Oszukali tysiące Polaków na miliardy złotych. Prokuratura wszczyna śledztwo
Prokuratura w Łodzi prowadzi śledztwo dotyczące spółki HREIT i całej grupy HRE, w której poszkodowanych może być nawet 10 tys. osób, a straty inwestorów mogą sięgać aż 3 mld zł. Postępowanie prowadzone jest w sprawie doprowadzenia inwestorów i nabywców mieszkań do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.

Prokuratura Okręgowa w Łodzi poinformowała o prowadzonym śledztwie dotyczącym działalności spółki HREIT S.A. i powiązanych z nią podmiotów. Postępowanie obejmuje podejrzenia oszustw na wielką skalę, naruszeń przepisów o Deweloperskim Funduszu Gwarancyjnym oraz nieprawidłowości w rachunkowości. Według śledczych straty inwestorów i nabywców mieszkań mogą sięgać od 2 do 3 mld zł.
Podejrzany Michał S.
Śledztwo dotyczy osób, które kupowały mieszkania lub inwestowały w spółki zależne HRE. Z informacji prokuratury wynika, że pokrzywdzonych może być ponad 8,3 tys. inwestorów, a dodatkowo sprzedano prawie 4,8 tys. lokali. Prokuratura poinformowała, że głównym podejrzanym jest „Michał S.”, któremu zarzuca się m.in. naruszenie ustawy o rachunkowości.
Postępowanie prowadzone jest w sprawie doprowadzenia szeregu osób, w tym nabywców lokali oraz inwestorów obejmujących udziały w spółkach do niekorzystnego rozporządzenia mieniem — czytamy w komunikacie.
Prokuratura podkreśla, że bada wszystkie aspekty działalności grupy HRE, w tym projekty w 14 miastach – od Warszawy i Wrocławia, po Rumię czy Oświęcim. Śledczy przesłuchują świadków i analizują dokumentację finansową, by ustalić przepływy pieniędzy i ewentualne nadużycia. Sprawa została powierzona łódzkiej prokuraturze przez Prokuraturę Krajową, co wskazuje na jej wagę i skalę.
Więcej wiadomości na temat nieruchomości można przeczytać poniżej:
Sąd ustanowił przymusowego zarządcę w HREIT — jest nią kancelaria RZMKR kierowana przez Marcina Kubiczka. Powołanie zarządcy przymusowego oznacza odebranie sterów w spółce dotychczasowemu prezesowi Michałowi S. Ten jednak odmawia współpracy, a stronę Michała S. bierze poseł PiS, adw. Paweł Jabłoński, który kwestionuje legalność decyzji sądu.
Konflikt narasta od końca lipca, kiedy Kubiczek jako tymczasowy nadzorca sądowy zażądał wydania majątku i dokumentów HREIT. Spółka odmówiła, powołując się na udział sędziego nominowanego przez neo-KRS i twierdząc, że ustanowienie zarządcy nastąpiło zbyt pochopnie. W odpowiedzi RZMKR zwrócił się do sądu o przymusowe przejęcie majątku przy udziale komornika oraz o zwołanie walnych zgromadzeń spółek z grupy HRE.
„Puls Biznesu” informuje, że sąd przychylił się do wniosku Kubiczka i zezwolił na wprowadzenie do spółki komornika. Zarządca ma zabezpieczyć aktywa i przygotować szczegółowe sprawozdanie do końca września. Michał S. zarzuca Kubiczkowi nadużycie uprawnień i poświadczenie nieprawdy, a ten z kolei ostrzega, że w HREIT mogło dochodzić do wyprowadzania majątku, co stanowi zagrożenie dla wierzycieli.
Nabici w inwestycje i w papiery dłużne
Grupa HRE chciała być postrzegana jako lider nowoczesnych inwestycji na polskim rynku nieruchomości. Dziś firma balansuje na granicy upadłości, a między jej założycielami Michałem S. i Michałem Cebulą toczy się otwarta wojna o wpływy. Najbardziej poszkodowani są w całej sytuacji inwestorzy indywidualni, którzy zaufali Michałowi S., który zdobył rozpoznawalność jako prezes Murapolu.
Dodatkowym problemem jest chaos organizacyjny w spółkach z grupy. Nie odbywają się walne zgromadzenia, nie zatwierdzono sprawozdań finansowych za kilka ostatnich lat, a zarząd działa w warunkach paraliżu decyzyjnego. W efekcie wierzyciele i inwestorzy mają coraz mniejsze szanse na odzyskanie pieniędzy.
Model działania HREIT opierał się na pozyskiwaniu kapitału od inwestorów indywidualnych, którzy kupowali firmowane przez tę spółkę papiery dłużne, licząc na zyski z realizowanych przez HRE projektów deweloperskich. Zamiast korzystać z kredytów bankowych, spółka finansowała inwestycje głównie środkami prywatnych inwestorów, często obiecując im wysokie stopy zwrotu i bezpieczeństwo porównywalne z lokatami. Kto w to uwierzył, dziś liczy straty finansowe.
Inwestorom obiecywano gwarantowane zyski i szybki wykup udziałów. Jednak – jak zauważył UOKiK, który nałożył na grupę łącznie niemal 13 mln zł kar – ryzyko było w rzeczywistości całkowicie po stronie konsumenta. W razie problemów inwestorzy nie mieli praktycznie żadnych zabezpieczeń. Dziś ten czarny scenariusz się realizuje.