„Oszukuj zawsze”. Najbardziej kontrowersyjny startup w Dolinie Krzemowej
Zaczęło się od pomysłu, który przyniósł autorowi wyrzucenie z uczelni. Dziś Cluely jest jednym z najgłośniejszych startupów AI w USA, ma 100 tys. użytkowników, 7 mln dol. rocznego przychodu i wsparcie inwestorów z Andreessen Horowitz. A wszystko to, paradoksalnie, dzięki marketingowi, który jeszcze niedawno krzyczał: „oszukuj zawsze”.

21-letni Chungin „Roy” Lee i jego wspólnik Neel Shanmugam zostali wyrzuceni z Columbia University po tym, jak stworzyli narzędzie podpowiadające podpowiedzi w czasie rzeczywistym podczas rozmów rekrutacyjnych online. Oficjalnie miał to być asystent dla programistów. Nieoficjalnie - perfekcyjny sposób, by „oszukać” rekruterów Google’a.
Lee sam przyznał, że korzystał z narzędzia w czasie rekrutacji do Amazona. Internet zareagował błyskawicznie. Potępienie mieszało się z fascynacją, a młody twórca szybko zrozumiał, że kontrowersja to najlepszy marketing. Tak narodziło się Cluely - narzędzie AI, które analizuje to, co dzieje się na ekranie i to co słyszy wokół użytkownika, a następnie niespostrzeżenie podpowiada mu notatki, pytania i kontekst.
„To nie funkcja niewidzialności jest kluczowa”
Choć to „niewykrywalność” stała się medialnym wabikiem, Lee dziś twierdzi, że to tylko dodatek. Większość firm rzekomo i tak go wyłącza z obawy przed prawnymi konsekwencjami (nie można w końcu kogoś nagrywać bez jego zgody). Największym hitem wśród klientów mają być natomiast notatki w czasie rzeczywistym. W odróżnieniu od rozwiązań typu Otter.ai, Cluely pokazuje je w trakcie spotkania, a nie dopiero po jego zakończeniu.
Czytaj więcej o ciekawych startupach:
Cluely warte 120 mln dol.
To między innymi dzięki odważnej strategii marketingowej. Siedziba firmy w San Francisco przypomina bardziej dom influencerów niż biuro. Wnętrza są tłem do nagrań, pracownicy to w dużej mierze młodzi studenci (lub ci, którzy ze studiów zrezygnowali, aby „robić startup”. Dzień pracy trwa od 10.00 do 22.00 z przerwami na wspólne siłownie, kolacje z prywatnym kucharzem i randki na koszt firmy. Lee otwarcie mówi, że kultura Cluely ma być „fratty” - coś pomiędzy bractwem studenckim a startupem AI. Nie brakuje tu czerwonych kubków po imprezach, kostiumów zwierząt do TikToków czy pudełek z figurkami anime.
„Chcemy zająć miejsce ChatGPT”
Mimo chaosu i imprezowego klimatu, Lee mówi o bardzo poważnych ambicjach. W jego wizji każdy moment, w którym dziś sięgamy po rozwiązanie OpenAI, ma w przyszłości prowadzić do otwarcia Cluely, które nie tylko odpowie na pytania, ale też wie, co dzieje się na naszym ekranie i co mówimy do mikrofonu.
W dalszej perspektywie: chipy AI w mózgach. Tak, dosłownie.
Dzięki temu będziemy superludźmi – mówi Lee, deklarując, że płaci sobie minimalną pensję, bo prawdziwe miliardy zarobi, zmieniając ludzkość.
Na koniec pozostaje pytanie, czy ta historia skończy się jak u Zuckerberga, czy raczej jak u Theranosa?