We wtorek rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej. W środę poznamy decyzję, która może zaważyć na ratach milionów kredytobiorców w Polsce. Jeszcze miesiąc temu mało kto spodziewał się ruchu RPP w październiku, ale dziś scenariusz obniżki stóp procentowych znów jest na stole.

Wypowiedzi Adama Glapińskiego i członków Rady po wrześniowym posiedzeniu RPP były wyraźnie jastrzębie. Prezes NBP zapowiadał przed miesiącem, że Rada „nie widzi przestrzeni do szybkich cięć” i że „inflacja wciąż wymaga ostrożności w decyzjach”.
Analitycy odczytali to jako sygnał wstrzymania cyklu łagodzenia polityki pieniężnej. Tymczasem – jak pokazują najnowsze dane – sytuacja gospodarcza mogła zmienić się szybciej, niż zakładano.
Trzy z czterech warunków za obniżką
Z czterech czynników, które prezes Glapiński wskazywał jako kluczowe dla przyszłych decyzji RPP – zamrożonych cen energii, dynamiki płac, koniunktury i polityki fiskalnej – aż trzy sprzyjają dziś dalszemu łagodzeniu polityki monetarnej.
Zamrożenie cen energii uchroniło nas przed wyższą inflacją w czwartym kwartale, dane o płacach i produkcji są słabsze od oczekiwań, a inflacja we wrześniu zaskoczyła spadkiem poniżej 3 proc. – zauważa Bartosz Turek, niezależny analityk.
Te dane to mocne argumenty za wcześniejszym ruchem Rady.
Ostatnie tygodnie dały cały wachlarz przesłanek sugerujących, że presja inflacyjna będzie mniejsza, niż się spodziewano – podkreśla Turek.
Rząd, który przedłużył zamrożenie cen energii do końca roku, nie czeka już z decyzjami, które wcześniej miały zapaść jesienią. To sprawia, że argument „czekania do listopada” – kiedy znana będzie nowa projekcja inflacji NBP – traci na znaczeniu.
Październik czy listopad?
Jeszcze niedawno większość ekonomistów wskazywała listopad jako moment kolejnego cięcia stóp procentowych. Powód był prosty — to wtedy publikowana jest nowa projekcja inflacji i PKB, czyli kluczowy dokument dla Rady.
Ostatnie dane o koniunkturze, konsumpcji czy o płacach są na tyle miękkie, że argumenty za obniżką już w październiku stają się coraz bardziej przekonujące – zastrzega Bartosz Turek.
Jedynym czynnikiem, który może powstrzymać RPP, pozostaje polityka fiskalna.
Rząd nie zaciska pasa i planuje sporo wydawać, a to może studzić zapał do obniżania kosztu pieniądza – zwraca uwagę analityk.
Ile kredytobiorcy mogą zyskać?
W sumie kredyty hipoteczne spłaca prawie 4 mln Polaków. Jak ewentualne obniżki przełożą się na wysokość rat? Bartosz Turek wskazuje, że obniżka stóp o 25 punktów bazowych oznaczałaby spadek miesięcznej raty kredytu mieszkaniowego o ok. 15-16 zł w przeliczeniu na każde pożyczone 100 tys. zł. W przypadku kredytu na 400 tys. zł to różnica rzędu 60-65 zł miesięcznie.
Od początku roku posiadacze hipotek ze zmiennym oprocentowaniem zyskali już więcej – średnia rata 25-letniego kredytu na 400 tys. zł spadła z ok. 3045 zł w styczniu do ok. 2750 zł obecnie.
Jeżeli rynek ma rację, a RPP zdecyduje się na kolejne ruchy w grudniu, wówczas pod koniec roku rata może spaść do ok. 2660 zł, a w 2026 r. nawet do 2500 zł miesięcznie – szacuje Turek.