Instrat wziął pod lupę KPEiK. Obrońcy kopciuchów się zapłaczą
Po publikacji projektu aktualizacji Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu (KPEiK) w całym kraju zawrzało, a najbardziej oburzyli się górnicy. Przygotowany przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska dokument w ogóle nie bierze pod uwagę zapisów umowy społecznej sprzed ponad trzech lat. I z węgla mamy rezygnować znacznie szybciej. Teraz KPEiK prześwietlili eksperci z Fundacji Instrat i mają kilka uwag.
KPEiK zakłada energetyczną rewolucję w Polsce i to raptem w kilka lat. W 2030 r. udział węgla w naszym miksie energetycznym ma spaść do poziomu 22 proc. Jeszcze w lipcu 2024 r. węgiel kamienny i brunatny miały 57,5 proc. Na gaz ziemny i wodór przypadałoby po 16 proc. Bezsprzecznym władcą zaś naszego miksu mają być OZE z udziałem na poziomie 56 proc. (w lipcu to było 27,2 proc.). Czy ten plan ma ręce i nogi i jest do zrealizowania? Na tak postawione pytanie stara się odpowiedzieć raport Fundacji Instrat „Trzy dekady wyzwań. Scenariusz polskiej transformacji energetycznej do 2050 r.”.
Mamy do dyspozycji zaawansowany model symulujący działanie polskiego systemu energetycznego w każdej godzinie roku i wskazujący na optymalne kierunki jego rozwoju. Przy jego pomocy jesteśmy w stanie krytycznie ocenić analizy stojące za konsultowanym obecnie projektem Krajowego Planu w dziedzinie Energii i Klimatu oraz szerszą politykę energetyczną państwa – twierdzi Patryk Kubiczek z Fundacji Instrat.
Węgiel porzucimy szybciej, ale z gazem zostaniemy dłużej?
Analitycy Instrat zwracają uwagę, że nawet ambitny scenariusz KPEiK zakłada znaczący udział węgla w pierwszej połowie lat 30. Tymczasem wtedy elektrownie na węgiel mogą mieć już zupełnie inną rolę.
Przy założonych przez nas cenach gazu oraz uprawnień EU ETS, elektrownie gazowe mogą produkować prąd taniej niż elektrownie węglowe, spychając te ostatnie do roli źródeł szczytowych i sezonowych - przekonuje Patryk Kubiczek.
Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:
Na niekorzyść węgla - zdaniem specjalistów z Fundacji Instrat - przemawia wyższa emisja CO2, wysokie koszty stałe (zwłaszcza w przypadku węgla brunatnego) oraz niższa elastyczność. Dlatego przeprowadzona analiza wskazuje, że z węgla przestaniemy korzystać szybciej, niż nam się wydaje. Jednocześnie mamy być świadkami znacznego, ale przejściowego wzrostu zużycia gazu ziemnego. Tymczasem KPEiK mówi o niskim poziomie udziału błękitnego paliwa w miksie.
W jaki sposób rząd mógłby ograniczyć zużycie gazu w elektroenergetyce? Nasza badania pokazują, że rezygnacja z budowy nowych elektrowni gazowych może mieć ograniczony wpływ na zużycie paliwa, a jednocześnie zwiększyć import energii elektrycznej do Polski - dziwi się Kubiczek.
Blackout stanie się sezonowy, jak bezwietrzna zima?
Czy w takim razie nie będziemy mieć kłopotów w kolejnych dekadach z zapotrzebowaniem na moc szczytową? Zdaniem analityków z Fundacji Instrat to jak najbardziej realny problem, bo nawet jak w latach 30. OZE faktycznie będą głównym źródłem energii, to i tak system musi być przygotowany na najgorsze, zwłaszcza w mroźne i bezwietrzne zimowe wieczory. Wtedy nasze zapotrzebowanie może puchnąć przez pompy ciepła. Wniosek jest jeden: Polska będzie musiała zachować znaczne dyspozycyjne moce oparte na paliwach kopalnych do 2040 r. i później też.
Będą one wykorzystywane coraz rzadziej, dzięki czemu unikniemy emisji i kosztów paliw. Stopniowo kopalny gaz ziemny może też być zastępowany biometanem. Konfrontując nasze wyliczenia ze scenariuszem KPEiK, mamy wrażenie, że nie do końca docenia on te problemy w perspektywie 2035 i 2040 r., także ze względu na bardzo optymistyczne założenia dot. możliwego tempa rozwoju energetyki jądrowej - uważa Michał Smoleń z Fundacji Instrat.
Plany dotyczące energetyki jądrowej (7,2 GW w 2040 r.) wydają się opierać na zbyt skrajnie optymistycznych założeniach. Jednocześnie analityków niepokoi także w KPEiK prognozowane spowolnienie rozwoju lądowej energetyki wiatrowej po 2030 r.
Budzi to obawy, że w rzeczywistości odchodzenie od paliw kopalnych znacznie się przeciągnie - twierdzi Michał Smoleń.