Spadek o 31 proc. przewozu węgla. Mieszkam obok przejazdu, to widać gołym okiem
Mieszkam niedaleko przejazdu kolejowego, który jeszcze do niedawna potrafił zamykać się nawet trzy razy raptem w kwadrans. Przejeżdżające tędy wyłącznie pociągi towarowe, najczęściej przewoziły węgiel do wszystkich zakątków kraju. Ale od kilku miesięcy ów przejazd nie zamyka się w ogóle, tak jakby poza południem Polski nikt węglem już nie palił. Zapytałem PKP Cargo, jak to jest z tym transportem czarnego złota i już wiem, co się dzieje.
Górnicy coraz ostrzej mówią o zachowaniu pierwotnej wersji umowy społecznej (podpisanej jeszcze przed kryzysem energetycznym w maju 2021 r.), która pozwala produkować węgiel jeszcze przez ćwierć wieku do 2049 r. Nic nie dają pohukiwania ekspertów, że to termin w żadnym razie nie do obrony. 50 tys. Polaków przedwcześnie co roku umierających przez brudne powietrze również na nikim nie robią żadnego wrażenia. Górnicza brać chce fedrować przez kolejne dekady i swojej narracji w żaden sposób nie zmienia.
Co ciekawe: nie zmieniają jej nawet najgorsze w historii polskiego górnictwa wyniki dotyczące produkcji i sprzedaży węgla, którego po prostu mamy coraz mniej. W sierpniu br. produkcja kolejny raz jest na poziomie poniżej 4 mln t, czyli 3,43 mln t (inaczej w tym roku było tylko raz w styczniu). Podobnie jest ze sprzedażą na poziomie 3,5 mln t w drugim miesiącu wakacji letnich. Dla porównania: w sierpniu 2021 r., czyli już po podpisaniu umowy społecznej, wydobycie wyniosło 4,17 mln t, a sprzedaż węgla 4,23 mln t. I dla lepszego porównania jeszcze wyniki z sierpnia 2019 r.: wydobycie 5,02 mln t i sprzedaż 4,62 mln t. Trzeba naprawdę sporo złej woli, żeby nie widzieć tej tendencji spadkowej całego naszego górnictwa.
Coraz mniej węgla w pociągach PKP Cargo
Wydobywamy więc coraz miej węgla i coraz trudniej go też sprzedajemy. W takim razie logiczną konsekwencją byłby wyraźny spadek także transportu węgla na całą Polskę. I stąd ten ciągle pootwierany przejazd kolejowy w mojej okolicy. Dla pewności zapytałem o dane PKP Cargo. W odpowiedzi otrzymałem wyniki finansowe kolejowej spółki za pierwsze półrocze 2024 r. Zerkam na dane operacyjne, szukam węgla i po chwili wszystko staje się jasne.
Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:
Wychodzi bowiem na to, że od stycznia do czerwca 2024 r. pociągi PKP Cargo przewiozły w sumie ok. 13,7 mln t węgla kamiennego (ok. 7,5 mln t w pierwszym kwartale i jakieś niecałe 6,2 mln t w okresie od kwietnia do czerwca). To znacznie mniej niż w latach ubiegłych, różnice naprawdę są spore. W pierwszym półroczu 2023 r. pociągi PKP Cargo przewoziły w sumie ponad 19,8 mln t węgla kamiennego. Mówimy więc o spadku o prawie 31 proc. w rok.
Warto cofnąć się jeszcze bardziej w czasie, żeby w pełni pokazać upadek węgla kamiennego w Polsce. Np. w pierwszym półroczu 2020 r. pociągi PKP Cargo przetransportowały ok. 19,6 mln t węgla, a między styczniem a czerwcem 2019 r. to było ponad 24 mln t. Wynik w 2018 r. za ten okres to blisko 25,5 mln t węgla, czyli prawie dwa razy więcej niż teraz.
Polski węgiel najdroższy na świecie
Najgorzej, że ten węgiel, którego coraz mniej produkujemy i sprzedajemy, na czym, jak się okazuje mocno cierpi także transport, jest obecnie najdroższy na świecie. Wszak we wrześniu br. polskie elektrownie za tonę węgla płacą ok. 476 zł, a ciepłownie 575 zł. Ale istotny w tym zestawieniu jest także poziom zatrudnienia. A tutaj polskie górnictwo nie ma absolutnie żadnych powodów do narzekania. W sierpniu 2024 r. w górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych było 74879 pracowników. To więcej niż jeszcze dwa lata temu. W sierpniu 2022 r. tych etatów było 74744.