REKLAMA

10 lat temu politycy przekonywali Polaków, że OZE to bujda i zło. Niech zobaczą wyniki tych badań

Jeszcze dziesięć lat temu politycy z pierwszego szeregu twierdzili, że nie ma co wmawiać Polakom, że energetyka słoneczna i wiatraki to ich przyszłość energetyczna. Prywatne inwestycje w OZE były wtedy jeszcze bardzo nieliczne, odbierane jako kaprys i fanaberia. Przy okazji też koszt energii pozyskiwanej z odnawialnych źródeł energii wcale jakoś szczególnie do tych zielonych instalacji nie nakłaniał. Ale dzisiaj jesteśmy już w zupełnie innej rzeczywistości.

OZE-paliwa-kopalne-cena-energii
REKLAMA

Teraz przedstawiciele rządu twierdzą, że Polacy pokochali odnawialne źródła energii, ale jeszcze dekadę temu politycy byli zgoła odmiennego zdania. W 2013 r. szef Platformy Obywatelskiej Donald Tusk przekonywał, że słońce i wiatr to wcale nie jest energetyczna przyszłość Polski, a OZE będą stanowić jedynie uzupełnienie. Z kolei w 2014 r., napędzając ówczesną kampanię wyborczą, prezes Prawa i Sprawiedliwości Jarosław Kaczyński przekonywał, że wiatraki są przekleństwem polskiej wsi. 

REKLAMA

Dzisiaj, raptem dziesięć lat później, niechęć do odnawialnych źródeł energii już za bardzo nie jest w cenie, tej politycznej też. Chociaż obrońcy paliw kopalnych ciągle mogą liczyć na zbicie pewnego kapitału wyborczego. I bardzo podobnie jest z cenami. Dekadę temu na zieloną energię, abstrahując od tego, czy taka inwestycja wtedy się opłacała, czy nie bardzo, mogli sobie pozwolić wyłącznie najzamożniejsi. Obecnie zaś, biorąc pod uwagę też takie programy wsparcia, jak Czyste PowietrzeMój Prąd, to inwestycja, na którą może sobie pozwolić zdecydowanie więcej Polaków niż jeszcze w 2013 r.

OZE, czyli zjazd cenowy w dekadę

Wykaz BloombergNEF, który bierze pod uwagę koszt sprzętu, transportu, instalacji i podłączenia do sieci; koszt finansowania; koszty paliwa dla generatorów paliw kopalnych; koszty eksploatacji i konserwacji, w tym koszty dzierżawy gruntu, to dowód na to, że transformacja energetyczna dokonuje się już tu i teraz. Nic tego tak nie potwierdza, jak właśnie ekonomia. A ta w przypadku nieemisyjnych odnawialnych źródeł energii jest jednoznaczna. Jeszcze pod koniec ubiegłej dekady, w drugiej połowie 2009 r., uzyskanie 1 MWh z instalacji słonecznych wyceniane było na kwotę od 398 dol. do 414 dol. W przypadku morskich wiatraków 1 MWh kosztowała 218 dol., a dla turbin na lądzie pułap cenowy był na poziomie 127 dol. 

Dziesięć lat temu, w pierwszej połowie 2013 r., ten cenowy dystans nieco zmalał. Energia ze słońca była od ponad 150 dol. do mniej niż 200 dol. za 1 MWh. Najdroższe pozostawały ciągle morskie wiatraki. Tutaj produkcja 1 MWh energii kosztowała w okolicach 270 dol. Z kolei dla lądowej energetyki wiatrowej to było ok. 100 dol. Wtedy jeszcze najtańszy pozostał gaz ziemny (ok. 85 dol. za 1 MWh), a węgiel był na poziomie 105 dol.

Paliwa kopalne droższe od odnawialnych źródeł energii

Dzisiaj jesteśmy w zupełnie innych realiach, nawet pod presją napędzanego przez Rosję kryzysu energetycznego. To już wcale nie jest tak, że OZE to finansowa fanaberia, w kontrze do cenowego spokoju paliw kopalnych. W te dziesięć lat wszystko się pozmieniało. Za 1 MWh gazu trzeba było w pierwszej połowie 2023 r. płacić średnio 92 dol. za 1 MWh, w przypadku węgla to było ok. 74 dol. Odnawialne źródła energii są już znacznie tańsze. Fotowoltaika to koszt rzędu 44–48 dol. za 1 MWh, w przypadku onshore - 42 dol. i 74 dol. dla offshore. Najdroższą obecnie opcją pozyskiwania energii jest wodór (239 dol.), który niewiele ustępuje miejsca energetyce jądrowej (225 dol.). 

Pomimo 5 proc. spadku kosztów projektów opalanych paliwami kopalnymi w ciągu ostatnich sześciu miesięcy, lądowa energetyka wiatrowa i fotowoltaika pozostają najtańszymi nowymi technologiami do produkcji energii elektrycznej w krajach obejmujących 82 proc. globalnej produkcji energii elektrycznej - wykazują analitycy BloombergNEF.

REKLAMA

Amar Vasdev, główny autor raportu, zwraca uwagę, że projekty dotyczące energii odnawialnej są uważane za bezpieczną klasę aktywów i przy odpowiedniej umowie zakupu energii mogą nawet stanowić zabezpieczenie przed inflacją.

Wraz ze spadkiem stóp procentowych banku centralnego możemy również zaobserwować falę refinansowania obecnej serii projektów - przekonuje.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA