REKLAMA

Co z cenami energii? Czas poważnie porozmawiać o rachunkach za prąd i gaz

Przeciąganie oddania władzy przez Zjednoczoną Prawicę to nie tylko zyskanie czasu na posprzątanie co większych bałaganów w poszczególnych ministerstwach. Te dodatkowe tygodnie to również niezbędne paliwo do budowania nowej legendy, nowego podziału. Wszak główną, jak nie jedyną ostatnio pożywką PiS była polaryzacja. Przecież za chwilę, w kwietniu 2024 r. wybory samorządowe, a w czerwcu – do Parlamentu Europejskiego. Trzeba więc liczyć szable i mobilizować elektorat. A pierwszymi fundamentami pod tę nową opowieść ma być cena energii. Niestety.

cena-energii-inflacja-pompy-ciepla
REKLAMA

Polska polityka chyba jeszcze nigdy nie była tak cyniczna. Co z tego, że na jeden obóz zagłosowało ponad 11 mln Polaków, a na drugi 7 mln? Trzeba dalej robić teatr, w którym główną rolę gra, wiadomo, troska o los Polaków. Może jakbyśmy następny raz szli do urn za jakieś 2-3 lata to takich cyrków by nie było. Ale teraz są, bo wiosną są wybory samorządowe, a niedługo potem do Parlamentu Europejskiego. 

REKLAMA

I właśnie jesteśmy świadkami mamienia Polaków. Premier Mateusz Morawiecki co chwilę poddaje propozycje programowe, żywcem zerżnięte od konkurencji. Na platformie X (dawny Twitter) krąży nawet żart, że Morawiecki w pogoni za nowym rządem jest w stanie zgodzić się na rozliczenie starego gabinetu. Na razie jesteśmy w trakcie konkursu, w którym liczy się to, kto będzie milszy dla Polaków. W każdej dziedzinie, niezależnie od kosztów. Niestety, w grupie tych tematów, którymi wszystkie obozy polityczne będą starali się zaskarbić sympatię wyborców jest też cena energii.

Znamienna cisza górników, którzy za import straszyli blokadą granic

Nikt już nie mówi o zbyt dużym imporcie węgla do Polski i że w 2022 r. z wolumenem ponad 20 mln t pobiliśmy rekord ostatnich lat. Nikt nie wspomina, że w portach ARA węgiel teraz jest po ok. 121 dol. (co przy dzisiejszym kursie daje jakieś 480 zł), a rodzima energetyka zawodowa i tak we wrześniu płaciła za tonę opału aż ponad 741 zł. Ciepłownie mają jeszcze bardziej pod górkę, bo za tonę węgla muszą płacić blisko 935 zł. Nawet górnicy siedzą cicho. Coś tam buczeli, napisali nawet list do Jacka Sasina, ministra aktywów państwowych. I tyle, wolą patrzeć, na plany nowej władzy. 

Więcej o cenach energii przeczytasz na Spider’s Web:

Kiedyś za zbytni import, o wiele mniejszy niż te 20 mln t, górnicy straszyli blokadą granic. Teraz szefowie związków zawodowych siedzą cicho.

Cena energii w Polsce pod polityczną presją

Niestety, ale jednym z argumentów w tej bezpardonowej walce dwóch obozów politycznych, w której wcale nie liczy się dobro Polaków, tylko ich głos - stała się cena energii. To fatalna wiadomość. Bo zamiast rzetelnej oceny sytuacji i zderzeniem jej zarówno z prognozami gospodarczymi i surowcowymi, mamy sporą szansę być świadkami kolejnego festiwalu populistycznych obietnic. Premier Morawiecki to jeden z najbardziej cwanych polityków i wie co robi, zwłaszcza mając za sobą cały czas mechanizm propagandy Telewizji Publicznej. Co z tego, że inne partie mówiły o cenach energii w swoich programach? Widzowie TVP Wiadomości zobaczą całkiem inny obraz: premier proponuje zmrożenie cen prądu innym partią, a te odwracają się do niego plecami. Już jest jasne, kto chce dobrze a kto źle dla Polski i Polaków, prawda? Komu zależy na realnej pomocy, a komu wyłącznie na rozpychaniu się łokciami. Ten siew ma dać plony za kilka miesięcy, przy urnach. 

Przygotowane w projekcie ustawy rozwiązania zapewnią w 2024 r. ochronę szerokiej grupy beneficjentów przed wzrostem kosztów energii elektrycznej, paliw gazowych i ciepła przy jednoczesnym zachowaniu równowagi pomiędzy zdolnością finansową gospodarstw domowych, cenami nośników energii na rynkach a łącznymi kosztami systemu wsparcia obciążających budżet państwa - czytamy w wykazie prac legislacyjnych rządu.

Opozycja, która prawdopodobnie w połowie grudnia będzie miała już swój rząd, swoje propozycje względem ceny energii ma już od dawna. Tylko gra toczy się o coś innego: żeby Polacy ujrzeli kolejny mariaż, w którym wyłącznie Zjednoczona Prawica dba o Polaków i ich kieszenie. Ponad 11 mln rodaków zrobiono po prostu w konia. I teraz z tej zastawionej pułapki stara się wychodzić Andrzej Domański, lider doradców gospodarczych Donalda Tuska, który w przyszłym gabinecie ma dostać tekę ministra finansów.

Mieliśmy to w 100 konkretach i podtrzymujemy. Ceny gazu dla gospodarstw domowych i samorządów będą na poziomie z roku 2023, jeżeli chodzi o ceny energii elektrycznej, to będzie to poziom zbliżony, ale tutaj jeszcze prace trwają - stwierdził Domański w rozmowie z radiem Zet.

Czekam na inne rozmowy o cenach prądu

REKLAMA

I będzie pewnie z tego kolejna, polityczna awantura. Przecież rząd Zjednoczonej Prawicy nie musi niczego liczyć i już na stole kładzie projekt mrożący ceny energii także w 2024 r. Tamci liczą, czyli kombinują. Prosty przekaz. I bardzo przy okazji nieszczęśliwy. Bo przez to ceny prądu dostały polityczny mundur i za chwilę może nam się wydawać, że to ile płacimy w rachunkach za energię w głównej mierze zależy od tego, na kogo głosujemy w wyborach. A przecież to bzdura na resorach. I właśnie na to czekam z utęsknieniem. Na poważna rozmowę, może nawet okrągły stół o transformacji energetycznej w Polsce i o cenach energii jak najbardziej też. Teraz i za 20 lat. 

Bo musimy wreszcie myśleć perspektywicznie i przestać udawać, że nie obchodzi nas to dzieje się na całym świecie i tylko obrażać na politykę klimatyczną UE. I jak koniec końców nie zrozumiemy, że cena energii to kwestia paliw kopalnych, ceny węgla, ale też rosnących kosztów emisji CO2, a za chwilę również emisji metanu - to dalej będziemy bezwiednie przyglądać się politycznej walce nad naszymi głosami.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA