Pracodawcy: wasze pensje nas dobijają. Serio? Powinniście być wdzięczni, że możecie nam płacić tak mało
W ciągu czterech lat nasze pensje wzrosły średnio o 54 proc. To dlatego pracodawcy lamentują. Nasze pensje rosną rzeczywiście bardzo szybko, ale odbijają od bardzo niskich poziomów i nadal są bardzo konkurencyjne. Zarabiamy tylko połowę tego, co przeciętny Europejczyk, to taka miska ryżu plus. A to znaczy, że lamentujący pracodawcy tak naprawdę mają jak pączki w maśle.
Pensje Polaków od dawna rosną w dwucyfrowym tempie i choć powinny już trochę zwolnić, bo nawet szef NBP się tym martwi, to nadal nie zwalniają. Ostatnie dane GUS pokazały, że w III kw. 2024 r. przeciętne miesięczne wynagrodzenie brutto wzrosło o 13,4 proc. rok do roku i wyniosło 8161 zł. Jakby tak podsumować ostatnie cztery lata, to średnia pensja w Polsce wzrosła w tym czasie łącznie o 54 proc. Dużo. Ale to i tak nic, jak spojrzeć na pensję minimalną, która mocno ciśnie pracodawców - ta bowiem w ciągu ostatnich czterech lat wzrosła nawet o 65 proc.
Ojojoj, to dużo, bardzo dużo - płaczą przedsiębiorcy, którzy te wynagrodzenia wypłacają pracownikom. Polski Instytut Ekonomiczny we wrześniu pisał, że koszty pracownicze doskwierają przedsiębiorcom bardziej niż wysokie ceny energii. Ojojoj.
W sumie nie ma się co dziwić, bo tempo wzrostu płac naprawdę jest bardzo szybkie i może powodować ból głowy pracodawców. Obiektywnie - koszty pracy są dla nich coraz większym kosztem. Ale czy - równie obiektywnie patrząc - są one dużym kosztem? Nie. Po prostu były kiedyś absurdalnie małym kosztem i do tego się polscy przedsiębiorcy przyzwyczaili.
Polska na szarym końcu na liście płac
Niedawno Eurostat pokazał najświeższe dane na temat zarobków państw w UE w 2023 r. I wiecie co? Jesteśmy na szarym końcu tego zestawienia, dokładnie na piątym miejscu od końca. Nie robi wrażenia? To może to zrobi: średnie roczne wynagrodzenie jest u nas o ponad połowę niższe niż średnia unijna. Naprawdę nadal wierzycie, że mamy w Polsce za wysokie koszty zatrudnienia?
Więcej wiadomości na temat wynagrodzeń Polaków
Możecie mi nie wierzyć, często na Bizblogu piszę z takiej właśnie perspektywy. Ale dokładnie taką perspektywę pokazał niedawno również Andrzej Kubisiak, specjalista od rynku pracy i zastępca dyrektora Polskiego Instytut Ekonomicznego, który po tych ostatnich danych Eurostatu też dał przedsiębiorcom prztyczka w nos, mówiąc wprost: przedsiębiorców boli, bo dynamiki wzrostu płac rzeczywiście mamy duże, ale one są duże tylko dlatego, że odbijamy od bardzo niskich poziomów!
Jak bardzo niskich? O ile w 2023 r. średnia pensja w Polsce stanowiła 48 proc. średnich zarobków unijnych, o tyle w 2004 stanowiła tylko 28 proc.! - wskazuje Kubisiak w krótkiej analizie na platformie X.
Pracownicy powiedzą: o matko, kiedyś było dramatycznie, a dziś jest po prosu słabo. Pracodawcy widzą to inaczej i powiedzą: o matko! Ale nam koszty pracy rosną! I często dodają: Polska traci przez to konkurencyjność.
A Kubisiak mówi: to nieprawda, Polska nadal jest konkurencyjna na tle UE pod względem kosztów pracy. Co to znaczy? Że przedsiębiorcy próbują nam wmówić, że rosnące pensje zrobią źle całej gospodarce, ale mówią nieprawdę.
Chcemy walczyć o miskę ryżu?
Ale zostawmy dywagacje, czy to dobrze czy źle, że Polacy już nie pracują za miskę ryżu. Przyjrzyjmy się analizie eksperta, który te dwucyfrowo rosnące wynagrodzenia w Polsce osadza w kontekście europejskim, no bo skoro niby tracimy konkurencyjność wobec innych krajów, to wypada spojrzeć, co się dzieje w tych innych krajach.
No to tak:
- stawka godzinowa w Polsce jest dwukrotnie niższa w Polsce niż średnio w UE, ale nawet trzykrotnie niższa niż w Niemczech;
- niby koszty zatrudnienia są w czterech krajach UE jeszcze niższe niż w Polsce, ale Kubisiak zwraca uwagę, że tylko koszty w Bułgarii wyraźnie odstają od Polski;
- niby Rumunia i Węgry też mają niższe koszty zatrudnienia, ale jednocześnie wyższe dynamiki tegoż, więc szybko gonią;
- owszem, koszty pracy od dwóch lat rosną nam tak szybko, jak nie rosły od wejścia Polski do Unii Europejskiej i to rzeczywiście wina trzeciej najwyższej dynamiki wzrostu płac wśród krajów OECD;
- ale mimo to „na tle UE nadal utrzymujemy przewagę konkurencyjną na tle płac” - pisze Andrzej Kubisiak.
I pyta, czy naprawdę chcemy konkurować niskimi kosztami pracy z Bułgarią, Rumunią czy Indiami? To jak – chcemy?