REKLAMA

Gotuje się w górnikach i energetykach z Bełchatowa. Mają w nosie dekarbonizację

Pod pismem związkowców z Bełchatowa, w którym informują o powołaniu do życia Związkowego Komitetu Protestacyjnego, znajdziemy kilkanaście podpisów. Wszyscy mówią jednym głosem: mają w nosie dekarbonizację i chcą dłużej produkować węgiel, co ma zagwarantować im miejsca pracy przez następne lata. Coś mi mówi, że gdyby nie zaplanowane na najbliższą niedzielę wybory samorządowe, to takie pismo w ogóle by nie powstało.

gornictwo-gornicy-zatrudnienie-PGG
REKLAMA

Poprzedni rząd Mateusza Morawieckiego wykorzystywał węgiel głównie do osiągnięcia swoich celów politycznych. Dlatego podpisano z górnikami umowę społeczną zakładającą fedrowanie jeszcze przez ćwierć wieku - do 2049 r. Stąd też słynna zasada 10H, która zablokowała rozwój lądowej energetyki wiatrowej. Przez lata od polityków Zjednoczonej Prawicy słyszeliśmy przy tej okazji o głośnych i niebezpiecznych dla zdrowia turbinach, przez które miały znikać kolejne miejsca pracy. I teraz jesteśmy świadkami kolejnej odsłony tej prowęglowej propagandy. Związkowcy z Kompleksu Bełchatowskiego - nie tylko górnicy, ale też energetycy - informują o zawiązaniu Związkowego Komitetu Protestacyjnego. Przypominają przy tej okazji, że w grę wchodzi w sumie ponad 13 tys. miejsc pracy, setki milionów złotych wpływających do samorządu co roku, a także ok. 20 proc. najtańszej i stabilnej w dostawach energii elektrycznej produkowanej w Polsce.

REKLAMA

Nasze obawy podyktowane są miedzy innymi brakiem spójnej koncepcji Rządu RP, Urzędu Marszałkowskiego, Województwa Łódzkiego, jak i ze strony miasta, gmin i powiatu - piszą związkowcy.

Dekarbonizacja wykończy region bełchatowski?

Związkowcy bardzo wyraźnie zaznaczają, że nie ma i nie będzie ich zgody na rozwód z węglem, co ich zdaniem spowodowałoby degradację całego regionu. A w tym kierunku, jak twierdzą, podążają plany głębokiej dekarbonizacji, której warunkiem brzegowym jest uzyskanie praw do emisji CO2 na poziomie ledwie kilku milionów w 2030 r. (obecnie to ok. 30 mln t dwutlenku węgla). 

Nie zgadzamy się na planowane gwałtowne zmniejszenie wydobycia węgla, produkcji energii elektrycznej, a w konsekwencji gwałtowne zmniejszenie zatrudnienia. Nie zgadzamy się z proponowaną polityką klimatyczną, polityką zielonego ładu, w której przyszłość regionu bełchatowskiego zaplanowana jest do 2030 r. - przekonują związkowcy z Kompleksu Bełchatowskiego.

Dalej związkowcy wytykają pozostawienie w złożach dużej ilości odkrytego węgla, co może spowodować katastrofę ekologiczną i jest po prostu niegospodarne.

Czy pozostawienie w złożu Szczerców niewydobytych zasobów węgla brunatnego było konsultowane z Ministerstwem Klimatu i Środowiska czyli organem odpowiedzialnym za przyznanie koncesji na wydobycie kopalin? - pytają górnicy w swoim komunikacie.

Wraca temat kopalni Złoczew

Przy okazji wraca temat kopalni Złoczew. Przypomnijmy: przez ostatnie lata ten wątek w pierwszej kolejności poruszali politycy Suwerennej Polski. 

Tylko jej budowa zapewni dalsze wykorzystywanie w perspektywie do 2050 r. mocy wytwórczych Elektrowni Bełchatów, która dziś produkuje 1/5 energii elektrycznej w Polsce - przekonywał w zeszłym roku poseł Janusz Kowalski, w rozmowie z BiznesAlert.pl.

Nowa kopalnia PGE miałaby funkcjonować na terenie czterech gmin województwa łódzkiego: Złoczew, Ostrówek, Burzenin i Lututów. Ale w 2021 r. najpierw Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska podzieliła argumenty Greenpeace Polska oraz innych organizacji i uchyliła wcześniejszą decyzję środowiskową dla wydobycia węgla ze złoża Złoczew, a potem rację mieszkańcom sprzeciwiającym się budowie tej kopalni przyznał Wojewódzki Sąd Administracyjny. Dla związkowców z Bełchatowa temat jednak nie jest zamknięty.

Więcej o dekarbonizacji przeczytasz na Spider’s Web:

Żądamy tworzenia miejsc pracy poprzez nowe inwestycje, w tym budowę odkrywki Złoczew. Ograniczyłoby to skutki społeczne po kompleksowym zczerpaniu złoża Szczerców. Na tę chwilę przyjęto kierunek szybkiego zamykania Kompleksu Bełchatowskiego, a może i całej Spółki PGE GiEK SA. A to przecież PGE GiEK SA miała być gwarantem bezpieczeństwa energetycznego kraju - piszą związkowcy.

Z kolei ekolodzy ostrzegają, że otwarcie kopalni Złoczew byłoby katastrofą dla całego regionu, który w ten sposób straciłby dostęp do środków z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.

W Terytorialnym Planie Sprawiedliwej Transformacji regionu bełchatowskiego jest napisane, że w dzisiejszych warunkach ekonomicznych i przy dostępnych technologiach, eksploatacja złoża Złoczew byłaby trwale nierentowna - przypomina w rozmowie z radiem 357 ekspertka Polskiej Zielonej Sieci Alina Pogoda.

Dekarbonizacja w kleszczach polityki

REKLAMA

Niestety, ale najnowszy komunikat związkowców z Kompleksu Bełchatowskiego potwierdza, że w Polsce rozwód z węglem cały czas jest na pasku polityki. I związkowcy to wykorzystują, jak tylko mogą. Po podpisaniu w maju 2021 r. umowy społecznej w kolejnych latach tak naprawdę dyskutowano wyłącznie o kolejnych górniczych podwyżkach. Natomiast kolejni pełnomocnicy premiera Morawieckiego ds. górnictwa specjalizowali się tylko w jednym: nawijaniu makaronu na uszy w sprawie notyfikacji umowy społecznej. A o tym, że najpierw w 2022 r. sprowadziliśmy w sumie ponad 20 mln t, a w 2023 r. - więcej niż 16 mln t węgla z zagranicy nikt nie wspominał. Stało się to kłopotem dopiero po zmianie rządu, jak elektrownie przestały brać opał rodzimy i w efekcie zaczęły puchnąć przykopalniane zapasy, co przecież było do przewidzenia. 

Z kolei teraz związkowcy piszą o miejscach pracy i kondycji całego regionu na dwa tygodnie przed wyborami samorządowymi zaplanowanymi na 7 kwietnia. Rzecz jasna ta zbieżność dat to czysty przypadek. I koronny dowód na to, że potrzebujemy energetycznego okrągłego stołu. Inaczej nic się nie zmieni: politycy trzymani na krótkiej smyczy przez kolejne terminy wyborów będą uparcie przed górnikami rozpościerać czerwone dywany, na czym straci nasze zdrowie i portfele.

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA