W 2022 r. Polacy rekordowo szybko zaczęli nadpłacać swoje kredyty, bo przeraziło ich, że płacą bankom w racie głównie same odsetki. W 2023 r. nadal płacą przede wszystkim odsetki, ale jakoś się uspokoili i trochę rzadziej psują bankowcom biznes.
Pamiętacie to?
Typowy w Warszawie kredyt hipoteczny: 500 tys. na 25 lat. Rata: 4 tys. zł. Na początku 3,5 tys. zł to same odsetki, a ledwie 500 zł to spłata kapitału. Chory rynek i chore państwo
Tak wiosną 2022 r. na Twitterze żalił się dziennikarz „Gazety Wyborczej” Jacek Gądek, czym wywołał wielkie poruszenie. Jedni się oburzyli, inni wyśmiewali, bo faktycznie nie ma w tym nic chorego — tak działa kredyt hipoteczny, że na początku spłacasz głównie odsetki, a kapitał tylko w niewielkiej części, tym mniejszej, im wyższe są aktualnie stopy procentowe.
Ale to był czas, kiedy wielu Polaków boleśnie po raz pierwszy to zrozumiało. I co? I zaczęli masowo nadpłacać swoje kredyty hipoteczne, kto miał jakieś oszczędności. Pomogło przy tym państwo, wprowadzając wakacje kredytowe dla wszystkich, nie tylko potrzebujących, dzięki czemu stosunkowo zamożni Polacy, którzy nieopłaconej w danym miesiącu raty kredytu nie musieli poświęcić na zakup żywności czy opłacenie rachunków, ale po prostu ją odkładali i nadpłacali swoje kredyty.
Przy okazji, wiecie, że w Polsce kredyty hipoteczne, które zaciągane są na 25-30 lat, spłacają się średnio przez 13 lat?
Wyrywanie pieniędzy z gardła
Ostatnio te statystyki mogliśmy sobie jeszcze poprawić, bo 2022 r. był rekordowy, jeśli chodzi o nadpłaty hipotek — Polacy nadpłacili w bankach 22,8 mld zł, podczas gdy rok wcześniej, kiedy stopy procentowe były jeszcze niskie przez większość roku, zaledwie 8,5 mld zł.
Banki z pewnością były wściekłe, bo takie nadpłaty kapitału pomniejszają ich zyski z odsetek. W ogóle to dziwię się, że bankowcy nie próbują zablokować tej możliwości — przecież kiedy zaciągasz kredyt hipoteczny, podpisujesz umowę, że będziesz go spłacał przez 30 lat. I co, potem nagle zmieniasz zdanie, rujnując drugiej stronie umowy biznesplan? Przecież to niepoważne, to zmiana warunków umowy. Oczywiście, trochę drwię, ale te rekordowe nadpłaty kredytów to było istne wyrywanie bankom pieniędzy z gardła.
Gdyby nie fakt, że owe banki i tak zarabiały na odsetkach coraz więcej i więcej wraz z rosnącymi stopami procentowymi, pewnie zrobiłby się z tego jakiś temat.
To może teraz? Stopy procentowe przecież już trochę spadły i jeszcze będą spadać. Pewnie nie szybko, na lutowym posiedzeniu RPP nie zmieniła stóp, rynek co prawda wycenia, że jeszcze w 2024 r. zobaczymy 3-4 obniżki, ale analitycy stawiają raczej na to, że kolejna obniżka dopiero w 2025 r.
Teraz też już chyba nie ma sensu, bo po prostu Polacy przestali bankom te pieniądze z gardła tak masowo wyrywać. „Rzeczpospolita” na podstawie danych z Biura Informacji Kredytowej pisze, że zapał do nadpłat ostygł już w 2023 r. Nadpłaty wyniosły 16,7 mld zł wobec 22,8 mld zł rok wcześniej. To nadal prawie dwukrotnie więcej niż w 2021 r., ale tendencja jest wyraźnie spadkowa.
Dlaczego?
Polacy się uspokoili
Przecież w 2023 r. stopy procentowe nadal były bardzo wysokie, więc nadpłata nadal była niezwykle opłacalna. Nadal mieliśmy wakacje kredytowe, które pozwalały coś odkładać.
A jednak, po pierwsze, oszczędności Polaków mogły się już mocno skurczyć.
Po drugie, analitycy zwracają uwagę, że w najgorszym momencie, wiosną 2023 r. różnica pomiędzy oprocentowaniem kredytów a tym, co można było zarobić bezpiecznie na przykład na lokacie bankowej, wynosiła ok. 5 pkt proc. na niekorzyść oszczędności. Dziś jest już nieco lepiej i różnica wynosi 3 pkt proc.
No i inflacja spada, więc oszczędności znacznie wolniej tracą na wartości.
A po czwarte, moim zdaniem Polacy po prostu się uspokoili. Mniej się boją. Rok temu można było wyobrażać sobie, że stopy jeszcze pójdą w górę, a wraz z nimi raty i odsetki. Dziś już wiemy, że niemal na pewno, jeśli RPP wykona znowu jakiś ruch, będzie to ruch w dół. Prędzej czy później. A więc gorzej już nie będzie.
Więcej wiadomości o polityce monetarnej w Bizblog.pl