Niestety wypełnia się scenariusz przewidywany na początku roku, że z miesiąca na miesiąc ceny konsekwentnie będą szły w górę. Autorzy raportu „Indeks cen w sklepach detalicznych” szacują, że w grudniu inflacja może dojść do poziomu 4-5 proc. Zaś w 2025 r. będzie ona miała nadal tendencje wzrostowe i być może będzie wyższa niż w tym roku. Według analityków spadek inflacji jest prognozowany dopiero na 2026 r., zakładając, że nic nie wstrząśnie rynkiem.
Według raportu pt. „Indeks cen w sklepach detalicznych”, autorstwa UCE Research i Uniwersytetu WSB Merito, w czerwcu br. codzienne zakupy zdrożały średnio o 3,1 proc. rdr. Tak wykazała analiza przeszło 71,4 tys. cen detalicznych z ponad 32,2 tys. sklepów należących do 59 sieci handlowych. W maju wzrost rdr. (obliczony wg tej samej metodologii) wyniósł 2,9 proc., w kwietniu – 2,4 proc., a w marcu – 2,1 proc.
Ważny jest stabilny poziom inflacji, co zapobiegnie gwałtownym skokom cen
Obecnie cel inflacyjny w Polsce wynosi 2,5 proc., z dopuszczalnym przedziałem wahań – plus 1 lub minus 1 p.p. Oznacza to, że NBP dąży do utrzymania rocznej inflacji na stabilnym poziomie i zapobiega gwałtownym skokom cen, które mogą zakłócać decyzje konsumentów i przedsiębiorstw. W związku z tym wzrost cen w zakresie od 1,5 do 3,5 proc. rdr. jest zjawiskiem naturalnym – przekonuje dr Anna Semmerling z Uniwersytetu WSB Merito.
W opinii ekspertki, w wyniku likwidacji w kwietniu obniżonej stawki VAT na żywność i w efekcie wzrostu pensji minimalnej w lipcu, w kolejnych miesiącach można spodziewać się ponownej podwyżki cen i może ona wynieść ok. 5 proc. rdr.
Nie byłby to ani wysoki, ani niski wzrost. Jeśli faktycznie utrzymałby się na ww. poziomie, to by pokazywało, że cały czas nie osiągnęliśmy poziomu stabilności cen – analizuje dr Semmerling.
Do tego analitycy z UCE Research dodają, że ceny w sklepach mogą nawet nieco wyjść poza ww. poziom.
Jak stwierdza prof. nadzw. dr hab. Sławomir Jankiewicz z Uniwersytetu WSB Merito, obecna sytuacja na rynku była prognozowana od początku br. Nie jest więc to zaskoczeniem.
W grudniu inflacja może wzrosnąć do ok. 4-5 proc. Spowodowane to będzie m.in. podwyżką cen energii i gazu oraz opłat dystrybucyjnych z tym związanych. Nałożą się na to wyższe koszty usług, ciepła sieciowego i paliw. Co ważne, jeszcze w 2025 r. inflacja będzie miała tendencje wzrostowe i w konsekwencji może być wyższa niż w 2024 r. – przewiduje ekspert.
Prof. Jankiewicz dodaje również, że dopiero od 2026 r. możemy spodziewać się ponownego spadku inflacji. Ta prognoza może oczywiście się spełnić, jeśli nie nastąpi żaden negatywny scenariusz, taki jak np. recesja gospodarcza na świecie czy rozszerzenie konfliktu wojennego w Europie. Zagrożeniem dla pozytywnego scenariusza byłby także wzrost opłat lub danin, mający na celu zmniejszenie deficytu budżetowego.
Znaczny wzrost zadłużenia Polski, do którego doprowadziła poprzednia władza, powoduje problem obecnego rządu z utrzymaniem deficytu i długu w ramach zgodnych z przepisami krajowymi i wymaganiami UE. Konieczność jego zmniejszenia może powodować szukanie dodatkowych dochodów – podkreśla prof. Jankiewicz z WSB Merito.
Ekspert przypomina, że Mateusz Morawiecki z tego samego powodu wprowadził kilkadziesiąt nowych opłat i danin lub zwiększył ich wysokość.
Więcej wiadomości na temat zakupów można przeczytać poniżej:
Agresywna konkurencja cenowa ma wpływ na poziom i tempo wzrostu cen
Z kolei analitycy z UCE Research zauważają, że przez intensywną walkę między dyskontami w kolejnych miesiącach po odmrożeniu VAT-u ceny powinny wolniej wracać do właściwego stanu. Niemniej podwyżki o obecną stawkę ww. podatku są nieuniknione.
Agresywna konkurencja cenowa, z jaką mamy do czynienia na rynku sprzedaży detalicznej, rzeczywiście ma wpływ na poziom i tempo wzrostu cen. Musimy jednak pamiętać, że wcześniej czy później sklepy będą chciały osiągnąć określony pułap zyskowności i przerzucą całość podatku VAT na swoich klientów. Wydaje się, że okres wakacyjny może być do tego idealnym momentem – alarmuje dr Artur Fiks z Uniwersytetu WSB Merito.
Z raportu również wynika, że w czerwcu br. na 17 monitorowanych kategorii 12 wykazało jednocyfrowy wzrost (w maju – identycznie, w kwietniu – 10, a w marcu – 8). Do tego 1 grupa produktów zaliczyła dwucyfrową podwyżkę (w maju – tak samo, w kwietniu – 2, w marcu – 1). Ponadto zanotowano 4 spadki (w maju – podobnie, w kwietniu – 5, a w marcu – 9).
W okresie od kwietnia do czerwca ustabilizowała się inflacja. Dlatego właśnie większość kategorii wykazała jednocyfrowy wzrost cen, a tylko 1 grupa – dwucyfrowy. Do tego 4 kategorie staniały, podobnie jak miesiąc wcześniej. W lipcu sytuacja ta może ulec jednak zmianie w wyniku podwyżek cen energii elektrycznej i gazu – mówi dr Artur Fiks.
Podsumowując, analitycy z UCE Research twierdzą, że utrzymujący się trend wzrostowy większości kategorii może wskazywać na to, iż handel obecnie w ogóle nie myśli o obniżkach, tylko raczej o podnoszeniu cen. I faktycznie ten proces może się dynamiczniej zacząć rozwijać właśnie w czasie wakacji, ze wskazaniem na sierpień.
Drugiego większego sortu podwyżek będzie można się spodziewać dopiero przed grudniowymi świętami, o ile oczywiście na rynku pomiędzy tymi okresami nie wydarzy się nic gwałtownego, co mogłoby tę sytuację diametralnie zmienić.