REKLAMA
  1. bizblog
  2. Obserwator Finansowy

Gospodarcze konsekwencje suszy

Większa częstotliwość występowania susz, także w Europie, przynosi negatywne skutki dla gospodarek. W Polsce największe straty spowodowane okresowymi niedoborami wody dotykają głównych grup upraw w rolnictwie.

13.06.2023
14:33
zmiany-klimatu-pozew-do-sadu
REKLAMA

Autor: Mariusz Tomczak, Obserwator Finansowy

REKLAMA

Nie od dziś wiadomo, że dla osób związanych z rolnictwem długotrwały brak opadów atmosferycznych to powód do zmartwień. Susza niesie za sobą poważne skutki gospodarcze.

O tym, że susza zdarzała się przed pierwszą i drugą wojną światową, możemy przeczytać m.in. w wybranych dziełach literackich, ówczesnej prasie, pamiętnikach oraz zapiskach sporządzanych przez zarządców czy ekonomów. W niektórych podręcznikach do historii też.

Odrobina teorii

Naukowcy wyróżniają cztery rodzaje suszy:

  • atmosferyczną, zwaną również meteorologiczną – jest związana z deficytem opadów,
  • rolniczą (glebową) – charakteryzuje się brakiem dostatecznej wilgotności dla roślin, więc może stanowić zagrożenie dla rolnictwa,
  • hydrologiczną – przejawia się w długotrwałym obniżeniu ilości wody w rzekach i jeziorach,
  • hydrogeologiczną – to obniżenie poziomu wód podziemnych poniżej stanów ostrzegawczych, które może wiązać się m.in. z wysychaniem studni.

Kiedyś co pięć lat, a teraz?

W okresie powojennym z suszą atmosferyczną mieliśmy do czynienia wielokrotnie, ale w ostatnim czasie nasiliła się częstotliwość jej występowania. W poprzedniej dekadzie (lata 2010–2019) dochodziło do niej statystycznie co 2,5 roku, a we wcześniejszym okresie (lata 1989–2009) – średnio raz na pięć lat.

Z analiz krajowego bilansu wodnego za lata 1987–2018 wynika, że największe prawdopodobieństwo występowania silnych susz atmosferycznych jest na styku województw: wielkopolskiego, kujawsko-pomorskiego, łódzkiego i mazowieckiego, a centralna i zachodnia część Polski stanowi obszar o zwiększonym zagrożeniu. Nie jest to zatem problem lokalny.

Susza rolnicza

Jak czytamy w „Planie przeciwdziałania skutkom suszy” (PPSS), ok. 37,8 proc. obszarów rolnych i leśnych w Polsce uznaje się za ekstremalnie i silnie zagrożone występowaniem suszy rolniczej. Wliczając tereny zagrożone w stopniu umiarkowanym (ponad 7,7 proc.), aż 45,5 proc. powierzchni rolnych i leśnych w skali całego kraju kwalifikuje się jako istotnie zagrożone.

„Na obszarze dorzeczy Odry tereny zagrożone suszą rolniczą w stopniu silnym i ekstremalnym obejmują obszar 52 proc. W obszarze dorzecza Wisły tereny te stanowią 37 proc.” – podkreślono w dokumencie.

Miliardy złotych rocznie

W 2022 r. Polski Instytut Ekonomiczny (PIE) podjął się określenia strat powodowanych przez niedobory wody na polach uprawnych dla trzech grup upraw: zbóż, roślin bulwiastych (ziemniaków i buraków cukrowych) oraz roślin oleistych (rzepaku, rzepiku i słonecznika). Stanowią one ok. 80 proc. powierzchni zasiewów w Polsce.

Wyniki analiz zostały zaprezentowane w raporcie pt. „Gospodarcze koszty suszy dla polskiego rolnictwa” i mówiąc wprost, nie napawają optymizmem.

Susze kosztują Polskę miliardy złotych rocznie – mówi Jan Markiewicz, współautor raportu, analityk z Zespołu Gospodarki Światowej PIE.

Najwięcej szkód w Wielkopolsce

Przeciętna roczna suma strat, obliczona przy wykorzystaniu wskaźnika klimatycznego niedoboru wody, została oszacowana na ok. 3,9 mld zł. Większe są szkody określone w oparciu o znormalizowany różnicowy wskaźnik wegetacji (Normalized Difference Vegetation Index – NDVI) – w tym przypadku mogą sięgać nawet 6,5 mld zł, licząc według przeciętnych cen bieżących w skupach w danym województwie.

Te dwie wartości (3,9 mld i 6,5 mld zł) zostały uznane za górny i dolny przedział strat plonów rolniczych. Najbardziej poszkodowane jest województwo wielkopolskie, a najmniej województwo warmińsko-mazurskie.

Przedstawione szacunki ograniczają się do upraw rolnych. Nie obejmują całości szkód środowiskowych i gospodarczych wyrządzanych przez susze – podkreśla Szymon Ogórek, współautor raportu, analityk z Zespołu Strategii PIE.

Zdaniem autorów opracowania, lepsze nawodnienie pól mogłoby zwiększyć plony zbóż o 20 proc., a roślin bulwiastych o 30 proc.

Problem zaczyna się zimą

Wiele osób mylnie uważa, że susza dotyczy tylko krajów o gorącym klimacie, które sąsiadują z Saharą. Na szczęście w Polsce rośnie świadomość występowania tego zjawiska i związanych z nim kosztów.

Ciepłe, bezśnieżne zimy nie sprzyjają gromadzeniu się zasobów wody w glebie i powodują jej braki już na początku okresu wegetacji roślin uprawnych. Również upalne i suche okresy letnie zwiększają ryzyko występowania suszy – mówi dr Krzysztof Bartoszek z Katedry Hydrologii i Klimatologii Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej (UMCS) w Lublinie.

Reakcja na długotrwały deficyt opadów zależy od różnych czynników, w tym gatunku rośliny, rodzaju gleby i regionu geograficznego. Na obszarze Polski susze, do których dochodzi jesienią i wczesną wiosną, wpływają na zmniejszenie plonów zbóż ozimych, susze wiosenne – zbóż jarych, a letnie – zbiorów ziemniaka i roślin pastewnych.

Mniej plonów, więcej chorób

Wymagania roślin zmieniają się w okresie wegetacji. W Polsce największe potrzeby wodne zbóż przypadają na okres kwitnienia, ziemniaków – od tworzenia pąków do kwitnienia, kukurydzy – od początku tzw. wyrzucania wiechy do kwitnienia – wylicza dr Krzysztof Bartoszek.

Susza nie tylko zmniejsza plony, ale również powoduje zmianę struktury zasiewów.

Może przyczynić się do rozwoju chorób i szkodników roślin w ekosystemach naturalnych i rolniczych. Stanowi poważne zagrożenie dla ekosystemu gleby i różnorodności życia biologicznego w glebie – dodaje naukowiec z UMCS.

Kto płaci za brak wody

Niewystarczająca ilość wody sprawia, że uprawa roślin oraz chów i hodowla zwierząt staje się mniej opłacalna. Słabe plony to niższe dochody rolników, co z kolei przekłada się na wzrost cen żywności.

Z „Atlasu skutków zjawisk ekstremalnych w Polsce”, który powstał w ramach projektu realizowanego przez Instytut Ochrony Środowiska-Państwowy Instytut Badawczy w Warszawie, wynika, że z powodu dotkliwej suszy w 2015 r. straty w dwóch najbardziej poszkodowanych województwach, mazowieckim i wielkopolskim, przekroczyły 1 mld zł.

W latach 2017-2019 ponad 70 proc. strat odnotowanych w rolnictwie stanowiły te spowodowane suszą. Dokonując tych szacunków, autorzy „Atlasu” powołali się na dane Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi, więc trudno zarzucić im brak wiarygodności.

Co robić?

Jednym ze sposobów przeciwdziałania skutkom długotrwałej suszy jest gromadzenie wody w niewielkich zbiornikach, zarówno naturalnych, jak i sztucznych. Mogą one stanowić rezerwuar w okresie bez opadów deszczu.
Niestety wieloletnie osuszanie terenów podmokłych oraz regulowanie rzek i małych cieków wodnych znacząco zmniejszyło zdolność wielu obszarów do magazynowania wody.

Aby sprostać potrzebom ludzi, gospodarki i przyrody, współczynnik retencji powinien wynosić 20 proc. Mniej więcej tyle wynosi też średnia europejska. Tymczasem do niedawna w Polsce gromadzono zaledwie 6,5 proc. średniorocznego odpływu z rzek.

Różnorodność to klucz do sukcesu

Susza jest jednym z „najbardziej dotkliwych, ekstremalnych zjawisk naturalnych oddziałujących na społeczeństwo, środowisko i gospodarkę Polski – czytamy w PPSS, który w 2021 r. został opublikowany w Dzienniku Ustaw jako załącznik do rozporządzenia ministra infrastruktury.

REKLAMA

W dokumencie wskazano na konieczność podjęcia zróżnicowanych aktywności: „należy realizować zarówno działania techniczne, polegające na realizacji inwestycji w dużą i małą retencję, działania w naturalną retencję – przywracając i chroniąc m.in. mokradła czy zwiększając retencję korytową, jak i działania nietechniczne, polegające na kształtowaniu dobrych postaw i edukowaniu społeczeństwa oraz na budowaniu systemów monitoringu i reagowaniu na zjawisko suszy”.

REKLAMA
Najnowsze
Aktualizacja:
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA