Już wiemy, dlaczego nie ruszają was prognozy dotyczące inflacji
Ogólnie nastroje dotyczące inflacji wydają się być pod kontrolą – wynika z najnowszego badania Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych. Ale gdy przyjrzymy się poszczególnym składowym Wskaźnika Przyszłej Inflacji, to okaże się, że tam aż buzuje. Do podnoszenia cen najwyraźniej szykują się firmy, w tym te największe. Z kolei Polacy wydają się, być pogodzeni z faktem, że to nastąpi. To tłumaczy, dlaczego informacje o ewentualnym przyspieszeniu CPI w ogóle nie robią na wrażenia na Polakach. Po prostu dla większości to oczywiste, że ceny dynamicznie pójdą w górę.
Wskaźnik Przyszłej Inflacji (WPI) wyliczany jest co miesiąc przez Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). WPI prognozuje zmiany indeksu cen konsumpcyjnych (ang. Consumer Price Index, CPI), które mogą nastąpić w ciągu kilku nadchodzących miesięcy. WPI nie uległ w grudniu większej zmianie i wzrósł do 83,6 z 83,5 pkt. miesiąc wcześniej. Na podobnym poziomie utrzymuje się od trzech miesięcy.
Biuro zauważa, że ceny surowców nie powinny mieć decydującego wpływu na wzrost inflacji. Wskazuje, że w listopadzie indeks Międzynarodowego Funduszu Walutowego dotyczący notowań najważniejszych materiałów obniżył się miesiąc do miesiąca o 2 proc. i o ponad 14 proc. w stosunku do sytuacji sprzed roku.
Przeceny dotyczyły większości surowców przemysłowych, natomiast niektóre surowce żywnościowe nieznacznie podrożały – informuje BIEC.
Zupełnie inaczej wygląda sytuacja, jeśli chodzi o oczekiwania inflacyjne dwóch najważniejszych grup.
Tendencje proinflacyjne nasilają się głównie po stronie oczekiwań wyrażanych przez konsumentów i przez przedstawicieli przedsiębiorstw produkcyjnych. Obie grupy badanych spodziewają się wzrostu inflacji w najbliższych miesiącach – wyjaśnia BIEC w komentarzu do wyników badania.
Więcej wiadomości na temat inflacji w Polsce
Przemysł szykuje się do podwyższenia cen
Ekonomiści Biura zauważają, że nasilenie oczekiwań inflacyjnych wśród przedstawicieli przemysłu obserwujemy trzeci miesiąc z rzędu.
O ile jeszcze w sierpniu br. przewaga przedsiębiorców planujących w najbliższym czasie podnosić swe ceny nad odsetkiem firm planujących je obniżyć sięgała zaledwie 3 punktów proc., o tyle w badaniach z listopada br. przewaga ta wzrosła do blisko 11 punktów. Co więcej, nastroje do podnoszenia cen dominują we wszystkich grupach wielkościowych – podkreśla BIEC.
I dodaje, że wśród największych firm, które zatrudniają powyżej 250 pracowników, nastroje zmieniły się diametralnie. Teraz przedsiębiorcy chcą podwyższać ceny. Jak zaznacza Biuro, to niepokojące zjawisko, bo przyspieszenie tempa wzrostu cen odczuje cała gospodarka.
Duże firmy mają na ogół znacznie większe możliwości utrzymywania cen na niezmienionym poziomie i realizację zaplanowanych zysków niż firmy małe, gdzie udział kosztów stałych jest znacznie wyższy. Decyzje o podnoszeniu cen w warunkach ograniczonego wzrostu gospodarczego zapadają zwykle, gdy firmy przewidują znaczący wzrost kosztów, mają ograniczoną konkurencję lub/i spodziewają się rychłego ożywienia popytu – wyliczają autorzy badania.
Ich zdaniem w tym konkretnym przypadku chodzi o koszty pracy, na które przedsiębiorcy mają bardzo ograniczony wpływ. Obciążenia rosną od co najmniej dwóch lat w tempie znacznie przewyższającym inflację.
BIEC zauważa, że w tym wypadku doszło do nałożenia dwóch czynników. Po pierwsze brak kandydatów na rynku pracy oraz forsowany przez rządzących w ostatnich latach radykalny wzrost najniższych wynagrodzeń. W przyszłym roku płaca minimalna ponownie wzrośnie skokowo i dwukrotnie – w styczniu i lipcu 2024 r.
Wzrost płacy minimalnej wiąże się nie tylko z wyższymi kosztami samego wynagrodzenia i związanych z nim wyższych kwot odprowadzanych składek, lecz również powoduje proporcjonalny wzrost świadczeń związanych z odprawami, odszkodowaniami, wypłatami za gotowość do pracy, pracę w nocy, dni ustawowo wolne od pracy, itp – wylicza BIEC.
I zauważa, że niektórzy eksperci szacują, że w 2024 roku tylko w wyniku podwyżek płacy minimalnej koszty pracodawców wzrosną o 20 proc., zaś łącznie w latach 2023 i 2024 o 40 proc..
Wyższa płaca minimalna wymusza podwyżki dla pozostałych pracowników, przyznawane tym szybciej i w tym wyższej kwocie im większe braki kadrowe na rynku pracy. Wyższe koszty utrzymania miejsc pracy, to zapewne jedna z istotniejszych przyczyn wzmożenia oczekiwań inflacyjnych po stronie pracodawców – kwituje Biuro.
Polacy nie mają złudzeń, co do cen w 2024 r.
Wśród konsumentów wzrost oczekiwań inflacyjnych BIEC odnotowuje trzeci miesiąc z rzędu. W ostatnich tygodniach odsetek spodziewających się wzrostu cen w perspektywie najbliższych miesięcy wzrósł z 75 proc. w październiku do 82 proc. listopadzie.
To rzadka sytuacja, gdy tendencje oczekiwań inflacyjnych konsumentów rozchodzą się z tendencją oficjalnie raportowanego tempa wzrostu cen konsumpcyjnych. Inflacyjne oczekiwania konsumentów na ogół podążają za rocznym tempem wzrostu CPI – komentuje BIEC.
I dodaje, że nasilenie obaw konsumentów o stabilność cen mogą wynikać z niepewności co do pozostawienia niektórych mechanizmów regulacji cen, takich jak obniżony VAT na żywność czy zamrożenie cen energii dla gospodarstw domowych.