Większe zarobki dla górników? Chyba więcej alkomatów
Górnik, to ciężki fach, wiadomo. Trzeba zjechać kilkaset metrów pod ziemię, gdzie wilgotność i temperatura robią swoje. Robota nie do pozazdroszczenia. Ciut inaczej jest, jak spojrzymy na górnicze uposażenia. Te w ostatnich dwóch latach puchły w tempie, którego pozazdrościć może każda inna grupa zawodowa. Ale wychodzi na to, że niektórym zamiast wyższych pensji, bardziej przydałby się alkomaty.
Górnikom nie za bardzo przeszkadza to, że w Polsce mamy coraz mniej węgla. Już w maju 2021 r., kiedy podpisywali umowę społeczną z rządem Mateusza Morawieckiego (ten potem w 2022 r. sprowadził do Polski ponad 20 mln t węgla, a w 2023 r. - więcej niż 16 mln t), zadbali o stosowną indeksację swoich zarobków. Ale potem nastała nawet dwucyfrowa inflacja i górnicy zaczęli jeszcze bardziej wyciągać ręce po swoje. Efekt?
W ostatnie dwa lata koszty funkcjonowania Polskiej Grupy Górniczej (PGG) wzrosły aż o 68 proc. Jeszcze w 2021 r. średnie uposażenie w PGG wynosiło 8058 zł brutto. W 2022 r. to już było 10744 zł brutto. W ciągu roku mówimy więc o przeciętnej podwyżce na poziomie 2686 zł brutto, czyli o ok. 33 proc. Podobna sytuacja jest na przykład w spółce Lubelski Węgiel Bogdanka SA. Świadczenia na rzecz pracowników w 2022 r. wyniosły 892 717 mln zł, a w 2023 r. to już było 1 mln 242 617 tys. zł. W tym przypadku więc też mówimy o wzroście o 39 proc. raptem w ciągu 12 miesięcy. Tymczasem właśnie związkowcy z Bogdanki zwracają uwagę, że być może zamiast wyższych pensji przyda im się coś innego.
Górnicy: najlepiej przebadać się alkomatem samemu
W tym temacie związkowcy ze Związku Zawodowego Górników w Bogdance zwrócili się do pracowników. Chodzi o alkohol. Sprawa bowiem jest już na tyle poważna, że wymagała podjęcia konkretnych działań. Wszystko dlatego, że w ostatnim czasie coraz więcej górników przychodzi do pracy na podwójnym gazie.
Jest coraz więcej przypadków zwolnień dyscyplinarnych pracowników, którzy podczas losowej kontroli na bramie „wydmuchali promile”. Zarząd LWB nie robi żadnych wyjątków. W każdym przypadku finał jest taki sam – dyscyplinarka, bez względu na staż, zasługi, stanowisko czy stan rodzinny i socjalny. Związki zawodowe nie mają żadnych możliwości ani argumentów, aby pomóc w takich sprawach - ostrzegają związkowcy pracowników Bogdanki.
Więcej o górnikach przeczytasz na Spider’s Web:
I dalej radzą, żeby najlepiej samemu sprawdzać przed pracą stan upojenia. Wszak w tym celu przed wejściem do spółki zainstalowano alkomat.
Nie masz pewności – sprawdź się przed wejściem na alkomacie - doradzają związkowcy.
Mi zaś, po lekturze ich apelu, przyszła do głowy jeszcze jedna rada. Bo takie dmuchanie w alkomat przed wejściem do pracy może być jednak passe, umówmy się. Dlatego może lepiej każdemu górnikowi sprezentować jakiś podręczny alkomat, żeby mógł dmuchać w niego jeszcze w swoich czterech ścianach, bez wścibskich spojrzeń?
A może samych górników też u nas jest za dużo?
Na razie Bogdanka coraz bardziej odczuwa mniejsze zainteresowanie węglem. Dlatego zarząd spółki ostatnio odwołał wstępny cel produkcyjny przyjęty na 2024 r. na poziomie ok. 9 mln t węgla handlowego. Nowy cel to 7–8 mln t.
Obecnie obserwujemy znaczącą nadpodaż miałów energetycznych na rynku polskim, niską generację energii z węgla kamiennego, wysoką generację energii z OZE, utrudnienia w prowadzeniu eksportu węgla na ogarniętą wojną Ukrainę, jak również wysoki stan zapasów węgla przy kopalni, wynoszący ok. 0,5 mln ton - czytamy w komunikacie spółki.
To może skoro z tym węglem jest coraz więcej kłopotów, to nie trzeba aż tak wielu rąk do jego produkcji? Tymczasem, jak wykazuje to Fundacja Instrat: w styczniu br. w polskim górnictwie węgla kamiennego zatrudnionych było 76 506 osób, to wzrost w skali roku o 844 i w skali miesiąca o 383 etaty. Ale tendencja spadkowa znana jest od lat. Jeszcze cztery lata temu, w styczniu 2020r. to zatrudnienie było wyraźnie wyższe i wynosiło 83 238 miejsc pracy.
