Przerost zatrudnienia w polskim górnictwie węgla kamiennego to choroba, której nie da się już dłużej bagatelizować. Zdają sobie z tego doskonale sprawę w Polskiej Grupie Górniczej (PGG), na którą przypada prawie połowa tych etatów. Jest oczywiste, że w przyszłym roku trzeba będzie podjąć niepopularne decyzje o restrukturyzacji zatrudnienia. Na razie spółka sprawdza, ilu górników mogłoby się zwolnić samych.
We wrześniu 2024 r. w polskim górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych było 74707 osób. Blisko polowa z nich, niecałe 37 tys. ludzi, to etaty w PGG. Spółka nie dość, że ma coraz gorsze wyniki wydobycia czarnego złota i sprzedaży, w dodatku kolejny raz sięga po pieniądze podatników. Niestety, nie idzie to w parze z jakimś planem na restrukturyzację zatrudnienia. Do tej pory brakowało odważnych do podjęcia tego tematu. Wszystko zmieniło się w sierpniu br., kiedy PGG rozpoczęła zwolnienia grupowe. Z pełną ochroną związkowców i dotyczące wyłącznie pracowników, którzy nabyli już świadczenia emerytalne lub nabędą je w najbliższym czasie. Ale dla wszystkich od początku było jasne, że na tym się nie skończy. Bo PGG, tak samo zresztą jak całe górnictwo, toczy choroba przerostu zatrudnienia, przez co też polski węgiel jest taki drogi. I chyba właśnie znaleźliśmy się na początku drogi, która ma to w końcu zmienić.
Warto mieć świadomość, że postępujący spadek zapotrzebowania na węgiel będzie wiązał się z koniecznością stopniowego zmniejszania zatrudnienia również w PGG. Wszelkie działania w obszarze pracy wpisujące się w tę prawidłowość chcielibyśmy przeprowadzić, kierując się nie tylko szeroko pojętym interesem spółki, ale i troską o dobro naszych pracowników - przyznała w rozmowie z Trybuną Górniczą Iwona Szczygioł, wiceprezes ds. sprzedaży w PGG.
Górnicy z PGG muszą się określić
Po takich słowach było jasne, że prędzej czy później spółka zacznie majstrować ze swoimi etatami. I chyba się zaczęło, bo PGG informuje o rozdysponowaniu wśród pracowników specjalnej ankiety, dotyczącej zainteresowania instrumentami wsparcia, z których mogliby skorzystać zatrudnieni w spółce. Można ją wypełnić zaglądając na Portal Pracownika, w kategorii „Dokumenty-informacje”. Ankieta ma być tam dostępna do 13 grudnia br. Jak słyszymy, to tylko i wyłącznie forma sondażu. PGG chce po prostu wiedzieć, ile osób zatrudnionych byłaby skłonna zrezygnować z pracy i skorzystać z pakietów osłonowych.
Głos każdego pracownika będzie brany pod uwagę przy realizacji poszczególnych programów - pada przy tej okazji tego typu obietnica.
Dla pracowników z KWK Bielszowice przygotowana jest oddzielna ankieta. Przypomnijmy: Ruch Bielszowice ma się połączyć w 2025 r. z Ruchem Halemba w kopalnię jednoruchową. Wtedy wydobycie węgla w Bielszowicach mogłoby zakończyć się w połowie 2026 r. Zdecydowana większość załogi w referendum zorganizowanym 22 i 23 października opowiedziało się przeciwko takim rozwiązaniom.
Pakiet dobrowolnych odejść zamiast zwolnień grupowych?
Widać wyraźnie, że PGG chce w ten sposób upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Z jednej strony spółce zależy na restrukturyzacji zatrudnienia, co będzie miało wpływ na cała spółkę. Wszak jeszcze parę lat temu, za czasów poprzedniego zarządu PGG, wypłata dwóch świadczeń, czyli Barbórki w grudniu i Nagrody Rocznej w lutym, kosztowała spółkę ok. 700 mln zł. Z drugiej strony PGG bardzo zależy na dobrych nastrojach górników i robi wszystko, żeby ci nie zaczęli - w geście protestu - już organizować jakieś manifestacje.
Inna sprawa, że to od początku główne zadanie Ministerstwa Przemysłu, które ma być takim filtrem dla górników, zanim im przyjdzie do głowy organizować protesty w Warszawie. Pewne jest za to jedno: nakłaniani do odejścia z PGG górnicy i tak będą wskazywać na podpisaną w maju 2021 r. umowę społeczną. I nie będzie miało żadnego znaczenia to, że tamtejsze zapisy o niezbędnych inwestycjach czy o Funduszu Transformacji Województwa Śląskiego nie są do dzisiaj realizowane.
Więcej o PGG przeczytasz na Spider’s Web:
Ważniejsze są zawarte w tej umowie gwarancje zatrudnieni oraz pakiet świadczeń socjalnych, przygotowany z myślą o odchodzących z pracy górnikach. Chodzi o urlop górniczy, urlop dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla oraz o jednorazowe odprawy pieniężne, w wysokości 120 tys. zł netto. Istotne jest jeszcze jedno: górnicy nie będą mogli zmieniać raz podjętej decyzji o odejściu.
Jeżeli pracownik skorzysta z urlopu górniczego albo z urlopu dla pracowników zakładu przeróbki mechanicznej węgla albo jednorazowej odprawy pieniężnej, nie będzie mógł ponownie podjąć pracy w spółkach sektora górniczego, kontrolowanego bezpośrednio lub pośrednio przez Skarb Państwa lub w spółce córce tych spółek - czytamy w umowie społecznej.