Toksycznych alg nie ma, ale ryb też. Rząd robi eksperyment na Odrze, choć ekolodzy wskazali winnego
Raport WWF Rzeki solą płynące wskazuje jednoznacznie, że za większość ścieków i zrzutów odpowiada przemysł ciężki, hutnictwo, energetyka i górnictwo. Tymczasem Ministerstwo Klimatu i Środowiska organizuje pilną naradę z wojewodami przy Kanale Gliwickim i znowu wypatruje toksycznych złotych alg. Szefostwo resortu uparcie utrzymuje, że wszystko jest pod kontrolą, a służby monitorują rzekę non-stop. Ponowne skażenie Odry już nam nie grozi?

Od momentu, gdy Greenpeace Polska zablokował zrzut wody z kopalni Halemba do Odry, mija prawie miesiąc. Działacze klimatyczni tłumaczyli, że akcja miała charakter symboliczny i nie powodowała żadnego zagrożenia dla pracowników kopalni. Zgoła odmiennego zdanie jest Polska Grupa Górnicza (PGG), która zapowiedziała podjęcie kroków prawnych. Spółka przekonuje, że trwałe zatamowanie odpływu wód w kolektorze stwarza realne ryzyko uszkodzenia systemu odwadniania, co może doprowadzić do zalania kopalni i zagraża bezpieczeństwu pracy ludzi pod ziemią. Tymczasem przedstawiciele Greenpeace Polska utrzymują, że po ostatniej katastrofie na Odrze, resort środowiska, jak i infrastruktury nie wprowadziły żadnych ograniczeń na zrzuty soli przez kopalnie. Ale rząd przekonuje, że nie ma co się denerwować na próżno, bo wszystko jest pod kontrolą.
Wszystkie służby są w gotowości całodobowej w sprawie Odry. Monitorujemy sytuację i będziemy powtarzać udane w warunkach laboratoryjne testy z neutralizacją złotej algi - zapewnia na Facebooku Anna Moskwa, minister klimatu i środowiska, w trakcie terenowej narady przy Kanale Gliwickim.
Skażenie Odry: narada z wojewodami
Przy śluzie Rudziniec na Kanale Gliwickim, w towarzystwie minister Moskwy, pojawili się m.in. wojewodowie z Opola i Katowic. Choć wprowadzono poziomy reagowania i służby są w pełnej gotowości, to jednak sytuacja jest coraz poważniejsza.
Wędkowaliśmy prawie cztery godziny i żaden z nas nie złapał żadnej ryby, ani małej, ani średniej czy dużej. Po prostu w Kanale Gliwickim nie ma ryby - powiedział w rozmowie z TVP Katowice Janusz Żak, wędkarz.
Mirosław Kurz, dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Gliwicach, twierdzi jednak, że wszystko jest pod kontrolą.
Ponad 200 naszych pracowników jest na tym odcinku Odry i Kanale Gliwickim przez 24 godziny na dobę i w ten sposób prowadzimy ciągły monitoring - zapewnia.
Jakie są wyniki tych obserwacji? Okazuje się, że mocno zmienne. Ale, jak to stwierdził Mirosław Kurz, na szczęście na razie nie ma żadnych śniętych ryb. W najbliższych dniach, zgodnie z zapowiedzią minister Moskwy, w jednej ze śluz przeprowadzony będzie eksperyment, który wcześniej zorganizowano w warunkach laboratoryjnych. Chodzi o substancję neutralizującą toksyny i powstanie złotych alg.
Raport WWF wskazuje winnych
Tymczasem WWF publikuje raport Rzeki solą płynące, który wskazuje, gdzie leży faktyczna odpowiedzialność za zasolenie polskich rzek. Autorzy opracowania wykorzystali dane z PRTR, czyli Krajowego Rejestru Uwalniania i Transferu Zanieczyszczeń. Przeanalizowano też zrzuty metali ciężkich. I co z tego wszystkiego wyszło? Okazuje się, że branżą odpowiedzialną za większość zrzutów chlorków do wód i ścieków – a więc za zasolenie wód rzecznych w Polsce – jest górnictwo (51,2 proc. emisji łącznie do wód i ścieków).
Źródłem chlorków w tej branży są wody podziemne, które zakłady górnicze odpompowują w ramach prowadzonych odwodnień, koniecznych do wydobycia węgla. Im głębiej sięgają wyrobiska kopalni, tym bardziej zasolona woda. Regionem, w którym zrzuty chlorków są największe, jest Górny Śląsk - przekonuje eksperci z WWF.
Na drugim miejscu jest hutnictwo, przemysł ciężki i energetyka konwencjonalna. W tej kategorii dominuje produkcja sody, która wiąże się z odpompowaniem i przetwarzaniem solanek oraz odprowadzaniem zbędnych, wykorzystanych już solanek do wód i ścieków. Trzecie miejsce przypada w udziale pozostałemu przemysłowi, w tym chemicznemu oraz papierniczemu.
Sól nie powinna trafiać do wód słodkich, a zakłady odpowiedzialne za jej zrzuty powinny sowicie za to płacić, aby pokryć koszty wywołanych przez siebie zniszczeń w środowisku. Za katastrofę ekologiczną Odry zapłacimy wszyscy, a tymczasem przedstawiciele rządowych instytucji próbują zamiatać problem pod dywan i szukają winnych wszędzie, tylko nie w branży górniczej – komentuje Katarzyna Czupryniak, specjalistka ds. Ochrony Ekosystemów Wodnych w WWF Polska.