REKLAMA

Tragiczne dane o wydobyciu i sprzedaży węgla. Tylko górnicy mają się świetnie

W biznesie nie ma sentymentów. Jak zdarza się tak, że z różnych powodów produkcja spada, to trzeba szukać oszczędności, najczęściej wiadomo: w ludziach. Być może będą nowe etaty, ale dopiero jak się sytuacja poprawi. I ta zasada obowiązuje wszędzie, z jednym wyjątkiem. Jest nim polskie górnictwo, które przypomina rozpędzony samochód w kierunku ściany, w którym kierowca - zamiast szybko reagować - zajada się chipsami.

wegiel-miks-energetyczny-zatrudnienie
REKLAMA

Od naprawdę wielu miesięcy sytuacja w polskim górnictwie przypomina równie pochyłą. Ci, którzy mieli nadzieję, że dawna opozycja ma dokładny plan na naszą dekarbonizację oraz transformację energetyczną i przejdzie szybko do jego realizacji, jak tylko przejmie rządy w kraju, muszą szybko chować głowy w piasek. Bo strategii żadnej nie ma. Sporo jest o umowie społecznej, o fedrowaniu węgla jeszcze przez ćwierć wieku do 2049 r. i o łączeniu elektrowni z kopalniami, żeby w ten sposób upłynnić rekordowe zapasy węgla. Nie ma w tym krzty logiki, zamiast perspektywicznego myślenia jest tu i teraz - oparte na politycznym zysku. Najnowszy Przegląd Węglowy od Fundacji Instrat kolejny raz pokazuję rządzącym, że to droga donikąd. Widać jak na dłoni, że węgla produkujemy coraz mniej, zapasy znowu rosną, a górników jakimś cudem przez to nie ubywa.

REKLAMA

Węgiel: fatalne wydobycie i sprzedaż, rosną zapasy

Tu nie ma miejsca na emocje, tutaj o wszystkim decydują liczby. W lutym 2024 r. wydobycie węgla w Polsce spadło do poziomu 3,72 mln t. W całej historii niższe było tylko cztery razy, z czego trzy przypadają na poprzedni rok. Produkcja czarnego złota w lutym 2023 r. wyniosła 3,7 mln t, w kwietniu 2023 r. - 3,53 mln t, w lipcu 2023 - 3,59 mln t. Najgorszy jak dotąd wynik pochodzi z maja 2020 r., kiedy wydobycie spadło do 3,19 mln t. Fatalne wyniki ma też sprzedaż węgla, która runęła do poziomu 3,24 mln t. W tym przypadku to drugi najgorszy wynik w historii. Gorzej było tylko raz: w czerwcu 2023 r. (3,03 mln t). 

Więcej o węglu przeczytasz na Spider’s Web:

Nierozwiązany pozostaje problem piętrzących się zapasów węgla, które po dwóch miesiącach spadków w okresie największego zapotrzebowania, ponownie wzrosły, choć nieznacznie. Na ilość produkowaną przez polskie kopalnie nie ma chętnych, zwłaszcza w obliczu dużej ilości importowanego węgla – zalegającego, ale również przypływającego - zauważa Przegląd Węglowy.

I rzeczywiście: w lutym 2024 r. w sumie nasze węglowe zapasy wyniosły 12,89 mln t, z czego tylko przy kopalniach było aż 4,7 mln t węgla. To zdecydowanie więcej niż w latach poprzednich. Jeszcze w lutym 2023 r. przy kopalniach było raptem 1,54 mln t, a całe zapasy wynosiły 9,13 mln t. Z kolei w lutym 2022 r. przy wszystkie zapasy węgla były na poziomie 6,50 mln t, z czego przy kopalniach było 1,39 mln t.

Coraz mniej czarnego złota w miksie energetycznym

Kolejny raz widać bardzo wyraźnie, że wydobycie i sprzedaż węgla szurają po dnie i przebijają się w kierunku mułu, za to puchną znowu zapasy czarnego złota. Taka sytuacja powinna odbić się na zatrudnieniu w branży. Ale polskie górnictwo nie zamierza się uginać pod tą zasadą. 

Zatrudnienie oscyluje od października zeszłego roku na poziomie 76 tysięcy – w lutym wyniosło 76 052. Jest większe o 704 etaty niż rok temu, mimo podobnego wydobycia i niemal niższej o 20 proc. sprzedaży - przekonuje Przegląd Węglowy.

REKLAMA

Wychodzi też na to, że z miesiąca na miesiąc udział paliw emisyjnych w naszym miksie energetycznym systematycznie spada. W listopadzie 2023 r. to było 81 proc., w grudniu 2023 r. - 79 proc., w styczniu 2024 r. - 77 proc., a w lutym 2024 r. - 75 proc. Sama produkcja z węgla spadła w rok z 72 do 63 proc. 

Zapotrzebowanie na krajowy prąd było mniejsze niż w styczniu, za czym zmniejszyła się generacja z elektrowni cieplnych. Wiatr pozostaje jednym z kluczowych źródeł w miksie - czytamy w lutowym Przeglądzie Węglowym.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA