2023 r. kontynuowano boom na wydawanie pozwoleń na budowę nowych elektrowni węglowych. Obecnie dotyczy to nawet 243 GW mocy, co wystarczyłoby na zasilenie całych Niemiec. Chiny przy okazji są też największym emitentem CO2 na świecie. W 2021 r. do Pekinu należało 32,0 proc. tego dwutlenkowego tortu, do USA 12,6 proc., a do UE - 7,3 proc. Z kolei Nigeria, która na COP28 zarejestrowała tylu samo uczestników, co Chiny, to największy producent ropy w Afryce. Za chwilę prace tam zacznie największa w Afryce rafineria Dangote, o wydajności 650 tys. baryłek dziennie. Planowany jest stamtąd eksport oleju napędowego do klientów w Europie oraz benzyny na rynki Ameryki Łacińskiej i Afryki. 

REKLAMA

Teraz w takim razie chyba łatwiej zrozumieć, dlaczego COP28 nie zakończył się bardziej zdecydowanymi decyzjami względem paliw kopalnych. I to, że ostateczną treść porozumienia uzgodniono w kuriozalnych okolicznościach. Akurat wtedy, kiedy na sali nie było przedstawicieli Sojuszu Małych Państw Wyspiarskich (AOSIS), najbardziej narażonych na zmiany klimatyczne, które miały znacznie mniej skromne liczebne delegacje. 

Nie wystarczy odwoływać się do nauki, a następnie zawierać porozumienia ignorujące to, co nauka mówi nam, że powinniśmy zrobić. Nie jest to podejście, którego powinniśmy bronić - czytamy w oświadczeniu AOSIS.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA