Polska gospodarka ruszyła z kopyta. Gorzej, jak w pogoń rzucą się ceny
PKB wzrosło w czwartym kwartale ubiegłego roku o 1 proc. rok do roku. Polska gospodarka wraca na ścieżkę wzrostu – ogłosił Polski Instytut Ekonomiczny (PIE). Zdaniem analityków w tym roku zobaczymy przyspieszenie aktywności gospodarczej. W zgodnej opinii jej głównym motorem będzie konsumpcja. Niestety może to się odbyć ze szkodą dla prób zduszenia inflacji.
Produkt krajowy produkt krajowy brutto (PKB) niewyrównany sezonowo w 4 kwartale 2023 r. zwiększył się realnie według szybkiego szacunku o 1 proc. rok do roku. Rok wcześniej wzrósł o 2,5 proc. – wynika z opublikowanych w środę danych Głównego Urzędu Statystycznego.
Jak dodano w komunikacie, PKB wyrównany sezonowo, liczony w cenach stałych przy roku odniesienia 2015, pozostał na zbliżonym poziomie do notowanego w poprzednim kwartale i był wyższy niż
przed rokiem o 1,7 proc.
Wyniki wyrównane sezonowo powstają po przeliczeniu danych specjalnym algorytmem, który eliminuje efekty związane ze świętami, porami roku oraz pogodą. Ze względu na specyfikę tego procesu nawet historyczne dane po wyrównaniu sezonowym zmieniają się po dodaniu nowych obserwacji. W konsekwencji, przykładamy nieco mniejszą uwagę do tego ujęcia danych o PKB – wyjaśnia Marcin Klucznik z Polskiego Instytutu Ekonomicznego.
Polska gospodarka wróciła na ścieżkę wzrostu
Dynamika wzrostu PKB przyspieszyła w IV kwartale z 0,5 proc. do 1 proc. rok do roku. Oznacza to powrót polskiej gospodarki na ścieżkę wzrostu i otwiera drogą do jeszcze lepszych wyników w 2024 roku – skomentował dane GUS ekspert PIE.
Więcej wiadomości o polskiej gospodarce w Bizblog.pl
Jak zauważa Klucznik, głównymi motorami wzrostu były pod koniec ubiegłego roku inwestycje oraz nadwyżka w handlu międzynarodowym, zdecydowanie słabiej wypadła konsumpcja.
W 2024 roku będziemy obserwować odwrócenie tych tendencji – konsumpcja odbije wraz ze wzrostem płac realnych, natomiast wyniki inwestycji i handlu zagranicznego nieco osłabną – zapowiedział ekonomista.
Marcin Klucznik przywołał prognozy zagranicznych ekspertów, z których wynika, że w 2024 r. dojdzie do „znacznego przyśpieszenia wzrostu gospodarczego”.
Obecnie prognozy orbitują wokoło 2,8 proc. w 2024 oraz 3,3-3,4 proc. w 2025 roku. Wyniki mogą być minimalnie niższe w przypadku dużej skłonności Polaków do odbudowy oszczędności albo dodatkowych negatywnych zaskoczeń w handlu. Natomiast nawet w takim wypadku zobaczymy wyraźne przyśpieszenie dynamiki gospodarczej – zapowiedział Marcin Klucznik.
Konsumpcja podbije ceny
W czwartek Główny Urząd Statystyczny poda dane o inflacji w styczniu. Z prognoz ekonomistów wynika, że możemy spodziewać się jej spowolnienia z 6,2 do 4,1 proc., choć niewykluczone, że zobaczymy nawet niższy wynik. Obserwujemy właśnie kulminację trendu spadkowego wskaźnika cen konsumpcyjnych. Niestety w kolejnych miesiącach dojdzie do jego zdecydowanego odbicia.
Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC) uważa, że zdecydowana większość czynników działających w Polsce proinflacyjnie ma charakter wewnętrzny. W komentarzu do opublikowanych we wtorek wyników badania BIEC wskazuje, że inflacyjne impulsy będące wynikiem wojny w Ukrainie już wygasły.
Podstawowe krajowe czynniki inflacjogenne to ciągłe stymulowanie konsumpcji, monopolizacja wielu sektorów gospodarki a przede wszystkim sektora energetycznego, paliwowego i bankowego oraz brak deregulacji rynku pracy, umożliwiającej swobodny napływ siły roboczej z zewnątrz – wylicza Biuro.
W takim scenariuszu większa konsumpcja może oznaczać jedno: kłopoty w walce ze wzrostem cen w kolejnych miesiącach.