Najmniejsza z Wysp Kanaryjskich pobiła rekord świata. OZE tam rządzą
U nas przyjęło się, że odnawialne źródła energii może są i tanie, ale z pewnością niepewne. No bo przecież nie zawsze w Polsce świeci słońce i wieje wiatr. Wtedy też, jak przekonują zwolennicy paliw kopalnych, a raczej pieniędzy z nimi związanymi, potrzebne są elektrownie wiatrowe i gazowe. Inaczej ciemność ogarnęłaby Polskę ogromna. Na szczęście nie brakuje miejsc, gdzie taki gazowo-węglowy szantaż nie ma żadnego sensu.
W 2022 r. pod względem wzrostu sprzedaży pomp ciepła Polska była mistrzem świata. Z liczbą prosumentów (ponad 1,3 mln ludzi) też wyprzedzamy o kilka dobrych lata prognozy z Polityki Energetycznej Polski do 2040 r. Wokół wiatraków dalej jest gorąca, ale nieszczęsnej zasady 10H już nami nie ma. A mimo to – jak wskazuje wrześniowy Przegląd Węglowy Fundacji Instrat – aż 78 proc. energii pochodziło z paliw emisyjnych, z czego 43 proc. było po stronie węgla kamiennego, a 22 proc. z brunatnego. A co z OZE? Do instalacji fotowoltaicznych należało tylko 11,8 proc., a do energii wiatrowej - 9,8 proc. Elektrownie wodne dodały 0,9 proc. udziału. I taka jest prawda o polskiej transformacji energetycznej, o której mówi się od lat, ale która wciąż nie ruszyła z miejsca. Tymczasem w innym miejscu świata pokazują, że OZE mogą całkowicie zastąpić paliwa kopalne.
OZE, czyli rekordowe 28 dni wyspy kanaryjskiej
Oczywiście w tym konkretnym przypadku istotne znacznie położenie geograficzne. Mowa bowiem o Wyspach Kanaryjskich, a dokładnie najmniejszym ich reprezentancie: El Hierro. Właśnie tam pobito niedawno energetyczny rekord świata. To jedyna bowiem wyspa na świecie, która przez 28 dni z rzędu działała, wykorzystując wyłącznie energię wiatru i wody. Tym samym 10 tys. tutejszych mieszkańców jest na dobrej drodze do osiągnięcia 100 proc. samowystarczalności energetycznej dzięki OZE.
Więcej o OZE przeczytasz na Spider’s Web:
Głównym źródłem energii na El Hierro jest elektrownia wodna Gorona del Viento o mocy zainstalowanej energetyki wiatrowej 11,5 MW. Jak to działa? Elektrownia wykorzystuje część energii wytwarzanej przez wiatr do pompowania wody do zbiornika w górze rzeki, gdzie można ją następnie spożytkować do napędzania turbin wodnych. I tak zamyka się energetyczne kółko.
Walka o samowystarczalność El Hierro, uznanej za Światowy Rezerwat Biosfery i Geopark UNESCO, ma już historię. Zaczęła się tak po prawdzie w 1948 r., kiedy statki mające dostarczać wodę ominęły tę wyspę, bo była „za mała i zbyt daleko”. Pierwsza raz, tylko na dwie godziny, El Hierro przerzuciła się na OZE w sierpniu 2015 r. W styczniu 2018 r. odnawialne źródła energii zasilały ją przez 18 dni. Teraz ten rekord podkręcono do 28 dni z rzędu.
Portugalia idzie tym samym tropem
Takie energetyczne poleganie wyłącznie na OZE może być domeną wyłącznie wysp? Okazuje się, że nie, co udowadnia Portugalia. Tam przez 6 dni z rzędu też ostatnio udało się korzystać wyłącznie z OZE: od 31 października do 6 listopada Lizbona w ten sposób chciała sprawdzić, czy potrafi działać bez paliw kopalnych.
Elektrownie gazowe tam były i czekały na wysłanie energii, gdyby zaszła taka potrzeba. Nie było, bo wiał wiatr, dużo padało. Produkcja miała pozytywny wpływ na konsumentów, ponieważ ceny spadły dramatycznie, prawie do zera - mówi Hugo Costa ze spółki państwowej EDP Renewables, która zajmuje się OZE w Portugalii.
W Portugalii nie ma żadnej elektrowni jądrowej i rząd nie ma takich planów, żeby jakąkolwiek budować. Do 2040 r. z kolei ma zakończyć się tam wytwarzanie gazu, który w okresie od stycznia do października 2023 r. stanowił 21 proc. tamtejszego miksu energetycznego.