„To będzie porażka”. Wielka inwestycja PGE pod ostrzałem
Ekolodzy mają problem z Rybnikiem. Chwalą postępy, jeżeli chodzi o zdecydowaną poprawę jakości powietrza, ale ganią za inwestycję PGE związana z budową tutaj największego w Polsce bloku gazowo-parowego. Spółka tłumaczy, że w ten sposób zastąpi cztery wyłączane z eksploatacji bloki węglowe. Dla aktywistów klimatycznych to jednak najlepszy przepis na katastrofę klimatyczną.
Przed chwilą za wyraźną poprawę jakości powietrza ekolodzy chwalili Rybnik, który przez lata zasłużył na miano smogowej stolicy kraju. Ale suchej nitki nie zostawiają na prowadzonej tam przez PGE inwestycji - budowy największego w Polsce bloku gazowo-parowego, o mocy elektrycznej brutto 882,9 MW. Koszt to co najmniej 4,6 mld zł, a oddanie do eksploatacji nowej jednostki wytwórczej w Rybniku planowane jest na grudzień 2026 r.
Docelowo pokryje on zapotrzebowanie na energię elektryczną dla blisko 2 mln gospodarstw domowych - przekonuje PGE.
Już w ub.r. PGE podpisała umowę z Polskimi Sieciami Elektroenergetycznymi na przyłączenie bloku gazowo-parowego do Krajowego Systemu Elektroenergetycznego oraz złożono wniosek o określenie warunków przyłączenia do gazowej sieci przesyłowej GAZ-SYSTEMU. Ale ekolodzy te plany ostro krytykują. Ich zdaniem opinia publiczna robiona jest w ten sposób ciut w konia.
PGE: gaz na początek, potem zielony wodór
PGE utrzymuje, że nowy blok gazowo-parowy w Rybniku to nie tylko nowoczesna technologia, ale też wzmocnienie krajowego bezpieczeństwa energetycznego. A to dlatego, że ten nowy blok ma zastąpić cztery stare, zużyte i wyłączane właśnie z eksploatacji bloki węglowe o łącznej mocy 900 MW. Przy tej okazji, jak zapewnia PGE, będą spełniane rygorystyczne normy środowiskowe, wynikające z konkluzji BAT. A emisje pyłów i tlenków siarki będą zredukowane praktycznie do zera.
Więcej o PGE przeczytasz na Spider’s Web:
Wskaźnik emisyjności nowego bloku to 320 g CO2 na kWh wytworzonej energii elektrycznej, co oznacza, że jest on trzykrotnie niższy niż dla bloków węglowych klasy 200 MW - twierdzi energetyczny gigant.
PGE jednak zaznacza, że gaz ma być technologią przejściową. Docelowo w Rybniku ma być produkowany zielony wodór. Nowy blok ma pokryć zapotrzebowanie na energię elektryczną dla blisko 2 mln gospodarstw domowych.
Ekolodzy: PGE opowiada wodorowe bajki
Tym zapewnieniom żadnej wiary nie dają działacze klimatyczni. Eksperci z Pracowni na rzecz Wszystkich Istot twierdzą, że PGE opowiada bajki o zielonym wodorze bez jakiegokolwiek pokrycia.
Tymczasem rzeczywistość: Rybnik będzie spalał gigantyczne ilości gazu co najmniej do 2044 r. To przejście do klimatycznej katastrofy - kreślą pesymistyczne scenariusze na platformie X.
Skąd taka data? Już w grudniu 2022 r. blok gazowo-parowy w Rybniku uzyskał 17-letni kontrakt w aukcji głównej rynku mocy, który zacznie obowiązywać od 2027 r.
Data odejścia od gazu w w elektroenergetyce to 2035 r. Czy inwestor po kilku latach zamknie elektrownie za blisko 5 mld zł? Czy raczej wepchnie Polskę w gazową pułapkę dalej opowiadając bajki o wodorze? - pyta Pracownia na rzecz Wszystkich Istot.
Patrząc na podział sił w naszym miksie energetycznym na przestrzeni ostatnich miesięcy widać bardzo wyraźnie, jak właśnie gaz ziemny rośnie w siłę. Jeszcze we wrześniu ub.r. udział tego źródła w naszym miksie energetycznym był na poziomie 6,1 proc. W lutym 2024 r. to już było 12,8 proc.