REKLAMA

Izera tango down. I tak nikt by jej nie kupił

Marzenie o produkcji miliona polskich aut elektrycznych już można porzucić, nie tylko dlatego, że szło jak po grudzie, ale również dlatego, że trudno uwierzyć, że nowy rząd będzie próbował realizować utopijne marzenie wielkiego politycznego konkurenta. Szkoda tylko, że w międzyczasie utopiliśmy 500 mln zł.

Izera-fabryka-Jaworzno
REKLAMA

Pół Polski zastanawia się, co będzie dalej z CPK po zmianie rządu. Czytam gdzieś w internetach, że rolnicy, którzy nadal nie sprzedali swoich gruntów pod budowę mega lotniska, wobec wyniku wyborów decydują się jednak obsiewać pola na wiosnę, zupełnie tak, jakby wcale nie mieli zamiaru wyprowadzać się.

REKLAMA

Z tym CPK to wcale nie będzie taka prosta sprawa, że nowy rząd zaraz powie „robimy dalej” albo „nie robimy” i załatwione. Żadnej łopaty w ziemię jeszcze nie wbito, o czym pisaliśmy w Bizblog niedawno, ale jednak kilka kroków już zrobiono i zaoranie projektu do zera to też trudna decyzja, bo sporo publicznych pieniędzy już na to wydaliśmy. 

Ale pamiętacie jeszcze o drugim projekcie, który był podobnym przejawem gigantomanii polityków co CPK? Tak, mówię o polskim samochodzie elektrycznym, a właściwie o milionie polskich samochodów elektrycznych. 

Na ten projekt wydaliśmy już pół miliarda publicznych pieniędzy - też niemało. Ale tu decyzja może być mimo to łatwiejsza niż w przypadku CPK. Szkoda tych 500 mln zł wyrzuconych na darmo, ale trudno - wszystko wskazuje na to, że Izera tango down.

Pora przestać udawać, że nie spalamy milionów w piecu

O tym, jak to było z tym milionem aut elektrycznych, pisałam całkiem niedawno w Bizblog, sięgając do samych początków, bo minęło już kilka lat i mogliście zapomnieć, jak to już kilkukrotnie odtrąbiono wielki sukces, osiągnięcie kamienia milowego. A prawda jest taka, że te wszystkie sukcesy były z papieru.

Spółka ElectroMobility Poland SA powstała siedem lat temu. Utworzyły ją zresztą cztery spółki energetyczne: PGE Polska Grupa Energetyczna S.A., Energa SA, Enea SA oraz Tauron Polska Energia SA - każda obejmując 25 proc. akcji, co przypłaciły spadkiem wycen na giełdzie.

Do rzeczy, a więc minęło siedem lat, wydano 500 mln zł, a projekt polskiego auta elektrycznego dalej jest w powijakach. W międzyczasie zresztą projekt karoserii Izery tak się zestarzał, że bezsensu wdrażać go w życie, wydano więc kolejne miliony na zaprojektowanie nowego. 

Ale co z tego, skoro nadal nie ma fabryki, która mogłaby na podstawie tego projektu Izerę produkować, nie ma nawet pozwolenia na budowę tej fabryki.

Długo jeszcze będziemy tę kosztowną zabawę ciągnąć? Okazuje się, że prawdopodobnie nie. Wraz z nowym rządem może przyjść kategoryczne zamknięcie tej piaskownicy. Portal francuskie.pl podaje bowiem, że nieoficjalnie dowiedział się, że nowy rząd po prostu zakończy ten projekt, a sama spółka ElectroMobility Poland zostanie poddana szczegółowemu audytowi.

Więcej o samochodach elektrycznych przeczytasz na Spider’s Web:

I tak nikt by nie chciał kupić Izery

I można by nie wierzyć małemu portalowi, który ma tylko nieoficjalne informacje, gdyby nie to, że taka decyzja po prostu wydaje się oczywista. Szczególnie po tym, jak Najwyższa Izba Kontroli wydała zupełnie bezlitosny raport na temat Izery i jej przyszłości. W skrócie: to się już tyle ciągnie, że jeśli w ogóle kiedyś pierwsza Izera wyjedzie na drogi, to wiele więcej niż ta jedna się nie sprzeda, bo konkurencja już dawno odjechała i trudno będzie ją dogonić.

REKLAMA

Zresztą, wyobrażacie sobie, że jakaś opcja polityczna realizuje niemal osobiste marzenie śmiertelnego wroga? 

Oczywiście, to tylko spekulacje co do decyzji przyszłego rządu i to w czasie, kiedy nie wiadomo nawet, kiedy właściwie on powstanie i kto będzie premierem. Ale odcinając się od spekulacji, przypominam, że mieliśmy mieć milion elektrycznych aut w 2025 r., a mamy już prawie koniec 2023 r.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA