Wczasy all inclusive to wygodne rozwiązanie, które wciąż cieszy się popularnością. Natomiast Polacy coraz częściej wolą zorganizować samodzielnie wyjazd wakacyjny. I wcale im się nie dziwię.

All inclusive to fantastyczne rozwiązanie zwłaszcza w erze przepracowania. Jak pewnie pamiętacie, Polacy zajmują wysokie miejsce w Europie wśród najbardziej zapracowanych nacji w Unii Europejskiej. Wakacje z opcją "wszystko w cenie" to nagroda za ten trud pracy. I nic nie trzeba robić - posiłki ugotowane, pokój posprzątany, leżak rozłożony i napoje przeniesione. Wszystko podane jest pod nos i o nic nie trzeba się martwić. Błogie lenistwo. Zasłużone. Taki rodzaj wypoczynku wciąż preferuje aż 75 proc. z nas. Głównie korzystają z niego rodziny z dziećmi oraz osoby starsze - wynika z badania Gfk dla eSky.pl.
Natomiast Polacy coraz chętniej sami organizują swoje podróże.
Polak potrafi, czyli all inclusive zorganizuje sobie sam
Jeszcze kilkanaście lat temu to nie było takie proste. Ale teraz? Na jednej aplikacji wystarczy zarezerwować loty, na innej apartament, kolejna pomoże dostać się z lotniska do obiektu, następna skontaktuje nas z lokalnym przewodnikiem czy biurem podróży, które pomogą zorganizować atrakcje. Bywa też tak, że niemal wszystko da się ogarnąć w jednej apce.
I Polacy chętnie korzystają z daru, jakimi są nowe technologie. Z tego samego badania wynika, że 50 proc. z nas zorganizowało samodzielnie wyjazd wakacyjny w 2025 r. Najchętniej z takiego rozwiązania (ponad 70 proc.) korzystają osoby w wieku 35-44 lat.
Czytaj więcej o podróżach na Bizblog.pl:
Wakacje na własną rękę
Zwłaszcza młodzi zamiast hoteli i pełnej obsługi wolą poczuć lokalny klimat. I ja wcale im się nie dziwię. Po wielu wczasach z opcją all inclusive zwyczajnie odechciało mi się takich wakacji. Powodów jest kilka.
Niektórzy goście zbyt ochoczo korzystają z darmowych drinków i jeszcze przed lunchem wszczynają burdy tak, że słyszy ich cały basen. Niestety - nasi rodacy potrafią odgrywać takie scenki aż do przyjścia ochrony, która grzecznie odprowadza ich na przymusowe leżakowanie do pokoju. Pogardliwe teksty rzucane w kierunku obsługi zwłaszcza w krajach tzw. trzeciego świata słyszałam wielokrotnie.
Inny powód to wyżywienie - choć bufety uginają się od różnych potraw, często słyszałam od znudzonych turystów: "po pięciu dniach mam dosyć jedzenia na śniadanie omletów lub naleśników, a to dopiero połowa wyjazdu". Albo opowieści, że dzieci przez cały wyjazd jadły tylko pizzę, frytki i lody, choć były krewetki i egzotyczne owoce. A na lotnisku przy wylocie do Polski błagały: "mamo, zrobisz w domu schabowego?". Najgorsze jednak jest to, że jedzenia jest tak dużo, że ludzie często wariują nie wiedząc, co mają sobie nałożyć na talerz, więc nakładają wszystko i to na więcej niż jeden, bo oczy jedzą, ale żołądek nie daje rady. Efekt? Marnowanie żywności na niespotykaną skalę - tony resztek lądują w koszach na śmieci i to w krajach, gdzie minimalna krajowa to mniej niż 150 dol. miesięcznie.
Moje perełki: opowieści wujaszków Nic, czyli "ale się na..oglądałem na tych wczasach" - mam takiego "farta", że trafiam na nich często w samolotach.
Wiesz, ja to często latam na OL-IN. Grecja, Chorwacja, Egipt, Tunezja, Turcja... - zaczyna się...
I jak tam jest? - pytam.
No wiesz, zupełnie inna kultura - pewny siebie niczym strzelający Boguś Linda w "Psach".
Czyli jaka? Co takiego niezwykłego widziałeś? - dopytuję.
No były jakieś pokazy w hotelu, tamtejsze jedzenie na kolację, jeden barman poczęstował mnie nawet ich fajkami - wymienia.
A wychodziłeś z hotelu, żeby coś pozwiedzać? - ciągnę dalej.
Nie, no coś ty, po co. My głównie tankujemy przy basenie lub w barze na plaży - i koniec rumakowania.
I tak spędza wakacje wiele osób, nie wychylając nosa spoza hotelowego ogrodzenia, czasami wybiorą jedną czy dwie wycieczki, na które dojadą autokarem z punktu A do punktu B, oglądając tę "zupełnie inną kulturę" przez szybkę. Ale nie oceniam. Każdy podróżuje, jak potrafi.
Natomiast ten inny świat dopiero zaczyna się za hotelowym ogrodzeniem.