Ceny pójdą mocno w górę. Bo rolników oprócz inflacji dobija też susza
Z powodu deficytu wody do 2050 r. nawet do 5,7 mld ludzi może być zmuszona do przesiedlenia. Ale wcześniej coraz częstsze susze odczujemy na własnej skórze i w portfelach też. Rolnicy z Polski szacują, że w tym roku ze względu na brak wody, plony mogą być mniejsze nawet o kilkadziesiąt procent. Jeżeli dodamy do tego galopującą, dwucyfrową inflację, to możemy przewidywać zwyżkę cen żywności, z jaką nie mieliśmy dawno do czynienia.
W związku ze Światowym Dniem Walki z Pustynnieniem i Suszą, który przypada na 17 czerwca, prof. Zbigniew Karaczun ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i ekspert Koalicji Klimatycznej, przypomina że tylko w latach 1998-2017 globalne straty wywołane suszami wyceniono na przeszło 124 mld dol.
Z kolei w Polsce mamy do czynienia z permanentną suszą letnią od 2011 r. Tylko w 2018 r. straty wywołane brakiem wody szacowano w naszym kraju na 2,6 md zł, z czego po stronie rolnictwa było 1,55 mld zł.
W 2019 roku susza spowodowała, że ponad 50 tysiączne Skierniewice przez dwa tygodnie pozbawione były wody pitnej, a w ponad 300 gminach ogłoszono różnego rodzaju ograniczenia w wykorzystywaniu wody z wodociągów komunalnych. Pogarsza to jakość życia wielu mieszkańców naszego kraju
- przekonuje prof. Zbigniew Karaczun.
Jak obecnie pod względem bezpieczeństwa hydrologicznego wygląda sytuacja w Polsce? Niezbyt ciekawie. Kłopoty zaczęły się już w marcu, który okazał się jednym z najbardziej słonecznych w historii pomiarów. W kwietniu z kolei było wyjątkowo chłodno.
W maju na szczęście spadło więcej deszczu, ale to wcale nie znaczy, że sytuacja już się uspokoiła. Instytut Uprawy Nawożenia i Gleboznawstwa stwierdził występowanie suszy rolniczej w okresie od 11 kwietnia do 10 czerwca.
Problem dotyczyły ponad połowy kraju. Już wtedy ostrzegano, że plony przez to mogą być mniejsze o 20 proc.
Polska i susza rolnicza to dobrana para od lat
Rok temu NIK ustaliła, że prawie 40 proc. obszarów rolnych i leśnych w Polsce jest ekstremalnie i silnie zagrożonych wystąpieniem suszy rolniczej. Kontrolerzy przy tej okazji wykazywali, że wciąż brakuje spójnej koncepcji, która zapewniałby strategiczne i systemowe ujęcie gospodarowania wodą w rolnictwie. I od tego czasu tak po prawdzie nic się nie zmieniło. Ostatni, dwumiesięczny bilans wodny wskazuje, że susza rolnicza występowała na terenie aż 12 województw.
Wyjątek stanowiły: małopolskie, podkarpackie, podlaskie i śląskie. Susza dotyczyła upraw: zbóż jarych, zbóż ozimych, truskawek, krzewów owocowych oraz rzepaki i rzepiku.
Eksperci uważają, że ten problem występuje w Polsce już od dawna, a w następnych latach może się nawet nasilić. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest klika. To m.in. zmiany klimatu podnoszące średnią temperaturę i coraz mniej śniegu w trakcie zim.
Od początku poprzedniego stulecia temperatura wzrosła w Polsce o 1,7 stopnia Celsjusza, co powoduje między innymi wzrost parowania
- wskazuje w rozmowie z PAP Grzegorz Walijewski, zastępca dyrektora Centrum Hydrologicznej Osłony Kraju Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Państwowego Instytutu Badawczego.
Susza w Polsce dosiada się do dwucyfrowej inflacji
I to wcale nie jest tak, że suszę rolniczą odczujemy dopiero za kilka miesięcy. To się dzieje tu i teraz. Już w kilkunastu gminach na terenie kraju zdecydowano o ograniczeniu w zużyciu wody.
O przeznaczaniu mniej wody przy okazji podlewania ogródków zaapelowały m.in. władze Gogolina na Opolszczyźnie. W kolejnych miesiącach taką decyzję może podjąć jeszcze więcej samorządowców. To przekłada się na kondycję plonów, która pozostawia wiele do życzenia.
O tym, że susza może dodatkowo zdopingować inflację w Polsce wspomina również Polski Instytut Ekonomiczny, który wskazuje na możliwy scenariusz i przekonuje, że nie można wykluczyć, że po wakacjach ceny żywności będą wyższe o prawie 20 proc. względem ubiegłego roku.
Z kolei jak wykazuje to Sławomir Dudek, główny ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju do tej pory blisko 2/3 kategorii cenowych rośnie w tempie ponad 10 proc. Dotyczy to chociażby mąki, mleka, jaj, serów, tłuszczy zwierzęcych, tłuszczy roślinnych, a także mięsa i pieczywa. A kiepski bilans hydrologiczny może stworzyć dodatkową presję cenową.