REKLAMA

Gigantyczna kasa wyrzucona w błoto. Rządzący skazali nas na cywilizacyjny regres

Pomoc publiczna dla górnictwa do 2031 roku miała być warta – zgodnie z regulacjami z 2021 r. – niecałe 29 mld zł, ale już ta kwota zdążyła wzrosnąć do 42 mld zł. Wyższa kwota bardziej odpowiada ambitniejszemu scenariuszowi Krajowego Planu na rzecz Energii i Klimatu do 2030 r. (KPEiK). Oczywiście te wszystkie ruchy odbywają się bez zgody Komisji Europejskiej.

Gigantyczna kasa wyrzucona w błoto. Rządzący skazali nas na cywilizacyjny regres
REKLAMA

Za chwilę minie rok od wygrania wyborów parlamentarnych i zaprzysiężenia rządu Donalda Tuska, który w sprawie naszej energetyki nie kiwnął palcem. Do tej pory nikt z górnikami nie rozmawiał o koniecznej aktualizacji umowy społecznej z maja 2021 r., bo o fedrowaniu do 2049 r. możemy zapomnieć. Nic nie udało się zrobić z rozpasaną energetyką węglową, za to energetyka wiatrowa wciąż ma założony kaganiec. Teraz na dokładkę ustalona pod koniec 2021 r. pomoc publiczna dla górnictwa skoczyła z 2 mld 9 do 42 mld zł. 

REKLAMA

Są to koszty związane z programami wsparcia dla restrukturyzacji górnictwa, zgodnie z zasadami pomocy publicznej UE - tłumaczą służby prasowe Ministerstwa Klimatu i Środowiska (MKiŚ).

Zgodnie z przepisami z tej puli miała być udzielana pomoc dla danej spółki górniczej. Z kolei umowa społeczna zakłada dotacje do redukcji wydobycia. Taka forma pomocy musi jednak uzyskać zielone światło od Brukseli, do czego wciąż nie doszło. Ministerstwo Przemysłu, po wykryciu braków formalnych, miało przygotować nowy wniosek notyfikacyjny. Fakty są jednak takie, że ta pomoc nie ma zgody Komisji Europejskiej.

Górnictwo weźmie 42 mld zł w 7 lat?

Polska chce wspierać swoje górnictwo kwotą 42 mld zł do 2031 r., czyli jeszcze przez 7 lat. Wychodzi więc średnio po 6 mld zł na rok. I to w dobie rosnących cen emisji CO2 w unijnym systemie handlu emisjami ETS, debiutującego niedługo ETS2, który zacznie naliczać emisje z budynków i transportu, a także nadchodzącej dyrektywy budynkowej EPBD. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że te przeznaczone w kolejnych latach środki na górnictwo niewiele różnią się od tych, które łożymy ostatnio. Przecież w obecnym 2024 r. do spółek górniczych trafi w sumie jakieś ponad 7 mld zł, z czego najwięcej, bo ok. 6 mld zł przeznaczonych jest dla Polskiej Grupy Górniczej (PGG). Z kolei w projekcie budżetu na 2025 r. łączna kwota górniczych dotacji ma wynieść nawet 9 mld zł. 

Więcej o górnictwie przeczytasz na Spider’s Web:

PGG zmieści się w tej dotacji, będziemy potrzebowali nieco mniej tych środków publicznych - przyznał w trakcie katowickich Energy Days 2024 Leszek Pietraszek, prezes PGG.

Ale nie wiadomo, jak to będzie w 2025 r. i w kolejnych latach. Polskie kopalnie przecież ostatni raz w ciągu miesiąca wydobyły więcej niż 4 mln t w styczniu br.: 4,12 mln t. Przez następne sześć miesięcy, łącznie z sierpniem 2024 r., ta miesięczna produkcja za każdym razem była poniżej 4 mln t, co jest najgorszym okresem w historii polskiego górnictwa węgla kamiennego pod tym względem. 

Górnicy zjedzą furę kasy, którą można wydać inaczej

42 mld zł to naprawdę sporo, choć „Rzeczpospolita” informuje, że poprzedni zarząd PGG szacował, że w sumie ta pomoc publiczna wyniesie do końca lat 40. nawet 150 mld zł. W co moglibyśmy zainwestować z takimi pieniędzmi zamiast górnictwa i podnoszącego nam cały czas rachunki za ogrzewanie węgla? Przy takim budżecie możliwości jest całkiem sporo. Np. koszt techniczny budowy pierwszej elektrowni jądrowej w Polsce obecnie szacowany jest na ok. 115 mld zł. Owe 150 mld zł przyklejone do górnictwa można byłoby spożytkować na drugi atom, tym razem śródlądowy, w pobliżu aglomeracji śląsko-zagłębiowskiej, co mogłoby być też lekarstwem na miejsca pracy dla górników już po dekarbonizacji.

REKLAMA

150 mld zł to spora część wydatków także w porównaniu z polskimi planami względem zbrojenia. Do 2035 r. chcemy wydać na ten cel nie mniej niż 500 mld zł. Najnowszy amerykański supermyśliwiec F35A to wydatek na jedną maszynę razem z silnikiem rzędu ponad 87 mln dol. Na polskie to ponad 340 mln zł. Za 150 mld zł z tych samolotów moglibyśmy sobie stworzyć kilka eskadr. Ale może armia nie jest najlepszym celem na wydawanie pieniędzy i trzeba bardziej zadbać o własną skórę? Za takie pieniądze, które rząd chce przeznaczyć na górnictwo, mielibyśmy szansę chociażby jeszcze bardziej rozwinąć naszą politykę społeczną.

Dobrym przykładem jest program Rodzina 800 plus. Jego roczny koszt to jakieś 70 mld zł. Czyli za 150 mld zł mamy albo dwa lata z górki albo wymyślamy podobnie populistyczny mechanizm i kolejne wybory mamy wygrane, co nie? I jeszcze jeden przykład, też bardziej koncentrujący się na kieszeni Kowalskiego. Związek Banków Polskich wyliczył, że w 2024 r. koszt wakacji kredytowych dla sektora bankowego wyniesie między 4,71 a 6,38 mld zł. Przy kwocie 150 mld zł takie drobne znikają, nie widać ich prawie wcale. Ale na lepsze czasy kredytobiorcy nie mogą liczyć, w odróżnieniu od górników. 

REKLAMA
Najnowsze
Zobacz komentarze
REKLAMA
REKLAMA
REKLAMA