Polacy radzą sobie lepiej niż Niemcy i Francuzi. Walczą jak lwy, by nie popaść w biedę
Polska błyszczy na tle Unii Europejskiej bardzo niskim odsetkiem obywateli zagrożonych poważnym niedostatkiem. Przecież nie jesteśmy tak bogaci, jak Niemcy czy Francuzi, a ich wyprzedzamy. Para butów na każdą porę roku, posiłek z mięsem czy innym białkiem, możliwość ogrzania domu czy spłaty kredytów - Polacy radzą sobie z tym lepiej niż większość Europy. Jest jedno wyjaśnienie.
Z tą biedą to przesadziłam trochę, bo mówimy o poważnym niedostatku, a to inna kategoria. Wiecie, jak mierzy się ten niedostatek? Eurostat bada szereg sytuacji w życiu człowieka i jeśli nie możesz podołać co najmniej siedmiu z nich, to znaczy, że doświadczasz poważnego niedostatku.
Kiedy masz za mało w życiu?
Na tej liście jest m.in. zdolność poradzenia sobie z niespodziewanymi wydatkami albo możliwość sfinansowania tygodniowego urlopu, o czym niedawno pisałam w Bizblog. Ale poza tym jest jeszcze radzenie sobie z zaległościami płatniczymi, w tym za kredyt hipoteczny albo wynajem mieszkania, opłatami za media czy inne kredyty, możliwość ogrzania domu/mieszkania, przygotowania co drugi dzień posiłku zawierającego mięso, ryby albo inny wegetariański białkowy odpowiednik.
Jest również posiadanie samochodu, możliwość wymiany zużytych sprzętów w domu, mebli, ubrań, posiadanie przynajmniej jednej pary butów na każdą porę roku czy dostęp do internetu. To także możliwość regularnego uczestniczenia w aktywnościach rekreacyjnych, wyjścia z rodziną lub przyjaciółmi na drinka raz w miesiącu, czy wydanie raz w tygodniu niewielkiej kwoty tylko na siebie.
I wiecie, co wyszło?
Polska błyszczy na tle UE
W Polsce 3 proc. ludzi doświadcza takiego poważnego niedostatku - portal 300Gospodarka przypomina właśnie te badania Eurostat. To bardzo mało, bo średnia dla całej Unii Europejskiej jest ponad dwukrotnie wyższa i wynosi 6,8 proc.
Nie tylko większy odsetek populacji dotkniętej poważnym niedostatkiem niż my (3 proc.), ale też większy niż średnia dla UE (6,8) mają Rumuni (19,8 proc.), Bułgarzy (18 proc.), Grecy (13,5 proc.), Węgrzy (10,4 proc.) czy Hiszpanie (9 proc.), a nawet Niemcy (ponad 6,8 proc.).
Większy odsetek niż sama Polska notuje także Francja, Łotwa, Belgia, Litwa, Irlandia, Dania, Portugalia, Wochy, Malta i Austria.
Lepiej niż Polska wypadają za to Chorwacja, Finlandia, Czechy, Holandia, Estonia, Luksemburg, Szwecja, Cypr i Słowenia.
To wszystko dane za 2023 r. I wiecie co? W porównaniu do 2022 r. sytuacja nieco się pogorszyła, o niecały 1 pkt proc. Wiadomo, inflacja.
Więcej wiadomości na temat inflacji w Polsce
Polacy walczą jak lwy, zamiast usiąść i płakać
I tak się zastanawiam, dlaczego Polacy wypadają tak dobrze, aż tu na skrzynkę mailową wpada informacja prasowa, z której wynika, że połowa Polaków aktywnych zawodowo dorabia do etatu, dokładnie 45,2 proc. To więcej o 3,9 proc. w porównaniu do ubiegłego roku.
To badanie przeprowadzone przez SW Research na zlecenie Gi Group Poland S.A., które jednocześnie przynosi wieści, że w ciągu kolejnych sześciu miesięcy ten odsetek prawdopodobnie się jeszcze zwiększy, bo 58 proc. badanych stwierdziło, że chce kontynuować lub podjąć dodatkową pracę w ciągu najbliższego półrocza. Rok temu mówiło tak niecałe 50 proc.
Powód jest dość intuicyjny. Owszem, są tacy (niecałe 14 proc.), którzy chcą w ten sposób realizować pasje, są tacy (prawie 10 proc.), którzy w ten sposób zdobywają nowe umiejętności i doświadczenia, ale 30 proc. chce po prostu dorobić, by sfinansować wydatki, które nie są podstawowymi potrzebami (wakacje? nowe meble? wyjście na drinka raz w miesiącu?), kolejne 27 proc. dzięki temu chce gromadzić oszczędności (żeby była poduszka finansowa, jak się pralka zepsuje?), a 14 proc. po prostu nie wystarcza główny budżet do pokrycia podstawowych wydatków.
I tak sobie myślę, że Polacy tak świetnie wypadają w europejskich statystykach dotyczących poważnych niedostatków, bo po prostu walczą z dużą determinacją, żeby nie popaść w biedę. I najwidoczniej są w tym bardzo skuteczni.