REKLAMA

Klęska urodzaju węgla. Górnicy biją na alarm

Górnicy znowu żalą się na ogromne zapasy węgla i nakłaniają rząd, żeby ten zmusił energetykę i ciepłownie do wykupu rodzimego opału. W 2022 r. z tego powodu nawet okupowali siedzibę Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Wtedy w sukurs przyszły podwyżki płac i dodatek inflacyjny. A jak ta nakręcająca się na nowo awantura skończy się teraz? Coś mi mówi, że tak samo.

gornicy-skarza-sie-na-zapasy-wegla
REKLAMA

Bogusław Hutek, szef górniczej „Solidarności” napisał do minister przemysłu prof. Marzeny Czarneckiej list w imieniu Krajowej Sekcji Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność. Zwraca w nim uwagę, że energetyka zawodowa i ciepłownie znowu nie odbierają krajowego węgla przez co puchną zapasy. Bo obecnie wszystkie spółki węglowe mierzą się z problemem zalegającego surowca.

REKLAMA

Rzeczywista odpowiedzialność spoczywa na osobach nadzorujących sektor z ramienia państwa i to bez względu na przynależność partyjną czy reprezentowany obóz polityczny - czytamy w liście związkowca.

Skoro rekordowy był import, to i rekordowe są zapasy węgla przy kopalniach

Trudno odmówić Hutkowi racji, przynajmniej w części. Obecnie (stan na grudzień 2023 r.) nasze łączne zapasy węgla są na poziomie 13,11 mln t. W listopadzie tego opału było jeszcze więcej, bo 13,47 mln t. Tak dużo węgla zalegało przy elektrowniach i kopalniach ostatni raz w kwietniu 2021 r. (13,13 mln t). Tylko przy kopalniach w ostatnim miesiącu ub.r. było 4,16 mln t, czyli najwięcej od sierpnia 2021 r. (4,41 mln t). Z kolei przy elektrowniach w grudniu 2023 r. było 8,54 mln t. Tak dużo ostatni raz było w listopadzie 2020 r. (8,44 mln t). 

Więcej o górnikach przeczytasz na Spider’s Web:

Szef górniczej Solidarności trafnie też wskazuje na rekordowy import węgla do Polski w 2022 r., który wyniósł aż 20,2 mln t. Rząd Morawieckiego tak chciał zadbać o to, żeby żadnemu gospodarstwu domowemu zimą nie zabrakło opału, że nawet zrezygnowano przy tej okazji z kontroli jakości. W efekcie znaczna część kiepskiego węgla trafiła na zwałowiska. 

Dziś zarówno kopalnie, jak i przedsiębiorstwa z branży energetycznej są wręcz zasypane węglem. Niepokoi fakt, iż sytuacja ta ma miejsce w lutym, kiedy zapotrzebowanie na węgiel jest zwykle największe - akcentuje Bogusław Hutek.

Szkoda, że górnicy za ten stan rzeczy części winy nie biorą na siebie

W jednym jednak bardzo trudno mi się pogodzić z szefem górniczej Solidarności. Hutek pisze do Czarneckiej i przekonuje szefową resortu przemysłu, że winą za ten stan rzeczy niejednokrotnie próbuje się obarczać górników, rzecz jasna całkiem niesłusznie. I właśnie w tym miejscu mam spore wątpliwości. Chcąc je rozwiać przytoczę kilka faktów z niedalekiej przeszłości. 

W 2022 r. związkowcy z PGG protestowali z trzy razy, jak nie więcej. I faktycznie, wśród postulatów za każdym razem dodawana była kwestia rosnących zapasów węgla i wykupu rodzimego opału przez energetykę i ciepłownie. Nie można więc mówić, że teraz dopiero górnicy nakręcają na siłę wymyślony problem. Ten faktycznie jest z nami już od jakiegoś czasu i górnicy w rozmowach z rządem o tym przypominali. Tak jak teraz Hutek pisząc list do minister przemysłu. 

Tylko, że za każdym razem te górnicze protesty kończyły się, ale akurat bez spełnienia żądań dotyczących naszych zapasów węgla. Górników przekonywało coś innego. Np. w zakończonej okupacji PGG 6 lipca 2022 r. fundamentem porozumienia był jednorazowe specjalne świadczenie w wysokości od 4 do 6,4 tys. zł brutto. I już nikt w PGG nie protestował, a górników puchnące zapasy opału już aż tak bardzo w oczy nie szczypały. Da się? Pewnie, że tak. Kwestia ceny.

Pamiętajmy, że polski węgiel jest przy okazji bardzo drogi

Warto też przypomnieć, że w 2022 r. górnicy domagali się również podniesienia ceny węgla dla energetyki i ciepłowni - do poziomów notowanych na giełdach. I co z tego wyszło? Obecnie w portach ARA tona węgla kosztuje ok. 98–99 dol. za tonę. Ostatni raz powyżej poziomu 100 dol. byliśmy pod koniec stycznia br. Ale w drugiej połowie 2022 r., od lipca, wypychana przez kryzys energetyczny cena czarnego złota osiągała rekordowe poziomy ponad 300 dol. I wtedy górnicy tych stawek bardzo zazdrościli.

Teraz milczą na ten temat jak zaklęci. Dlaczego? Wszak rodzimy węgiel jest wyraźnie droższy. W grudniu ub.r. energetyka za 1000 kg płaciła ok. 657 zł. To więcej niż w grudniu 2022 r. (535 zł) i w grudniu 2021 r. (253 zł). Z kolei ciepłownie za tonę czarnego złota ostatniego miesiąca 2023 r. płaciły 704 zł, a grudniu 2022 r. to było aż 1193 zł, w grudniu 2021 r. zaś prawie 350 zł. Porównujac więc ze stawkami z 2021 r. jest wyraźnie drożej. Gwałtowne zwyżki w 2022 r. to już robota kryzysu energetycznego. 

Koszty wydobycia w PGG musiałyby spaść o 50 proc., aby spółka mogła zarabiać na sprzedaży węgla po aktualnych cenach - mówi wprost Bartłomiej Durski, dziennikarz serwisu WysokieNapiecie.pl.

W 2023 r. wydobycie węgla w Polsce spadło do raptem 38 mln t. Mimo wzrostu zatrudnienia, a także górniczych uposażeń. Do tego nie zapominajmy o zdecydowanie wyższych cenach sprzedaży węgla niż w 2021 r.

Niech związkowcy w końcu wyjdą ze swoich zabetonowanych pozycji negocjacyjnych

Węgla w Polsce jest coraz mniej. Czarne złoto ma też przy okazji coraz mniejszy udział w miksie energetycznym. W ciągu ostatnich 5 lat spadł do poziomu ledwie 62 proc. I w kolejnych latach ten trend będzie coraz silniejsi. Ale górnicy wydają się tego nie widzieć. Ale nie dlatego, że nie mają dostępu do tego typu danych. Po prostu nie chcą tego przyjąć do wiadomości.

Bo wtedy musieliby jakoś zmienić swoją dotychczasową taktykę. Do tej pory ta polegała na tym, żeby przymuszać rząd do dalszego romansu z węglem. Jak najdłużej, wbrew wszystkiemu. Dlatego dostaje się za każdym razem od górników unijnemu Zielonemu Ładowi i celom klimatycznym też. Przecież do tego tak po prawdzie sprowadza się umowa społeczna z górnikami - żebyśmy fedrowali węgiel jeszcze przez ćwierć wieku - do 2049 r. I może w końcu - biorąc pod uwagę tak kiepskie wyniki finansowe górnictwa - górnicy przestaliby wyciągać pieniądze po kolejne podwyżki. Zamiast tego zawsze można podjąć próbę poważnych rozmów o naszej transformacji energetycznej.

REKLAMA

Nie, nie ma w tym krzty przesady. Całe życie mieszkam ma Śląsku i kogo, jak kogo, ale mnie do trudu górniczej pracy przekonywać nie trzeba. Byłem nawet na dole w kopalni i bardzo szybko chciałem stamtąd wydostać się na górę. To naprawdę nie praca dla każdego. Ale na to, że wydobywanie węgla jest fachem wyjątkowym na tle wszystkich innych i z tego względu trzeba go traktować też wyjątkowo - nie zgodzę się nigdy. Tymczasem w ostatnich dwóch latach koszty funkcjonowania PGG wzrosły aż o 68 proc. Jeszcze w 2021 r. średnie uposażenie w spółce wynosiło 8058 zł brutto. W 2022 r. to już było 10744 zł brutto. 

W ciągu roku mówimy więc o przeciętnej podwyżce na poziomie 2686 zł brutto, czyli o ok. 33 proc. Kto by tak nie chciał ręka w górę! I jeszcze jedno: znacie może jakaś inną grupę zawodową, która w ciągu jednego roku kalendarzowego przejada łącznie jakieś 700 mln zł na tylko dwa świadczenia? PGG tyle wydaje na Barbórkę (wypłacaną w grudniu) i 14. pensję (luty). 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA