REKLAMA

Elektryki zwalą nam na głowy krach naftowy. W Norwegii już to wiedzą

Od co najmniej kilku tygodni analitycy rynku paliw przekonują, że ropa jeszcze w tym roku może być za 100 dol. za baryłkę. Obecnie, po ostatnich zrywach, Brent powoli dobija do 89 dol., a WTI jest za ponad 86,50 dol. Ale coraz głośniej mówi się też o innym scenariuszu. Bo czy tego chcemy czy nie, elektryfikując transport na potęgę, szykujemy sobie krach naftowy, który uderzy w popyt na to paliwo. A co się wtedy stanie z ceną benzyny czy diesla?

rynek-ropy-popyt-podaz-cena
REKLAMA

Jak może wyglądać na starcie krach naftowy? Czy rynek ropy przetrwa elektryfikację transportu? Żeby się o tym przekonać, najlepiej odwiedzić Norwegię. Na przykład na stacji paliw Circle K pod Kongsberg stacji ładowania dla samochodów elektrycznych jest już więcej niż benzynowych dystrybutorów. I tak powoli jest w całym kraju. To też zasługa praktykowanych od wielu lat dopłat i ulg podatkowych. Dzięki nim zasilany akumulatorowo Model Y Tesli jest kosztowo konkurencyjny z benzynową Toyotą RAV4. I to przynosi konkretne efekty. 

REKLAMA

W Norwegii sprzedaż nowych samochodów elektrycznych wzrosła z 3 proc. w 2012 r. do prawie 80 proc. w 2022 r. Reszta świata musi wyciągnąć z tego wnioski i zdać sobie sprawę, że ta zmiana nastąpi - uważa Christina Bu, sekretarz generalna Norweskiego Stowarzyszenia Pojazdów Elektrycznych, cytowana przez Bloomberga.

Rynek ropy pod naporem samochodów elektrycznych

Lata elektryfikacji transportu w Norwegii na coś się przydały. Obecnie już ponad 20 proc. norweskiej floty samochodowej jest na prąd. Co też wpływa wyraźnie na rynek surowców. Według danych Eurostatu, zużycie benzyny w Norwegii spadło od 2013 r. o 37 proc. Ale z dieslem już tak nie jest. Główny powód jest taki, że ciężarówki elektryczne, przynajmniej na razie, nie spotkały się z dobrym przyjęciem rynku, w odróżnieniu od osobówek. I górą dalej są te spalające olej napędowy. Jak podaje Norweski Urząd Statystyczny, zużycie diesla jest obecnie tylko o 10 proc. niższe od szczytów z 2015 r. I nie ma cały czas stałej tendencji spadkowej. Popyt z kolei rośnie od 2020 r. Tak samo jest w lotnictwie.

Więcej o rynku ropy przeczytasz na Spider’s Web:

Jeśli chcesz prowadzić ciężarówkę, jeśli chcesz obsługiwać maszynę górniczą, jeśli chcesz załatwiać sprawy w światowej gospodarce, potrzebujesz oleju napędowego - stawia sprawę jasno Bjarne Schieldrop, główny analityk ds. towarów w SEB AB.

I dalsze wyrzucanie paliw kopalnych z transportu może niewiele zmienić. Ropa może okazać się w innych dziedzinach życia po prostu nie do zastąpienia.

Nadal będziemy potrzebować ropy do celów przemysłowych, nawet jeśli ograniczymy dopływ paliw kopalnych do sektora transportu - potwierdza Terje Aasland, minister Ropy Naftowej i Energii w Norwegii.

Szczyt zużycia ropy w transporcie w 2027 r.

A co w takim razie może stać się z ceną ropy, jak tej ropy na rynku będzie z roku na rok mniej? Będzie tylko drożej? Niekoniecznie. Chociaż nie tak dawno analitycy z Wall Street przewidywali, że w ciagu dwóch lat cena ropy wskoczy na poziom 150 dol. za baryłkę. Ale inni analitycy idą w dokładnie odwrotnym kierunku. Wszystko ze względu na zderzenie malejącego popytu z rosnącą jednak podażą. Dlatego najnowsza prognoza Rystad przewiduje, że w 2024 r. jedna baryłka będzie najdrożej po 91 dol. i potem jej cena spadnie do nawet 50 dol.

REKLAMA

Wzrost popytu osiąga szczyt. Przewidujemy, że ceny spadną w ciągu najbliższych trzech do czterech lat, głównie ze względu na dużą podaż - tłumaczy Claudio Galimberti, szef działu badań Ameryki Północnej.

Eksperci podkreślają, że to co udało się OPEC w tym roku, czyli skuteczna presja na cenę ropy przez wprowadzenie ograniczeń jej produkcji, może okazać się nieskuteczne w kolejnych latach. Zwłaszcza że Rystad szacuje, że popyt na ropę w tym roku wyniesie 2,4 mln baryłek dziennie i spadnie do 1,2 mln baryłek 2 2025 r. i tylko 500 tys. baryłek każdego dnia w 2026 r. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA