Nowej generacji leki na otyłość, które potrafią oszukać nasz mózg, że jesteśmy syci, mogą mocno pokrzyżować szyki producentom słodyczy, przekąsek i słodkich napojów, ale także firmom z innych branż. Do takich wstępnych wniosków dochodzą sieci handlowe i eksperci analizujący dane o sprzedaży produktów spożywczych. Na razie kuracje lekami typu Ozempic są drogie, więc dostępne dla stosunkowo niewielu, ale zmiana modelu zachowań zażywających je osób jest zaskakująco wyraźna.
W ostatnim czasie głośno zrobiło się wokół wywiadu, jakiego Bloombergowi udzielił prezes Walmarta, największej sieci detalicznej na świecie. John Furner przyznał, że jego firma już zauważyła spadek sprzedaży niektórych artykułów spożywczych w przypadku osób, które przyjmują nowej generacji leki na cukrzycę i otyłość, takie jak Ozempic.
Skąd firma może mieć informacje pozwalające na wyciąganie tego typu wniosków. To dość proste: Walmart prowadzi nie tylko słynne hipermarkety, ale także ma własną sieć aptek i połączenie – oczywiście anonimowych! – danych o transakcjach płatniczych wykonywanych tymi samymi kartami nie stanowi żadnego problemu.
Leki na otyłość a przemysł spożywczy
Ozempic i podobnie działające leki są przeznaczone głównie do walki z cukrzycą, ale są także z powodzeniem przepisywane osobom cierpiącym na otyłość. Ich skuteczność opiera się na imitowaniu działania specjalnego hormonu wydzielanego przez jelita, który działa jak informacja dla mózgu o tym, że jesteśmy już syci.
W dużym uproszczeniu działa to następująco: pacjent je mniej, zażywa lekarstwo, a mózg dostaje sygnał o sytości, dzięki czemu chęć na podjadanie znika. Działa to też w czasie zakupów – pacjenci mają mniejszą skłonność do wrzucania do koszyka słodyczy, przekąsek i słodzonych napojów.
Więcej o przemyśle spożywczym przeczytacie w tych tekstach:
Oczywiście poważnych sygnałów o tym, że nowe leki nie tylko pozwalają na skuteczne zrzucanie zbędnych kilogramów, ale także ograniczają zakupy tuczących produktów, jest więcej. Jak wskazuje serwis Axios, już latem analitycy banku Morgan Stanley przygotowali raport, w którym zawarli prognozę, że leki na otyłość będą miały zasadniczy wpływ na przemysł spożywczy.
Analitycy Morgan Stanley szacują, że w ciągu najbliższych 10 lat 7 proc. populacji USA będzie przyjmować tego typu leki, a chodzi o armię aż 24 mln ludzi. Osoby te będą przyjmować średnio o jedną piątą kalorii mniej niż przed rozpoczęciem kuracji. Efektem ma być o 3 proc. mniejsze spożycie słodyczy, przekąsek i słodkich napojów.
Kuracja jest droga
3 proc. nie brzmi jak dużo, dopóki nie uświadomimy sobie, że cały rynek spożywczy w USA jest wart nawet półtora biliona dolarów, czyli mówimy o spadku przychodów o – bagatela – 45 mld dol. Co więcej, spadek przychodów nieproporcjonalnie mocno uderzy producentów kalorycznych produktów kupowanych z łakomstwa. Bać się powinni nie tylko producenci żywności, ale także gastronomia – na czele z sieciami fastfoodowymi.
Wygląda na to, że jest tylko jedna przeszkoda na drodze ku szybkiemu przeoraniu przemysłu niezdrowego jedzenia. Chodzi oczywiście o pieniądze. Na razie kuracja nowymi lekami jest bardzo droga, dlatego stosunkowo niewiele osób może sobie na nią pozwolić. Koszt miesięcznej kuracji Ozempikiem bez częściowej refundacji kosztuje blisko tysiąc dolarów.