System kaucyjny to kpina. Firmy dogadały się na dwa miesiące
Miała być rewolucja na niespotykaną skalę, ale na razie z tej chmury leci bardzo słaby deszcz, mżawka. Mowa o systemie kaucyjnym, który niby już z nami jest, ale jeszcze nikt go nie widział.

Założenie systemu kaucyjnego jest banalnie proste. Klienci zainteresowani przynajmniej częściowym zwrotem pieniędzy wydanych na ulubione napoje (które przez to pewnie ciut zdrożeją) oddają opakowania po nich (butelki PET, butelki szklane i puszki) do rozsianych po prawie wszystkich sklepach automatów. W ten sposób ich bilans zakupowy wychodzi na zero, ale w obiegu i na wysypiskach śmieci jest przy okazji mniej plastiku i szkła, które zdecydowanie częściej niż teraz poddawane są recyklingowi. I wilki syty i owca cała. Tyle założenia. Niestety, na razie rzeczywistość jest zgoła inna. Wilk z głodu słania się na nogach, a ogłupiała z tego wszystkiego owca kręci się bez sensu w kółko.
System kaucyjny z umową miedzy operatorami
Od początku debiutu systemu kaucyjnego w Polsce było wiadomo, że kolejny raz pójdziemy jednak nieco inną drogą niż kraje, które z powożeniem taki system ćwiczą już od wielu lat. Okazuje się, że nasz kraj stał się rekordzistą pod względem liczby operatorów, których u nas jest w sumie siedmiu. To Kaucja.pl, Polski System Kaucyjny, OK Operator Kaucyjny, PolKa, Zwrotka, a także Eko-Operator i Reselekt. Obowiązujące przepisy prawa dają im sporą swobodę.
Więcej o systemie kaucyjnym przeczytasz w Bizblog:
Każdy operator może samodzielnie zaprojektować szczegółowe zasady działania, w tym ogólną budowę systemu oraz sposób zarządzania nim, w szczególności sposoby rozliczeń pomiędzy operatorami i jednostkami handlowymi zaangażowanymi w dany system kaucyjny - twierdzi Ministerstwo Klimatu i Środowiska.
A ponieważ regulacje dotyczące systemu kaucyjnego stawiają operatorów w podwójnej roli: współpracy i jednoczesnej konkurencji, to rozmowy między nimi do łatwych nie należały. Dość powiedzieć, że porozumienie międzyoperatorskie nie było spisane do 1 października br. Ale, jak donosi Rzeczpospolita, to już się zmieniło. Umowa jest podpisana, ale z nieoficjalnych informacji wynika, że na razie tylko na dwa miesiąca, co nie jest po myśli niektórych jej sygnatariuszy.
Na półce sklepowej cena produktu bez kaucji
Chociaż system kaucyjny oficjalnie ruszył od 1 października br., to do tej pory dla konsumentów nic tak po prawdzie się nie zmieniło. Wszystko dlatego, że na razie trwa trzymiesięczny okres przejściowy. Pierwsze opakowania z oznaczeniem kaucyjnym mają pojawić się tym samym na sklepowych półkach najwcześniej w połowie listopada. Pierwsze powinny zadebiutować marki własne sieci. Do tego żółwiego tempa dostosował się też resort klimatu i środowiska, który dopiero 6 października opublikował broszurę informacyjną dla jednostek handlowych i ruszył z webinarem informacyjnym. Przypomnijmy, że zgodnie z prawem na półce sklepowej będzie cena produktu bez kaucji, natomiast na paragonie będzie wyraźnie pokazana cena napoju oraz wysokość kaucji.
Liczymy na to, że sklepy będą również informować, że dany produkt objęty jest systemem kaucyjnym w jak najbardziej widoczny i czytelny dla klienta sposób. Dzięki temu unikną niepotrzebnych pytań i wątpliwości klientów w momencie naliczania ceny na kasie - przekonuje MKiŚ w broszurze informacyjnej.
Nasz system kaucyjny dotyczy jednorazowych butelek z tworzywa sztucznego o pojemności do 3 litrów, puszek o pojemności do 1 litra oraz butelek szklanych wielokrotnego użytku o pojemności do 1,5 litra. Sklepy, których powierzchnia wynosi co najmniej 200 metrów kwadratowych, są zobowiązane odbierać od klientów te odpady, natomiast sklepy o mniejszej powierzchni przystępują do systemu dobrowolnie. Kaucja wynosi 0,50 zł dla puszek metalowych i butelek z tworzyw sztucznych i 1 zł dla butelek szklanych.