Co robicie z papierową torbą na chleb z okienkiem? Wyrzucacie do papieru? Do zmieszanych? Rozdzieracie, żeby wyłuskać z papieru to plastikowe okienko? Cokolwiek zrobicie, możecie robić źle. Jedyne wyjście: natychmiast zakazać toreb z okienkiem.

Skracałam ostatnio spodnie. Sama, zamiast u krawca - taka zajawka. I nagle zgłupiałam - co mam zrobić z obciętym materiałem? Wieźć kilka skrawków bawełny do PSZOK-u, gdzie zgodnie z przepisami należy wyrzucać tekstylia? I jechać tam z tymi skrawkami kilka kilometrów? Serio?
Nie, absolutnie nie jestem wrogiem segregacji odpadów. Tym bardziej miałam dylemat. Aż nagle mnie olśniło.
Papierowa torba z okienkiem wyprowadza mnie z równowagi
Dalej nie wiem, co zrobić z tym materiałem, ale zorientowałam się, że z jednej strony próbujemy nakłaniać Polaków do segregowania wszystkiego, co się da, wprowadzamy kolejne frakcje, teraz system kaucyjny (i bardzo dobrze), wprowadzamy opłaty za zrywki w sklepach (te małe cienkie siateczki, które darmowe są tylko na artykuły sypkie czy owoce i warzywa), a z drugiej strony jakby nigdy nic w sklepach, głównie sieciowych, każemy ludziom pakować pieczywo w papierowe torebki z plastikowym okienkiem.
Czytaj więcej w Bizblogu o systemie kaucyjnym
Czego się czepiam? A co z nimi robicie, ja się pytam? Czy ktoś tutaj próbuje je segregować?
Ja od lat miałam przekonanie, że należy być świętszym od papieża i spędzić chwilę nad koszem na śmieci i rozerwać tę głupią torebkę, oddzielając część papierową od plastikowego okienka, a potem wyrzucić odpowiednio do segregowalnych frakcji.
Próbowaliście to kiedyś robić? Ja tak. I za każdym razem zalewa mnie krew, bo to jest tak sklejone, że nie da się zrobić tego łatwo, szybko i równo, żeby na plastiku nie został papier. Czasem się poddaję i wyrzucam do zmieszanych, udając sama przed sobą, że to się nie wydarzyło.
Czasem próbuję rozdzielić warstwy, rwę, ale z plastikiem zostaje papier, z papierem plastik, nie można tego segregować, tracę chwilę, a wszystko i tak ostatecznie ląduje w zmieszanych.
Czasem też wyrzucam do papieru i też udaję, że to się nie wydarzyło, bo jednak ten plastik został.
Najczęściej jednak z tych torebek jednak po prostu nie korzystam, jeśli się da i omijam ten syf szerokim łukiem.
I tu wracamy do moich resztek skróconych spodni. Jakim, do cholery, cudem, tyle uwagi przywiązujemy do namówienia społeczeństwa, by segregowało śmieci, dbało o środowisko, a jednocześnie pozwalamy producentom opakowań na robienie takich opakowań, których nie da się poddać recyklingowi?
Dlaczego pozwalamy sklepom na oferowanie takich toreb? Dlaczego pozwalamy politykom na to, by oni pozwalali na to sklepom?
Gdzie wyrzucić papierową torbę z okienkiem?
A może to ja jestem jakaś niepełnosprawna, że nie umiem oddzielić tych okienek od papieru? Zakładając, że jestem, to w sumie nie ma znaczenia, bo pytam jeszcze raz: kto z was w ogóle próbuje to zrobić?
No więc ja tu z apelem: zakażmy sklepom używania papierowych torebek z okienkiem. Ale zanim to napisałam, sprawdziłam, co właściwie tak naprawdę powinnam zrobić z taką torebką. I wiecie co? Okazuje się, że nikt nawet nie każe nam wyrywać tych okienek!
W sumie, to czasem każe, ale jak nie idzie, to należy się poddać. A jak się poddasz, to dalej nie wiesz, gdzie ten syf wyrzucić, bo niektórzy piszą, że do papieru, inni, że do zmieszanych, a jeszcze inni, że to zależy, w jakiej gminie mieszkasz.
Na stronach Urzędu Miasta stołecznego Warszawy, gdzie mieszkam, czytam: wyrzucaj do zmieszanych, bo te papierowo-foliowe torebki na pieczywo mają zanieczyszczony chemikaliami papier, który i tak nie nadaje się do recyklingu.
Ale ktoś tu poszedł na łatwiznę, bo chyba chodzi im o to, że oprócz plastikowego okienka sam papier też jest powlekany czasem jakąś warstwą, która powoduje, że słodkie czy słone wypieki nie będą przez ten papier przepuszczać tłustych plam.
A przecież czasem ten papier z okienkiem wcale nie jest niczym więcej powlekany. Warszawa ma to jednak w nosie i idzie na łatwiznę, mówiąc: wywalajcie do zmieszanych.
Te same informacje znajduję na stronach spółki zajmującej się odpadami komunalnymi w Pucku - wyrzucaj do czarnego pojemnika.
Ale zaraz potem znajduję instruktaż Poczty Polskiej, co robić z papierowymi kopertami z plastikowym okienkiem - a to przecież ten sam case. I Poczta pisze: rozdzielaj plastik od papieru i wyrzucaj do niebieskiego i żółtego pojemnika.
A jak oderwanie plastikowego okienka sprawia trudność? Olej to i wyrzuć do zmieszanych. Ale za chwilę pisze też: jednak możesz wyrzuć do niebieskiego pojemnika na papier, nawet, jak plastikowe okienko ciągle tkwi na swoim miejscu.
Jak to?! Tak to, że niektóre gminy mają tak nowoczesne zakłady recyklingu papieru, że tamtejsza technologia potrafi oddzielić drobne elementy plastikowe od włókien papieru w procesie rozwłókniania.
Czyli co? Nadal nie wiecie, co zrobić z tym okienkiem i gdzie wyrzucać to coś, dopóki nie przeprowadzicie analizy technologii, jaka działa w waszym lokalnym zakładzie recyklingu.
Serio? Ktoś tu z nas robi idiotów. I to na wielu poziomach. Sklepy robią z nas idiotów, udając, że taka papierowa torba z okienkiem jest bardziej eko niż plastikowa zrywka, tymczasem plastikowa zrywka przynajmniej jest segregowalna, a ta hybryda ląduje w zmieszanych najczęściej.
Gminy robią z nas idiotów, często nie informując mieszkańców, co z taką hybrydą robić. A politycy robią z nas idiotów, udając, że tego nie widzą. A wystarczyłoby zakazać stosowania okienek w papierowych torbach.
Czy to uratuje świat? Nie, ale przynajmniej ci, którzy się starają go jednak ratować, nie będą mieli poczucia, że to wszystko i tak jest bezsensu i ktoś tu tylko z nich kpi.
I w sumie to jedynie jest w rękach polityków. Bo niby taka Barilla zrezygnowała ze stosowania plastikowych okienek w swoich kartonowych opakowaniach makaronu. Ale zrobiła to świadomie, publicznie ogłosiła tę decyzje i w ten sposób chce zdobyć punkty dla swojego wizerunku. Ale producenci opakowań na bułki nie muszą dbać o wizerunek, bo ich klientem nie jest przecież Kowalski, tylko sieć handlowa.
Wracam więc do mojego apelu do polityków: zakazać plastikowych okienek!